środa, 1 stycznia 2014

#22 Harry

No i mamy już 2014...Przy okazji chciałam życzyć wszystkim szczęśliwego nowego roku i żeby 2014 był jeszcze bardziej udany niż 2013 :) Jak spędziliście Sylwestra? Macie jakieś postanowienia noworoczne? Btw...zapraszam na jakże zimowego imagina z loczkiem w roli głównej :) 

C: Mamo naprawdę muszę tam jechać? Nie chcę siedzieć sama całymi dniami.
M: Nie będziesz sama. Cały czas przy Tobie będzie ciocia.
C: Ale mnie pocieszyłaś. O niczym innym nie marzę jak tylko o tym, aby cały miesiąc siedzieć u cioci w domu i się nudzić. Te wakacje będę pełne wrażeń. Po co jechać z przyjaciółkami na obóz sportowy, jeśli można pojechać do cioci na wieś SAMEMU?
M: Oj nie narzekaj. Mogło być gorzej. Ciocia Cię dawno nie widziała, a to nie moja wina, że ten obóz jest akurat w takim terminie.
C: Mamo proszę. Ja tam umrę z nudów. Nie mogę chociaż zostać w domu?
M: Przecież wiesz, że ja z tatą wyjeżdżamy, a samej Cię na pewno nie zostawimy. Zresztą już postanowione. Jutro jedziesz do cioci, więc szoruj na górę i się pakuj.
Wkurzona poszłam na górę do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Zrezygnowana opadłam na łóżko. Nie chciałam wyjeżdżać do cioci. Co ja tam będę robić? Jedynym plusem wyjazdu jest to, że nie jadę z rodzicami no i jeszcze, że ciocia mieszka nad morzem, więc chociaż będę mogła pójść na plażę. Wstałam z łóżka i wyjęłam walizkę. Otworzyłam szafę i zaczęłam pakować ciuchy. Gdy skończyłam zapięłam walizkę i położyłam się spać z nadzieją, że rodzice zaśpią i nie zdążą mnie zawieźć do cioci przed własnym wyjazdem.
Niestety moje modły nie zostały wysłuchane i już po kilku godzinach siedziałam naburmuszona na tyłach samochodu. Włączyłam ulubioną piosenkę i wyglądałam za okno oglądając co chwila zmieniające się krajobrazy. Koło południa dojechaliśmy. Tata wypakował moje bagaże z samochodu i wniósł je do domu cioci. Pożegnałam mamę sztucznym uśmiechem i słowami „Jestem Ci dozgonnie wdzięczna za tak wspaniałe wakacje”. Podeszłam do cioci i się z nią ciepło przywitałam. Nie chciałam u niej być, ale to nie jej wina, że moi kochani rodzice postanowili mi zepsuć wakacje, więc postanowiłam nie pokazywać jej moich fochów. W końcu nie była niczemu winna. Gdy moja kochana familia odjechała poszłam z ciocią do domu rozpakować bagaże. Ciocia na szczęście nie była stara. Miała dwadzieścia parę lat, więc nie zaczęła we mnie od razu wpychać ton jedzenia, mówić, że urosłam, pytać jak w szkole itd. Mieszkała w małej miejscowości nad morzem. Uciekła od miejskiego hałasu i zabieganego życia. Teraz mieszka w dosyć sporym białym domu niedaleko plaży. Okolica była przepiękna. Białe klify, zielone łąki i pastwiska i bezkres morskich wód. Zdecydowanie było to najpiękniejsze miejsce jakie widziałam.
Gdy rozpakowałyśmy już wszystkie walizki ciocia wyciągnęła mnie na plażę. Ubrałam się w bikini, a na wierzch zarzuciłam zwiewną sukienkę, gdyż nie chciałam paradować po ulicy pół naga. Do ręki chwyciłam torbę plażową z ręcznikiem, piciem, telefonem i słuchawkami, a na nos założyłam okulary przeciw słoneczne. Po piętnastu minutach spaceru byłyśmy na miejscu. Plaża na szczęście nie była jakoś bardzo zaludniona, więc szybko znalazłyśmy sobie miejsce i rozłożyłyśmy ręczniki. Zdjęłam sukienkę i położyłam się na piasku. Po chwili przypomniałam sobie, że wzięłam telefon i słuchawki, więc włączyłam muzykę i wróciłam do wylegiwania się. Po krótkim czasie poczułam szturchanie cioci na ramieniu, więc wyjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
E: Tam siedzi moja znajoma. Idę z nią pogadać. Idziesz ze mną, czy zostajesz?
