środa, 1 stycznia 2014

#22 Harry

No i mamy już 2014...Przy okazji chciałam życzyć wszystkim szczęśliwego nowego roku i żeby 2014 był jeszcze bardziej udany niż 2013 :) Jak spędziliście Sylwestra? Macie jakieś postanowienia noworoczne? Btw...zapraszam na jakże zimowego imagina z loczkiem w roli głównej :) 

C: Mamo naprawdę muszę tam jechać? Nie chcę siedzieć sama całymi dniami.
M: Nie będziesz sama. Cały czas przy Tobie będzie ciocia.
C: Ale mnie pocieszyłaś. O niczym innym nie marzę jak tylko o tym, aby cały miesiąc siedzieć u cioci w domu i się nudzić. Te wakacje będę pełne wrażeń. Po co jechać z przyjaciółkami na obóz sportowy, jeśli można pojechać do cioci na wieś SAMEMU?
M: Oj nie narzekaj. Mogło być gorzej. Ciocia Cię dawno nie widziała, a to nie moja wina, że ten obóz jest akurat w takim terminie.
C: Mamo proszę. Ja tam umrę z nudów. Nie mogę chociaż zostać w domu?
M: Przecież wiesz, że ja z tatą wyjeżdżamy, a samej Cię na pewno nie zostawimy. Zresztą już postanowione. Jutro jedziesz do cioci, więc szoruj na górę i się pakuj.
Wkurzona poszłam na górę do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Zrezygnowana opadłam na łóżko. Nie chciałam wyjeżdżać do cioci. Co ja tam będę robić? Jedynym plusem wyjazdu jest to, że nie jadę z rodzicami no i jeszcze, że ciocia mieszka nad morzem, więc chociaż będę mogła pójść na plażę. Wstałam z łóżka i wyjęłam walizkę. Otworzyłam szafę i zaczęłam pakować ciuchy. Gdy skończyłam zapięłam walizkę i położyłam się spać z nadzieją, że rodzice zaśpią i nie zdążą mnie zawieźć do cioci przed własnym wyjazdem.
Niestety moje modły nie zostały wysłuchane i już po kilku godzinach siedziałam naburmuszona na tyłach samochodu. Włączyłam ulubioną piosenkę i wyglądałam za okno oglądając co chwila zmieniające się krajobrazy. Koło południa dojechaliśmy. Tata wypakował moje bagaże z samochodu i wniósł je do domu cioci. Pożegnałam mamę sztucznym uśmiechem i słowami „Jestem Ci dozgonnie wdzięczna za tak wspaniałe wakacje”. Podeszłam do cioci i się z nią ciepło przywitałam. Nie chciałam u niej być, ale to nie jej wina, że moi kochani rodzice postanowili mi zepsuć wakacje, więc postanowiłam nie pokazywać jej moich fochów. W końcu nie była niczemu winna. Gdy moja kochana familia odjechała poszłam z ciocią do domu rozpakować bagaże. Ciocia na szczęście nie była stara. Miała dwadzieścia parę lat, więc nie zaczęła we mnie od razu wpychać ton jedzenia, mówić, że urosłam, pytać jak w szkole itd. Mieszkała w małej miejscowości nad morzem. Uciekła od miejskiego hałasu i zabieganego życia. Teraz mieszka w dosyć sporym białym domu niedaleko plaży. Okolica była przepiękna. Białe klify, zielone łąki i pastwiska i bezkres morskich wód. Zdecydowanie było to najpiękniejsze miejsce jakie widziałam.
Gdy rozpakowałyśmy już wszystkie walizki ciocia wyciągnęła mnie na plażę. Ubrałam się w bikini, a na wierzch zarzuciłam zwiewną sukienkę, gdyż nie chciałam paradować po ulicy pół naga. Do ręki chwyciłam torbę plażową z ręcznikiem, piciem, telefonem i słuchawkami, a na nos założyłam okulary przeciw słoneczne. Po piętnastu minutach spaceru byłyśmy na miejscu. Plaża na szczęście nie była jakoś bardzo zaludniona, więc szybko znalazłyśmy sobie miejsce i rozłożyłyśmy ręczniki. Zdjęłam sukienkę i położyłam się na piasku. Po chwili przypomniałam sobie, że wzięłam telefon i słuchawki, więc włączyłam muzykę i wróciłam do wylegiwania się. Po krótkim czasie poczułam szturchanie cioci na ramieniu, więc wyjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
E: Tam siedzi moja znajoma. Idę z nią pogadać. Idziesz ze mną, czy zostajesz?
C: Ja zostanę
E: Chodź ze mną. Przecież Cię nie ugryzie.
C: Chętnie tutaj zostanę.
E: Chodź ze mną.
C: Nie. Naprawdę. Idź. Poradzę sobie. Jestem już duża
Ciocia Eleanor uśmiechnęła się do mnie i wstała z ręcznika.
E: Jak chcesz.
Po chwili zostałam sama. No prawie sama, bo towarzyszyły mi również wspomnienia wywołane piosenką której akurat słuchałam. Trochę było mi smutno, że nie ma przy mnie Alex, bo dzięki niej ten wyjazd byłby na pewno niezapomniany, ale cóż. Nie zawsze mamy to co chcemy i trzeba się z tym pogodzić. Zaczęłam rozglądać się po plaży. Mój wzrok zatrzymał się na chłopaku siedzącym również samotnie niedaleko mnie. Miał kręcone włosy i był dobrze zbudowany. Po chwili nieznajomy odwrócił głowę i spojrzał na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały. Chłopak uśmiechnął się do mnie ukazując śliczne dołeczki i spuścił zawstydzony wzrok. Wydał mi się całkiem przystojny, ale postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy i po chwili moje myśli znowu krążyły  przy piosence która skutecznie zagłuszała mi szum morza, krzyki bawiących się dzieci i przestrogi ich zmartwionych rodziców. Nagle ktoś obok mnie usiadł. Spojrzałam w bok i zauważyłam chłopaka któremu się kilka minut wcześniej przyglądałam. Nieznajomy posłał mi nieśmiały uśmiech.