C: Ja zostanę
E: Chodź ze mną. Przecież Cię nie ugryzie.
C: Chętnie tutaj zostanę.
E: Chodź ze mną.
C: Nie. Naprawdę. Idź. Poradzę sobie. Jestem już duża
Ciocia Eleanor uśmiechnęła się do mnie i wstała z ręcznika.
E: Jak chcesz.
Po chwili zostałam sama. No prawie sama, bo towarzyszyły mi również wspomnienia wywołane piosenką której akurat słuchałam. Trochę było mi smutno, że nie ma przy mnie Alex, bo dzięki niej ten wyjazd byłby na pewno niezapomniany, ale cóż. Nie zawsze mamy to co chcemy i trzeba się z tym pogodzić. Zaczęłam rozglądać się po plaży. Mój wzrok zatrzymał się na chłopaku siedzącym również samotnie niedaleko mnie. Miał kręcone włosy i był dobrze zbudowany. Po chwili nieznajomy odwrócił głowę i spojrzał na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały. Chłopak uśmiechnął się do mnie ukazując śliczne dołeczki i spuścił zawstydzony wzrok. Wydał mi się całkiem przystojny, ale postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy i po chwili moje myśli znowu krążyły  przy piosence która skutecznie zagłuszała mi szum morza, krzyki bawiących się dzieci i przestrogi ich zmartwionych rodziców. Nagle ktoś obok mnie usiadł. Spojrzałam w bok i zauważyłam chłopaka któremu się kilka minut wcześniej przyglądałam. Nieznajomy posłał mi nieśmiały uśmiech.
H: Dlaczego siedzisz sama?
C: Bo nie znam tu nikogo i nie mam z kim posiedzieć i pogadać.
H: No to już masz z kim. Jestem Harry.
C: A ja Carolin. Miło Cię poznać.
H: Mnie Ciebie również. Nawet nie wiesz jak bardzo.  Może byśmy się przeszli?
C: Chętnie
                                                                     ***
Bardzo miło mi się rozmawiało z Harrym, ale zaczęło się robić chłodno, więc  podziękowałam chłopakowi za spacer i powiedziałam, że ja już będę powoli wracać do domu.
H: Może mógłbym Cię odprowadzić?
C: Jeśli to dla Ciebie nie problem to ok.
Szliśmy najwolniej jak się da. Droga która mogła nam zająć piętnaście minut zajęła nam ponad godzinę. Okolica była na prawdę śliczna. Tak bardzo różniła się od miejsca mojego zamieszkania. Teraz już rozumiem dlaczego ciocia uciekła z miasta. Mieszkając w mieście nie mamy czasu, ani okazji spostrzegać prawdziwego piękna jakie kryje się w małych rzeczach. Nie potrafimy tego docenić, bo nie zwracamy na to uwagi. Moje rozmyślania nad otaczającym mnie pięknem przerwał Harry. Stanął przede mną, odgarnął moje włosy z twarzy, a za ucho włożył zerwaną przed chwilą stokrotkę. Oszołomiona zaczęłam się rozglądać szukając ratunku, bo kompletnie nie wiedziałam co zrobić, gdy nagle zauważyłam, że stoję pod domem cioci.
H: Może spotkalibyśmy się jutro?
C: Bardzo chętnie. O 12 na plaży? Pasuje Ci?
H: Czyli, że jesteśmy umówieni.
C: Jesteś pewien, że trafisz do domu?
H: Dam radę.
C: Na pewno? Nie chcę Cię mieć później na sumieniu.
Chłopak zaśmiał się i wskazał palcem dom stojący obok domu mojej cioci.
H: Widzisz ten dom?
C: Tak, a co to ma do rzeczy?
H: Właśnie tam mieszka moja ciocia.
C: Czyli, że jesteśmy tymczasowo sąsiadami?
H: Na to wygląda.
C: Ja już na serio muszę lecieć. Dzięki, że mnie odprowadziłeś
H: Nie ma za co.
Podeszłam do chłopaka i delikatnie cmoknęłam go w policzek w podziękowaniu za towarzystwo. Harremu chyba się podobało, bo po chwili  złapał mnie, przyciągnął do siebie bliżej i złożył soczystego całusa na moich ustach. Spojrzałam na uśmiechniętego chłopaka. Wyglądał tak słodko…
H: Teraz jesteś wolna.
C: A kto powiedział, że teraz to ja chcę iść?
Chłopak zaśmiał się słysząc moje słowa. Zarzuciłam ręce na jego szyje i złożyłam całusa na jego ustach. Niechętnie się oderwaliśmy słysząc pukanie w szybę okna obok którego znajdowaliśmy się. W oknie stała moja ciocia, szczerzyła się i pokazywała kciuki w górę. Boże…ona na serio jest dorosła? Pokazałam jej język i wróciłam do przerwanej czynności.
H: Chyba mamy szpiegów.
Loczek wskazał głową ogród w którym stała kobieta w wieku mojej cioci i machała nam podobnie jak Eleanor szczerząc się nie wiadomo z jakiego powodu.
H: Tutaj spokoju mieć nie będziemy, a przynajmniej nie dzisiaj.
C: Ale jutro mamy przecież cały dzień. Jeszcze zdążysz się mną znudzić.
H: Nie sądzę. Widzimy się jutro. Dobranoc
C: Słodkich snów
Weszłam do domu, zatrzasnęłam drzwi i podbiegłam do okna pomachać nowemu znajomemu. Co ja przed chwilą zrobiłam? Całowałam się z prawie nieznajomym chłopakiem. Wyrzuty sumienia i zdrowy rozsądek został jednak zagłuszony przez myśli o słodkim loczku. Czyżbym się zakochała? Może te wakacje nie będą aż tak złe?
Dnie mijały niemiłosiernie szybko. Ani się obejrzałam, a minął miesiąc i nadszedł dzień mojego wyjazdu. Dzień przed powrotem, tak jak każdego wieczoru poszłam z Harrym w miejsce naszego spotkania. Tak bardzo nie chciałam wyjeżdżać. Nie chciałam się rozstawać z Harrym. Musze przyznać, że przez ten miesiąc go pokochałam. Niestety mieszkamy daleko od siebie, więc będzie nam ciężko się spotkać, ale obiecaliśmy sobie, że jak tylko nam się uda to spotkamy się właśnie w tym miejscu w którym się poznaliśmy. Na tej plaży. Spacerowaliśmy brzegiem morza kiedy Harry zauważył pustą szklaną butelkę leżącą na plaży.
H: Mam pomysł. Napiszmy dwie wiadomości. Ja do Ciebie, a ty do mnie. Wsadzimy je do butelki i wyrzucimy do morza. Co ty na to?
C: Czemu nie?
Wyjęłam z torebki notes i długopis i  zaczęłam pisać moje „poematy”.
Drogi Harry,
Tak bardzo chciałabym to wszystko przeżyć jeszcze raz. Te wakacje były moimi najwspanialszymi. Nie żałuję, że tu przyjechałam. Mam nadzieję, że ty także. Dla Ciebie to pewnie tylko wakacyjna miłość, ale ja Cię naprawdę kocham. Wiem, że nie jesteśmy razem , ale zawsze będziesz miał miejsce w moim sercu i pamięci. Nie oczekuję od Ciebie, że zrobisz wszystko byśmy mogli być razem, bo wiem, że nie jesteś w stanie niczego zmienić.
„Nie obiecuj, że będziesz pisać
Nie obiecuj, że zadzwonisz.
Po prostu obiecaj, że nie zapomnisz, że mieliśmy to wszystko.”
Na zawsze Twoja
Carolin
Zwinęłam karteczkę i włożyłam do butelki razem z kartką Harrego. Uśmiechnęliśmy się do siebie i wspólnie wyrzuciliśmy butelkę do wody. Oparłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam wspominać miniony miesiąc. Nasze gonitwy po pisku. Nocne pikniki na plaży. Bitwy na chlapanie się wodą i inne atrakcje. Tak bardzo nie chciałam tego kończyć. Po moim policzku spłynęła łza. Harry delikatnie podniósł mój podbródek i spojrzał głęboko w oczy. Wytarł kciukiem łzy i pocałował czule.
H: Wszystko będzie dobrze. Nie martw się.
C: Ale ja nie chcę wyjeżdżać. Nie teraz
H: Ja też nie chcę, ale zobaczymy się za niedługo. Zobaczysz, że ten rok szybko minie i w wakacje znowu będziemy tu stać i razem spędzać  wolny czas.