H: Dlaczego siedzisz sama?
C: Bo nie znam tu nikogo i nie mam z kim posiedzieć i pogadać.
H: No to już masz z kim. Jestem Harry.
C: A ja Carolin. Miło Cię poznać.
H: Mnie Ciebie również. Nawet nie wiesz jak bardzo.  Może byśmy się przeszli?
C: Chętnie
                                                                     ***
Bardzo miło mi się rozmawiało z Harrym, ale zaczęło się robić chłodno, więc  podziękowałam chłopakowi za spacer i powiedziałam, że ja już będę powoli wracać do domu.
H: Może mógłbym Cię odprowadzić?
C: Jeśli to dla Ciebie nie problem to ok.
Szliśmy najwolniej jak się da. Droga która mogła nam zająć piętnaście minut zajęła nam ponad godzinę. Okolica była na prawdę śliczna. Tak bardzo różniła się od miejsca mojego zamieszkania. Teraz już rozumiem dlaczego ciocia uciekła z miasta. Mieszkając w mieście nie mamy czasu, ani okazji spostrzegać prawdziwego piękna jakie kryje się w małych rzeczach. Nie potrafimy tego docenić, bo nie zwracamy na to uwagi. Moje rozmyślania nad otaczającym mnie pięknem przerwał Harry. Stanął przede mną, odgarnął moje włosy z twarzy, a za ucho włożył zerwaną przed chwilą stokrotkę. Oszołomiona zaczęłam się rozglądać szukając ratunku, bo kompletnie nie wiedziałam co zrobić, gdy nagle zauważyłam, że stoję pod domem cioci.
H: Może spotkalibyśmy się jutro?
C: Bardzo chętnie. O 12 na plaży? Pasuje Ci?
H: Czyli, że jesteśmy umówieni.
C: Jesteś pewien, że trafisz do domu?
H: Dam radę.
C: Na pewno? Nie chcę Cię mieć później na sumieniu.
Chłopak zaśmiał się i wskazał palcem dom stojący obok domu mojej cioci.
H: Widzisz ten dom?
C: Tak, a co to ma do rzeczy?
H: Właśnie tam mieszka moja ciocia.
C: Czyli, że jesteśmy tymczasowo sąsiadami?
H: Na to wygląda.
C: Ja już na serio muszę lecieć. Dzięki, że mnie odprowadziłeś
H: Nie ma za co.
Podeszłam do chłopaka i delikatnie cmoknęłam go w policzek w podziękowaniu za towarzystwo. Harremu chyba się podobało, bo po chwili  złapał mnie, przyciągnął do siebie bliżej i złożył soczystego całusa na moich ustach. Spojrzałam na uśmiechniętego chłopaka. Wyglądał tak słodko…
H: Teraz jesteś wolna.
C: A kto powiedział, że teraz to ja chcę iść?
Chłopak zaśmiał się słysząc moje słowa. Zarzuciłam ręce na jego szyje i złożyłam całusa na jego ustach. Niechętnie się oderwaliśmy słysząc pukanie w szybę okna obok którego znajdowaliśmy się. W oknie stała moja ciocia, szczerzyła się i pokazywała kciuki w górę. Boże…ona na serio jest dorosła? Pokazałam jej język i wróciłam do przerwanej czynności.
H: Chyba mamy szpiegów.
Loczek wskazał głową ogród w którym stała kobieta w wieku mojej cioci i machała nam podobnie jak Eleanor szczerząc się nie wiadomo z jakiego powodu.
H: Tutaj spokoju mieć nie będziemy, a przynajmniej nie dzisiaj.
C: Ale jutro mamy przecież cały dzień. Jeszcze zdążysz się mną znudzić.
H: Nie sądzę. Widzimy się jutro. Dobranoc
C: Słodkich snów
Weszłam do domu, zatrzasnęłam drzwi i podbiegłam do okna pomachać nowemu znajomemu. Co ja przed chwilą zrobiłam? Całowałam się z prawie nieznajomym chłopakiem. Wyrzuty sumienia i zdrowy rozsądek został jednak zagłuszony przez myśli o słodkim loczku. Czyżbym się zakochała? Może te wakacje nie będą aż tak złe?
Dnie mijały niemiłosiernie szybko. Ani się obejrzałam, a minął miesiąc i nadszedł dzień mojego wyjazdu. Dzień przed powrotem, tak jak każdego wieczoru poszłam z Harrym w miejsce naszego spotkania. Tak bardzo nie chciałam wyjeżdżać. Nie chciałam się rozstawać z Harrym. Musze przyznać, że przez ten miesiąc go pokochałam. Niestety mieszkamy daleko od siebie, więc będzie nam ciężko się spotkać, ale obiecaliśmy sobie, że jak tylko nam się uda to spotkamy się właśnie w tym miejscu w którym się poznaliśmy. Na tej plaży. Spacerowaliśmy brzegiem morza kiedy Harry zauważył pustą szklaną butelkę leżącą na plaży.
H: Mam pomysł. Napiszmy dwie wiadomości. Ja do Ciebie, a ty do mnie. Wsadzimy je do butelki i wyrzucimy do morza. Co ty na to?
C: Czemu nie?
Wyjęłam z torebki notes i długopis i  zaczęłam pisać moje „poematy”.
Drogi Harry,
Tak bardzo chciałabym to wszystko przeżyć jeszcze raz. Te wakacje były moimi najwspanialszymi. Nie żałuję, że tu przyjechałam. Mam nadzieję, że ty także. Dla Ciebie to pewnie tylko wakacyjna miłość, ale ja Cię naprawdę kocham. Wiem, że nie jesteśmy razem , ale zawsze będziesz miał miejsce w moim sercu i pamięci. Nie oczekuję od Ciebie, że zrobisz wszystko byśmy mogli być razem, bo wiem, że nie jesteś w stanie niczego zmienić.
„Nie obiecuj, że będziesz pisać
Nie obiecuj, że zadzwonisz.
Po prostu obiecaj, że nie zapomnisz, że mieliśmy to wszystko.”
Na zawsze Twoja
Carolin