C: Ale to jest cały rok. Czy do Ciebie to nie dociera?! Calusieńki rok. Dwanaście miesięcy. 365 dni
H: Ej…nie płacz już. Wszystko się ułoży.
Całą noc leżeliśmy wtuleni w siebie na plaży i rozmawialiśmy. Zmęczeni w końcu zasnęliśmy. Rano obudził mnie telefon.
E: Chodźcie już do domu. Rodzice przyjechali.
Obudziłam loczka i razem pogrążeni w smutku skierowaliśmy się w kierunku domu mojej cioci. Rodzice stali już na podjeździe niecierpliwiąc się. Walizki były w samochodzie, więc zostało już tylko pożegnać się z ciocią i Harrym. Zaczęłam od Eleanor. Przytuliłam ją i podziękowałam za miły pobyt oraz za wszystko co dla mnie zrobiła. Gdy skończyłam się z nią żegnać podleciała do mnie ciocia Harrego i mocno przytuliła.
D: Myślałaś, że mi uciekniesz? Nie ma mowy. Przyjeżdżaj najszybciej jak dasz radę. Już się nie mogę doczekać następnej wizyty.
C: Ja też
Gdy Danielle (ciocia Hazzy) oderwała się ode mnie. Zostało mi najgorsze. Pożegnać Harrego. Podeszłam do niego i przytuliłam z całej siły. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale starałam się być silna. Wiedziałam, że dla niego to też nie jest łatwe i nie chciałam tego jeszcze bardziej utrudniać.
D: No dobra gołąbeczki. Wiemy, że moglibyście tak cały dzień, ale nie ma tak dobrze. Po Ciebie Harry też przyjechali, więc może byś tak łaskawie poszedł po swoje walizki i dał wreszcie Carolin jechać?
Już chciałam wsiadać do samochodu kiedy chłopak mnie złapał za rękę. Zdjął z siebie swoją ulubioną bluzę i zarzucił na moje ramiona.
H: Na pamiątkę. Jak ją założysz będziesz miała chociaż cząstkę mnie
Pośpiesznie odwiązałam jedną z kilku bransoletek na moim nadgarstku i zawiązałam na ręce loczka. Ostatni raz pocałowałam go i wsiadłam do samochodu. Tata odpalił silnik i odjechał z podjazdu. Zaczęłam machać chłopakowi. Harry odmachał mi, a po chwili otarł łzę z policzka. Kątem oka zauważyłam jeszcze, że odwraca się i idzie w kierunku domu swojej cioci. Całą podróż myślałam jak ja mam niby wytrzymać rok bez niego. Owszem będziemy pisać i dzwonić, ale to nie to samo. Przez telefon nie da się poczuć czyjejś bliskości, a jego bliskość jest mi zdecydowanie potrzebna.
Cały rok żyłam marzeniem i nadzieją na ponowne spotkanie. Na szczęście przyjaciółki bardzo mnie wspierały, więc nie czułam się samotna. Byłam im za to bardzo wdzięczna. Ani się obejrzałam, a minął rok i przyjechałam do cioci. Przywitałam się z nią i pobiegłam do Danielle zapytać kiedy Harry przyjedzie.
D: Harry poszedł gdzieś. Za chwilę powinien wrócić.
Nie umiałam usiedzieć w miejscu, więc poszłam na spacer. Chodziłam chodnikiem wśród pięknych domków. Zobaczyłam chłopaka z burzą loków na głowie i z kwiatami w ręku po drugiej stronie ulicy.
C: Harry!
Zerwałam się do biegu w jego stronę. Chłopak odwrócił się z uśmiechem na ustach, lecz po chwili z jego twarzy znikło zadowolenie ustępując przerażeniu. Harry wypuścił wszystko co miał w rękach na chodnik i rzucił się w biegu na mnie.
H: Carolin uważaj!
Spojrzałam w bok i  zauważyłam samochód jadący prosto na mnie. Po chwili poczułam jak Harry z całej siły odpycha mnie na bok sam wpadając pod koła samochodu. Nie wiem co się stało później. Zemdlałam. Obudziłam się w białym, szpitalnym pomieszczeniu, a na moim łóżku siedziała Eleanor. Wstałam przypominając sobie co się stało.
C: Gdzie jest Harry? Co się z nim stało?
E: …
C: Gdzie on jest?
E: Harry…on…on nie przeżył. To się działo za szybko
C: Co?! To nie może być prawda!
E: Przykro mi, ale on naprawdę nie żyje.