Zwinęłam karteczkę i włożyłam do butelki razem z kartką Harrego. Uśmiechnęliśmy się do siebie i wspólnie wyrzuciliśmy butelkę do wody. Oparłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam wspominać miniony miesiąc. Nasze gonitwy po pisku. Nocne pikniki na plaży. Bitwy na chlapanie się wodą i inne atrakcje. Tak bardzo nie chciałam tego kończyć. Po moim policzku spłynęła łza. Harry delikatnie podniósł mój podbródek i spojrzał głęboko w oczy. Wytarł kciukiem łzy i pocałował czule.
H: Wszystko będzie dobrze. Nie martw się.
C: Ale ja nie chcę wyjeżdżać. Nie teraz
H: Ja też nie chcę, ale zobaczymy się za niedługo. Zobaczysz, że ten rok szybko minie i w wakacje znowu będziemy tu stać i razem spędzać  wolny czas.
C: Ale to jest cały rok. Czy do Ciebie to nie dociera?! Calusieńki rok. Dwanaście miesięcy. 365 dni
H: Ej…nie płacz już. Wszystko się ułoży.
Całą noc leżeliśmy wtuleni w siebie na plaży i rozmawialiśmy. Zmęczeni w końcu zasnęliśmy. Rano obudził mnie telefon.
E: Chodźcie już do domu. Rodzice przyjechali.
Obudziłam loczka i razem pogrążeni w smutku skierowaliśmy się w kierunku domu mojej cioci. Rodzice stali już na podjeździe niecierpliwiąc się. Walizki były w samochodzie, więc zostało już tylko pożegnać się z ciocią i Harrym. Zaczęłam od Eleanor. Przytuliłam ją i podziękowałam za miły pobyt oraz za wszystko co dla mnie zrobiła. Gdy skończyłam się z nią żegnać podleciała do mnie ciocia Harrego i mocno przytuliła.
D: Myślałaś, że mi uciekniesz? Nie ma mowy. Przyjeżdżaj najszybciej jak dasz radę. Już się nie mogę doczekać następnej wizyty.
C: Ja też
Gdy Danielle (ciocia Hazzy) oderwała się ode mnie. Zostało mi najgorsze. Pożegnać Harrego. Podeszłam do niego i przytuliłam z całej siły. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale starałam się być silna. Wiedziałam, że dla niego to też nie jest łatwe i nie chciałam tego jeszcze bardziej utrudniać.
D: No dobra gołąbeczki. Wiemy, że moglibyście tak cały dzień, ale nie ma tak dobrze. Po Ciebie Harry też przyjechali, więc może byś tak łaskawie poszedł po swoje walizki i dał wreszcie Carolin jechać?
Już chciałam wsiadać do samochodu kiedy chłopak mnie złapał za rękę. Zdjął z siebie swoją ulubioną bluzę i zarzucił na moje ramiona.
H: Na pamiątkę. Jak ją założysz będziesz miała chociaż cząstkę mnie
Pośpiesznie odwiązałam jedną z kilku bransoletek na moim nadgarstku i zawiązałam na ręce loczka. Ostatni raz pocałowałam go i wsiadłam do samochodu. Tata odpalił silnik i odjechał z podjazdu. Zaczęłam machać chłopakowi. Harry odmachał mi, a po chwili otarł łzę z policzka. Kątem oka zauważyłam jeszcze, że odwraca się i idzie w kierunku domu swojej cioci. Całą podróż myślałam jak ja mam niby wytrzymać rok bez niego. Owszem będziemy pisać i dzwonić, ale to nie to samo. Przez telefon nie da się poczuć czyjejś bliskości, a jego bliskość jest mi zdecydowanie potrzebna.
Cały rok żyłam marzeniem i nadzieją na ponowne spotkanie. Na szczęście przyjaciółki bardzo mnie wspierały, więc nie czułam się samotna. Byłam im za to bardzo wdzięczna. Ani się obejrzałam, a minął rok i przyjechałam do cioci. Przywitałam się z nią i pobiegłam do Danielle zapytać kiedy Harry przyjedzie.
D: Harry poszedł gdzieś. Za chwilę powinien wrócić.
Nie umiałam usiedzieć w miejscu, więc poszłam na spacer. Chodziłam chodnikiem wśród pięknych domków. Zobaczyłam chłopaka z burzą loków na głowie i z kwiatami w ręku po drugiej stronie ulicy.
C: Harry!
Zerwałam się do biegu w jego stronę. Chłopak odwrócił się z uśmiechem na ustach, lecz po chwili z jego twarzy znikło zadowolenie ustępując przerażeniu. Harry wypuścił wszystko co miał w rękach na chodnik i rzucił się w biegu na mnie.
H: Carolin uważaj!
Spojrzałam w bok i  zauważyłam samochód jadący prosto na mnie. Po chwili poczułam jak Harry z całej siły odpycha mnie na bok sam wpadając pod koła samochodu. Nie wiem co się stało później. Zemdlałam. Obudziłam się w białym, szpitalnym pomieszczeniu, a na moim łóżku siedziała Eleanor. Wstałam przypominając sobie co się stało.
C: Gdzie jest Harry? Co się z nim stało?
E: …
C: Gdzie on jest?
E: Harry…on…on nie przeżył. To się działo za szybko
C: Co?! To nie może być prawda!
E: Przykro mi, ale on naprawdę nie żyje.
C: Nieprawda. On jest! On zawsze będzie ze mną!
Wyrwałam się Eleanor i wybiegłam ze szpitala biorąc ze sobą tylko bluzę którą podarował mi Harry w poprzednie wakacje. Pobiegłam na plażę, w miejsce w którym się poznaliśmy. Siedziałam tam kilka godzin. Siedziałam i płakałam ubrana w jego bluzę, która wciąż była przesiąknięta jego zapachem. Po chwili postanowiłam przejść się brzegiem morza. Spacerując zobaczyłam na brzegu butelkę z jakimiś papierami w środku. Podniosłam ją i wiele nie myśląc otworzyłam . Przypomniało mi się jak z Harrym pisaliśmy listy i wrzucaliśmy je w butelce do morza. Wyjęłam jedną z kartek i zaczęłam czytać.


Drogi Harry,
Tak bardzo chciałabym to wszystko przeżyć jeszcze raz. Te wakacje były moimi najwspanialszymi. Nie żałuję, że tu przyjechałam. Mam nadzieję, że ty także. Dla Ciebie to pewnie tylko wakacyjna miłość, ale ja Cię naprawdę kocham. Wiem, że nie jesteśmy razem , ale zawsze będziesz miał miejsce w moim sercu i pamięci. Nie oczekuję od Ciebie, że zrobisz wszystko byśmy mogli być razem, bo wiem, że nie jesteś w stanie niczego zmienić.
„Nie obiecuj, że będziesz pisać
Nie obiecuj, że zadzwonisz.
Po prostu obiecaj, że nie zapomnisz, że mieliśmy to wszystko.”
Na zawsze Twoja
Carolin
C: Przecież to mój list. Jeśli to jest mój to drugi jest…
Czym prędzej wyjęłam drugą kartkę i zaczęłam czytać.

Kochana Carolin,
Kocham Cię. Wiem, że nigdy Ci tego nie powiedziałem prosto w oczy, ale Cię Kocham. Nie mówiłem tego na głos, bo mnie to przerastało. Myśl, że za niedługo Cię stracę, że się rozstaniemy na tak długi okres mnie przytłaczała. Myślałem, że tak będzie mi łatwiej, ale teraz w to wątpię. Pamiętaj, że zawsze będę Cię kochał. Jestem pewien, że się jeszcze spotkamy i zrobię wszystko, aby tak się stało, a więc nie mówię żegnaj. Mówię Do Zobaczenia.
P.S. Już za Tobą tęsknię
Harry
C: Do Zobaczenia Harry. Już niedługo się spotkamy. Obiecuję

***

H: Carolin! Carolin! Obudź się!
Otworzyłam oczy i od razu zaczęłam płakać.
H: Znowu miałaś ten sen? Spokojnie. Nie płacz już.
C: Tak bardzo się cieszę, że jesteś przy mnie.
H: Jestem i będę już zawsze. Kiedy w końcu zrozumiesz, że nie masz się przy mnie czego bać?
C: Boję się, że Cię stracę. Tak jak w tym śnie. Ten wypadek, było tak blisko i już by Ciebie nie było…
H: Ale jednak jestem  przy Tobie cały i zdrowy, więc przestań się martwić na zapas
C: Tak bardzo Cię kocham.
H: Ja Ciebie też, ale teraz szoruj do wyra i idziemy spać, bo jutro wyjątkowo nie mam zamiaru spać do 12.
C: Dobranoc kotku. Dziękuję, że jesteś.
H: Słodkich snów, oczywiście o mojej wspaniałej osobie, kochanie.
C: Czy ty mi właśnie życzyłeś kolejnych koszmarów?
H: Nie…ja? Skąd ten pomysł?
C: Pogadamy rano jak nie będziesz chciał wstać. Słodka zemsta czeka.
H: Jestem na to przygotowany. Wyłączyłem wodę, więc nie masz możliwości wylania mi do łóżka hektolitrów wody.
C: Pff…możesz sobie wyłączać wodę, ale mnie nie zakneblujesz i nie zabronisz skakać po łóżku, więc życzę Ci powodzenia. A teraz mam nadzieję, że Cię nawiedzę w nocnym koszmarze i będę Cię w nim torturować.
Przytuliłam się do loczka i kątem oka zobaczyłam jak śmieje się z mojej głupoty. Uśmiechnęłam się na samą myśl o chłopaku, a kilka minut później zapadłam w głęboki sen.

środa, 25 grudnia 2013

Brak weny, czyli zanudzanie część 1

Cześć :) Nie mam weny, więc będę was męczyć moimi rozkminami życiowymi i innymi dziwnymi postami. Może ktoś to przeczyta, a może skorzysta z tego posta. Tak jak zapowiadałam, mam zamiar podzielić się z wami moimi ulubieńcami roku 2013 (choć jeszcze nie minął do końca). Zaczynamy :)
1. FILMY
W tym roku stałam się maniakiem filmowym. Przez jakiś okres czasu oglądałam filmy codziennie (nie żartuje). Jak byłam chora to siedziałam na dupie i oglądałam kilka filmów jeden po drugim, więc w tej kategorii mam trochę do powiedzenia :) Nie będę wypisywać tutaj każdego filmu jaki chociaż troszeczkę mi się spodobał, ale taki, które w tym roku mnie urzekły. Do takich między innymi należy NEVER SAY NEVER. Niektórzy z was pewnie powiedzą "O Boże...znowu Bieber", a niektórzy "No chyba jasne, że film zajefajny. W końcu Justina". Ja nie należę do Belieberek, nie jestem nawet fanką. Lubie kilka piosenek, ale szału nie ma, a mimo to film uważam za GENIALNY. Nie trzeba być fanem, żeby go polubić, albo chociaż obejrzeć. Znam parę osób, które tak samo jak ja nie są fankami, a mimo to są oczarowane filmem, więc jak najbardziej polecam oglądnąć jak ktoś ma trochę wolnego czasu :) Następnym filmem biograficznym (bo to chyba sie zalicza do takich filmów) jest oczywiście THIS IS US. Ok. Wiem co powiecie. Directionerka polecająca film o 1D...a to nowość...nie ma to jak obiektywna opinia...ale uwierzcie mi na słowo, że film tak jak NSN nie pokazuje tylko pustych gwiazdeczek. Pokazuje jak długą drogę przeszli, aby cokolwiek osiągnąć, pokazuje jak zwykłymi ludźmi byli zanim stali się sławni i jacy są na codzień. Uwierzcie mi na słowo, że jakby mieli wpływ na to co jest w tym filmie pokazane to nie byłoby najlepszych fragmentów filmu. Sytuacja jest taka sama jak w przypadku filmu o JB. Ludzie którzy nie są fanami 1D polecają film. Myślę, że warto się skusić. Tym bardziej, że film jest dostępny w oryginalnej wersji językowej i normalnej jakości na You Tube. Oprócz tego polubiłam bardzo film LOL. Już widzę miny niektórych...Wiem, że każdy teraz pała niechęcią do Miley, ale ten film był nakręcony jak jeszcze nie wyglądała tak jak wygląda teraz i nie robiła takich akcji. A poza tym...to film. Można lubić aktora za to jak gra, albo jaką postać gra, a nie za osobistą tożsamość. Moim zdaniem LOL jest fajnym lekkim filmem do obejrzenia w jakiś wieczór dla odprężenia. Nie wnosi chyba nic specjalnie mądrego, a więc można go obejrzeć na poprawę nastroju :) Idąc tropem komedii romantycznych zmierzamy do ANGUS STRINGI I PRZYTULANKI. Nie wiem czemu, ale nigdy nie przekonywał mnie tytuł filmu. Coś mnie zniechęcało do niego, ale jak już się przełamałam i obejrzałam to nie mogłam przestać się uśmiechać i myśleć o tym cudzie. Film również bardzo pozytywny :) Można się pośmiać i popłakać nad głupotą głównej bohaterki :P Nie no żartuje. Georgia to utożsamienie mnie. Jest przemądra zupełnie tak jak ja XD Kolejną wartą zobaczenia komedią romantyczną jest PIERWSZY RAZ. Tytuł może sie wydawać niektórym ciekawy, ale uwierzcie mi na słowo. Jest najgrzeczniejszy film o takiej tematyce jaki kiedykolwiek nakręcono. No ewentualnie filmy na WDŻ są jeszcze bardziej ułomne, ale to inna kategoria. Film jest typową komedią romantyczną. Nic mądrego, ale jest parę słodkich scen no i oczywiście dziwnych zbiegów okoliczności itp. Następnym ciekawym zjawiskiem jest ZAKOCHANA ZŁOŚNICA. Nie będę was już zanudzać długimi opisami, bo zaraz uśniecie, a ten post zapowiada się na dość długi. I to już niestety koniec komedii. Chociaż do tych weselszych można jeszcze zaliczyć WYŚPIEWAĆ MARZENIA. Teraz czas na smutasy :'( Gdzieś przeczytałam, że KEITH to komedia. Nie rozumiem jak można to zaliczyć do komedii, ale ok. Szanuje zdanie innych. Mnie ten film wzruszył i nie widzę w nim nic śmiesznego. Kolejnym filmem który może część z was już zna jest 3MSC, czyli TRZY METRY NAD NIEBEM. Mama nadzieję, że teraz was zagnę i napiszę coś czego nikt się nie spodziewał. Moja następna propozycja to TWÓJ NA ZAWSZE. Szczerze mówiąc nie widzę w tym filmie za grosz romantyzmu, ale wzruszył mnie koniec filmu jak i jego początek i koniec. Nie rozczulam się nad losem pary (Tyler i ta jak jej tam było), ale nad losem braci (Tyler i jak mu tam było) oraz na losem siostry Tylera (Caroline). Może was nie wzruszy ten film jednak ja go oglądałam tylko dla tego jednego kulminacyjnego momentu na którym zawsze rycze jak bóbr. Sam tytuł mnie wzrusza...Remember Me...No dobra. Zanim zacznę płakać przejdźmy do kolejnego filmu. Następną perełką są oczywiście ekranizacje powieści Sparksa. Ja się chyba najbardziej wzruszyłam na WCIĄŻ JĄ KOCHAM. Nawet zaczęłam czytać książkę! Zaszalałam...Kolejnym łzawym filmem jest ÓSMOKLASIŚCI NIE PŁACZĄ. Początek filmu niepozorny, ale końcówka zabija...Teraz nadszedł czas na podobno filmy akcji. Ponieważ moja kochana koleżanka (Pozdrawiam Cię Zofio) zaraziła mnie miłością do wilkołaków, albo raczej do opalonych umięśnionych brunetów musiałam obejrzeć wszystkie filmy z Taylorem Lautnerem. Już dawno obiecywałam sobie, że obejrze PORWANIE, więc zebranie się do tego nie trwało długo. Błagam nie uprzedzajcie się do aktora tylko dlatego, że grał w Zmierzchu. Uwierzcie mi, że ten film jest genialny. Po obejrzeniu Porwania włączyłam Przed Świtem i sikałam ze śmiechu. Nie chce nikogo urazić, ale moim zdaniem nie warto marnować czasu na ten film. Jak najbardziej polecam Porwanie. Podobno jest to film akcji, ale mniej krwi niż tam jest chyba tylko w serialach na DC. Następnym filmem, który chyba jest zaliczany do thrillerów jest Cruch, czyli ZAUROCZENIE. Na początku byłam niechętnie nastawiona do tego filmu. Wydawał mi się dziwny i nie wiedziałam o czym jest, bo wpadłam na niego przypadkiem na YT. Gwarantuje , że żadna z was nie zgadnie jak się film skończy. Jest nieprzewidywalny, co teraz jest rzadko spotykanym zjawiskiem.
NIEKÓTRE FILMY OGLĄDAŁAM NA ZALUKAJ I MOŻE ICH NIE BYĆ NA YT. JEŚLI LINKI KTÓRE WAM DAŁAM NIE SĄ DO PEŁNYCH WERSJI FILMU SZUKAJCIE NA ZALUKAJ.PL!!!
To tyle jeśli chodzi o filmy :)
2. MUZYKA
Nie podam wam moich ulubionych piosenek z 2013 ponieważ jestem uzależniona od słuchania muzyki. Na telefonie mam 1050 piosenek, a jak policzyłam te ulubione to wyszło niecałe 300, więc...nie będę was zanudzać. Podam wam chociaż wykonawców, którzy mnie w tym roku urzekli.
-JAMES ARTHUR Prawdopodobnie znacie go z piosenki Impossible, dzięki której wygrał brytyjską edycje X Factor. Dzięki niemu poznałam innych finalistów tej edycji z 2012 :) np Union J
-UNION J Poznałam ich dzięki teledyskowi JA. Zobaczyłam tam w tle Josh'a i mianowałam go "ciachem z Impossible". Spodobał mi się tak bardzo, że musiałam zobaczyć jak śpiewa no i odnalazłam go wraz z 3 innymi przystojniakami :) Mają kilka fajnych piosenek np Carry You, Beethoven albo Save The Last Dance. Niedawno wydali teledysk do "Loving You Was Easy"
-THE VAMPS Kolejny genialny zespół, który zdaje mi się, że w polsce nie jest jakoś wybitnie znany. Podobnie jak Union J (chociaż w Claire's można już znaleźć kupe badziewia z logiem Union J). Chłopcy zasłynęli dzięki swoim coverom, a raczej ciekawym nowym aranżacjom piosenek 1D, Taylor Swift, Lawsona itd. Niedawno nagrali swoje 2 single, które mi bardzo przypadły do gustu. Jeśli ich jeszcze nie znacie to koniecznie posłuchajcie na yt. Jednym z najlepszych coverów jest cover Taylor Swift-22
-MACKLEMORE To jest absolutnie geniusz. Nie przepadam za rapem, a jednak jego kocham. Większość z was kojarzy go z Thrift Shop, ale Macklemore to nie tylko Can't Hold Us i to co puszczają w radio i telewizji muzycznej. Ma również inne świetne piosenki, które nie są aż tak znane
-DEMI LOVATO Każdy kojarzy ją jako gwiazdkę Disney'a, ale mimo to nie powinniśmy od razu się jej uprzedzać. Odkąd wyszła na prostą nagrała naprawdę wiele świetnych piosenek, więc myślę, że nie stracimy za dużo jeśli poświęcimy minute na wysłuchanie chociaż jednej piosenki. Ja nie straciłam nic oprócz miejsca na ipodzie i karcie pamięci
-TAYLOR SWIFT Taaaaak...to jest ciekawy temat. Sama nie wirze, że to pisze...Jeszcze rok temu nie znosiłam Tay. Jak to Directionerka. Wiele z nas jest do niej uprzedzonych z wiadomego powodu. Ja w marcu będąc chora obejrzałam jej najnowszy teledysk do "22" w celu wyśmiania jej (oczywiście nie hejtowania w komentarzach tylko u sb w myślach) i polubiłam piosenkę (wtedy nie puszczano jej wszędzie). Nadal nie lubiłam Tay, ale słuchałam kilku piosenek. Potem zobaczyłam, że nagrała piosenkę z Ed'em. To był cios poniżej pasa. Nie mogłam przejść obok tego obojętnie. Coraz bardziej podobał mi się jej twórczość. Odnalazłam cover The Vamps itd., aż tu nagle w wakacje nastąpił przełomowy moment. Usłyszałam RED. Pokochałam tą piosenkę od początku i przekonałam się do twórczości Tay w 100%. Nie jestem jakąś wielką fanką, ale jej nie hejtuje. Może byłabym fanką gdyby nie te akcje z jej byłymi, a w szczególności te z Harrym (np, że całuje jak ślimak, jeśli tak jest to ja chce codziennie czuć ślimaczki na ustach XD). Nie jestem po niczyjej stronie. Wiem, że Tay podejrzanie często ma jakieś problemy związane jej byłymi, ale wiem też, że gazety i inne media rozsiewają plotki i nie wszystko jest prawdą. Nie obchodzi mnie kto zaczął, kto zawinił itp. Sikam na to sikiem prostym. Wspomnę jeszcze, że panna Swift oprócz AJ NOŁ JU ŁER CZRABUL nagrała również inne śliczne piosenki taki jak np SAD BEAUTIFUL TRAGIC ;)
Koniecznie zobaczcie momenty z Harrym i Tay na gali Mtv VMA 2013. Oglądałam to na żywo zanim jeszcze cały internet pokazywał reakcje Tay i Harrego obierającego mandarynki i muszę wam powiedzieć, że miałam z tego większą satysfakcje. Jak najbardziej polecam oglądanie gal, bo są ŚWIETNE. Nie byłabym sobą jakbym tego nie powiedziała...te miny Hazzy...BEZCENNE

Jeśli chodzi o muzyke to już chyba wszystko. Wyszłam na mega pokemona, ale trudno. Mam zamiar dodać jeszcze post o moich ulubieńcach nie tylko tego roku, ale tak ogólnie. Wtedy chyba uratuje sobie reputacje, bo słucham naprawdę różnej muzyki. Jeśli jesteśmy przy muzyce to muszę wam wspomnieć o absolutnie fenomenalnej aplikacji muzycznej na android'a i iOS. MUSIXMATCH co to takiego? Jest to aplikacja do odtwarzania muzyki. Można ją połączyć z kontem na fb i google+. Masz w niej wiele zakładek takich jak foldery co ułatwia dodawanie playlist bez pomocy specjalnych programów takich jak Htc Sync. Niestety należę do ułomów, które ogarniają tylko iTunes'a -.- Naszczęście dzięki tej aplikacji wystarczy, że dodam nowy folder z muzyką na karte pamięci i mogę go swobodnie odnaleźć bez obaw, że podłączając telefon do komputera skasuję wszystkie playlisty :) Oprócz tego aplikacja pokazuje teksty piosenek co jest chyba największym jej plusem. Może nie każdy to docenia, ale jeśli ktoś tak jak ja ma zamiłowanie to wycia to ją pokocha. Aplikacja ma również wiele funkcji których ja po prostu nie znam i nie korzystam, bo np nie połączyłam jej z fb, ale o tym dowiecie się z play store :)

3. KSIĄŻKI
Nie jestem jakimś molem książkowym, ale trochę w tym roku przeczytałam i mam zamiar się tym z wami podzielić. Moim pierwszym odkryciem jest PRETTY LITTLE LIARS, czyli Słodkie Kłamstewka. Oprócz kryminalnego wątku jest tam również dużo romansów i takich tam. Gorąco polecam również serial o tym samym tytule. Nie to samo co książka, ale też fajne. Jeśli chodzi o aktorów to nie ma co narzekać. Tylko na to spójrzcie...


ZGON
Kolejną książką w której się zakochałam jest SIŁA MARZEŃ, czyli biografia 1D. Mam też GDZIE JESTEŚMY i obydwie książki bardzo mi się podobają, ale na Sile marzeń się bardziej wzruszyłam. Czemu? SM opowiada o tym co się działo przed X Factor, w ciągu programu i krótko po jego zakończeniu. Książka pokazuje jak bardzo chłopcy się zmienili, jak dużo osiągnęli od czasu napisania tej książki i zwraca uwagę wiele innych różnic. przypomina mi o tym jak poznałam 1D. Jak ich pierwszy raz usłyszałam ich jedyną wydaną piosenkę było WMYB, potem usłyszałam Gotta Be You, a potem...nie zgadaniecie co. FOREVER YOUNG i TORN. Książka przypomina mi nie tylko o tym jacy chłopcy byli kiedyś, ale też o tym co się w okół mnie działo jak poznałam 1D, a poznałam ich w początkowej fazie kariery. Polecam biografie wszystkim którzy tak jak ja ryczą słysząc nagrania chłopców z X Factor. Jak najbardziej zachęcam również do przeczytania nowej biografii 1D, bo jest również niesamowita :)
 Na dzisiaj to będzie chyba tyle. Nie mam siły już dłużej pisać, ale obiecuje ku waszemu niezadowoleniu, że w ciągu kilku dni uzupełnię tego posta o brakujące pozycje lub napiszę posta z moimi ulubieńcami bez których nie wyobrażam sobie normalnego funkcjonowania 





wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!!!

 Cześć :) Przybywam do was jak zwykle ze skruszoną miną. Zawsze obiecuje, że będę się starała częściej dodawać, ale zawsze mi coś stanie na drodze. Jak nie oceny to jakiś durny projekt edukacyjny...Uogólniając, szkoła potrafi zniszczyć każde marzenie -.- Tym razem nie będę się tłumaczyć i obiecywać. Po prostu PRZEPRASZAM. W ciągu kilku dni postanowię coś dodać. Oprócz opowiadania, które może napiszę jak będę miała wenę, mam zamiar napisać posta z moimi największymi odkryciami tego roku. Prawdopodobnie nie wiecie o co chodzi, albo was to nit interesuje, jednak mam zamiar to wstawić. Taki mam kaprys :P Wracając do tematyki posta...



 Chciałam wam życzyć wesołych, pełnych miłości świąt spędzonych z najbliższymi. Oczywiście życzę wam wymarzonych prezentów, szczęścia, zdrowia, wspaniałych przyjaciół i wszystkiego o czym tylko marzycie. W tym szczególnym dla nas-1DFamily dniu, chciałam również życzyć naszemu kochanemu Lou Wszystkiego co najlepsze :) Mam nadzieję, że będziesz miał wspaniałe urodziny, pełne miłości radości, przyjaźni. Wolne od wszelkich trosk. Oprócz tego życze Ci abyś WRESZCIE zdał sobie sprawe, że jestem kobietą idealną oraz miłością Twojego życia. Nie chce Cie oczywiście pospieszać, ale Harry zaczyna mi sie coraz bardziej podobać ;) W każdym razie, mam nadzieje, że dokonasz prawidłowego wyboru (bierz mnie całą XD). Zakończmy ten post jakże świątecznym akcentem
Cicha noc, święta noc
Cygan kradnie z domu koc
A pod oknem drugi cygan
Trzeci Cygan kradnie dywan...


 Jeszcze raz życze wam dużo szczęścia, pomarańczy, niech wam Hazza nago tańczy!!!

Już wiem co chce dostać za rok  :D



środa, 11 grudnia 2013

#21 Louis cz.3

Witajcie :) Co tam u was? U mnie beznadzieja. Mnóstwo nauki, prac domowych i do tego beznadzaiejna sytuacja w klasie :/ Dodaję ostatnią część imagina z Lou ze względu na to, że nie wiem kiedy będę miała chwilę na napisanie czegoś lub chociaż wstawienie jakiegoś starego "arcydzieła". To byłoby na tyle ode mnie. Mam nadzieję, że wam się podobało opowiadanie :) Zapraszam na ostatnią część :)


Wyszłam z pokoju siostry i zeszłam na dół. Otworzyłam frontowe drzwi i tak jak myślałam, zobaczyłam przed nimi Louisa. Chłopak uśmiechnął się do mnie zadowolony ze swojego sukcesu. Naiwny...nie wie co go czeka.
C: Masz 4 minuty na przekonanie mnie, że jestem w błędzie i niesłusznie Cie traktuje.
L: 5 minut
C: Za targowanie będę odejmowała po minucie
L: Ale...
C: 2 minuty. Nie będę z Tobą dyskutować. Mówisz to co chciałeś?
L: Byłem dupkiem
C: No i wreszcie gadasz do rzeczy. Miła odmiana po tygodniu żałosnego jęczenia
L: Możesz nie przerywać?
C: 1 minuta. Za pyskowanie
L: Kobieto! Daj mi dojść do słowa!
C: Miło sie gadało, ale Twój czas już minął.
L: Nie! Zaczekaj. Proszę, to dla Ciebie
Kuźwa. Ten debil wie jak zmiękczyć moje serce. Próbował mi wręczyć moje ulubione kwiaty-Konwalie. Chwila...czy on mnie próbuje przekupić? 


C: W dupe sobie wsadź to zielsko
Obróciłam się i spróbowałam otworzyć drzwi. Niestety nie ustąpiły. Szarpnęłam mocniej, ale drzwi ani drgnęły. W oknie zobaczyłam szczerzącego się Iana. No tak-męska solidarność. Nie byłoby tak źle, gdyby obok niego nie stała Agnes i patrzała na mnie przepraszającym wzrokiem. To już się nazywa spisek. Odwróciłam się w stronę szczerzącego się Louisa
C: Śmieszy Cie coś? Może powiesz co? Pośmialibyśmy sie razem
L: Zdaje sie, że jesteś na mnie skazana
C: Nie jestem
L: Zastanów sie. Nie masz przy sobie nic. Nawet telefonu, portfela, czy kluczy
C: I w niczym mi to nie przeszkadza
L: Masz zamiar czekać aż Cie łaskawie wpuszczą? Życze powodzenia. Wątpie, żeby to szybko zrobili
C: Poczekam. Mam czas
L: Poczekam z Tobą
C: Nie potrzebuje Twojej łaski. Nie musisz ze mną tu siedzieć
L: Nie musze, ale chce
Jego chyba nic nie ruszy. Kiedy wreszcie zrozumie, że może już zacząć szukać nowych przyjaciół? Ten kretyn naprawdę uważa, że to tylko foch? Jakbym walnęła focha to po kilku godzinach prawdopodobnie nie pamiętalibyśmy, że coś takiego miało miejsce. Tym razem jednak było inaczej, więc po co sie wysila, jeśli i tak wie, że to nie pomoże? Faceci...
Westchnęłam bezsilnie wiedząc, że prawdopodobnie Louis nie da mi spokoju dopóki go chociaż nie wysłucham. No cóż. Jednak miał racje. Jestem skazana na jego obecność. Nie byłoby tak źle jakbym miała cokolwiek do roboty. Niestety należę do osób które nie potrafią siedzieć na miejscu i nic nie robić. Zawsze muszę czymś zająć chociażby ręce. Z nudów podświadomie zaczęłam się kiwać na boki.
L: Może byśmy się gdzieś przeszli? Chyba nie masz zamiaru tu siedzieć przez kilka godzin
C: Właśnie, że mam taki zamiar. Za mało czasu spędzałam przed domem, więc teraz to nadrobię. Nigdy nie sądziłam, że te schodki są takie wygodne
L: Gwarantuje, że po kilku godzinach nie będziesz czuła tyłka. Nawet szkolne krzesła są lepsze. Uwierz mi na słowo
C: No dobra. Poddaje sie. Dłużej już tutaj nie wytrzymam
L: To gdzie idziemy?
C: Nie wiem
L: Wesołe miasteczko?
C: Ok, ale stawiasz
L: Jak sobie życzysz, ale pod jednym warunkiem
C: Nadal chcesz sie targować? Zaraz moge nigdzie nie iść, albo w ogóle sie do Ciebie nie odzywać
Chłopak zamknął sie prawdopodobnie w obawie przed następną 'przegraną'. Wesołe miasteczko nie było daleko, więc po kilku minutach drogi weszliśmy na teren naszego ulubionego miejsca w którym spędzaliśmy mnóstwo czasu. Byliśmy czymś w rodzaju stałych klientów. Chyba nigdzie nie chodziliśmy tak często jak tam. Nawet kino nie było przez nas tak oblegane jak park rozrywki. Myśle, że powinniśmy mieć wstęp wolny, albo chociaż jakieś zniżki, bo prawdopodobnie mamy udział w połowie zarobków tego miejsca. Moje jakże głębokie refleksie przerwał głos Lou.
L: Wiesz...