C: Nieprawda. On jest! On zawsze będzie ze mną!
Wyrwałam się Eleanor i wybiegłam ze szpitala biorąc ze sobą tylko bluzę którą podarował mi Harry w poprzednie wakacje. Pobiegłam na plażę, w miejsce w którym się poznaliśmy. Siedziałam tam kilka godzin. Siedziałam i płakałam ubrana w jego bluzę, która wciąż była przesiąknięta jego zapachem. Po chwili postanowiłam przejść się brzegiem morza. Spacerując zobaczyłam na brzegu butelkę z jakimiś papierami w środku. Podniosłam ją i wiele nie myśląc otworzyłam . Przypomniało mi się jak z Harrym pisaliśmy listy i wrzucaliśmy je w butelce do morza. Wyjęłam jedną z kartek i zaczęłam czytać.


Drogi Harry,
Tak bardzo chciałabym to wszystko przeżyć jeszcze raz. Te wakacje były moimi najwspanialszymi. Nie żałuję, że tu przyjechałam. Mam nadzieję, że ty także. Dla Ciebie to pewnie tylko wakacyjna miłość, ale ja Cię naprawdę kocham. Wiem, że nie jesteśmy razem , ale zawsze będziesz miał miejsce w moim sercu i pamięci. Nie oczekuję od Ciebie, że zrobisz wszystko byśmy mogli być razem, bo wiem, że nie jesteś w stanie niczego zmienić.
„Nie obiecuj, że będziesz pisać
Nie obiecuj, że zadzwonisz.
Po prostu obiecaj, że nie zapomnisz, że mieliśmy to wszystko.”
Na zawsze Twoja
Carolin
C: Przecież to mój list. Jeśli to jest mój to drugi jest…
Czym prędzej wyjęłam drugą kartkę i zaczęłam czytać.

Kochana Carolin,
Kocham Cię. Wiem, że nigdy Ci tego nie powiedziałem prosto w oczy, ale Cię Kocham. Nie mówiłem tego na głos, bo mnie to przerastało. Myśl, że za niedługo Cię stracę, że się rozstaniemy na tak długi okres mnie przytłaczała. Myślałem, że tak będzie mi łatwiej, ale teraz w to wątpię. Pamiętaj, że zawsze będę Cię kochał. Jestem pewien, że się jeszcze spotkamy i zrobię wszystko, aby tak się stało, a więc nie mówię żegnaj. Mówię Do Zobaczenia.
P.S. Już za Tobą tęsknię
Harry
C: Do Zobaczenia Harry. Już niedługo się spotkamy. Obiecuję

***

H: Carolin! Carolin! Obudź się!
Otworzyłam oczy i od razu zaczęłam płakać.
H: Znowu miałaś ten sen? Spokojnie. Nie płacz już.
C: Tak bardzo się cieszę, że jesteś przy mnie.
H: Jestem i będę już zawsze. Kiedy w końcu zrozumiesz, że nie masz się przy mnie czego bać?
C: Boję się, że Cię stracę. Tak jak w tym śnie. Ten wypadek, było tak blisko i już by Ciebie nie było…
H: Ale jednak jestem  przy Tobie cały i zdrowy, więc przestań się martwić na zapas
C: Tak bardzo Cię kocham.
H: Ja Ciebie też, ale teraz szoruj do wyra i idziemy spać, bo jutro wyjątkowo nie mam zamiaru spać do 12.
C: Dobranoc kotku. Dziękuję, że jesteś.
H: Słodkich snów, oczywiście o mojej wspaniałej osobie, kochanie.
C: Czy ty mi właśnie życzyłeś kolejnych koszmarów?
H: Nie…ja? Skąd ten pomysł?
C: Pogadamy rano jak nie będziesz chciał wstać. Słodka zemsta czeka.
H: Jestem na to przygotowany. Wyłączyłem wodę, więc nie masz możliwości wylania mi do łóżka hektolitrów wody.
C: Pff…możesz sobie wyłączać wodę, ale mnie nie zakneblujesz i nie zabronisz skakać po łóżku, więc życzę Ci powodzenia. A teraz mam nadzieję, że Cię nawiedzę w nocnym koszmarze i będę Cię w nim torturować.
Przytuliłam się do loczka i kątem oka zobaczyłam jak śmieje się z mojej głupoty. Uśmiechnęłam się na samą myśl o chłopaku, a kilka minut później zapadłam w głęboki sen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz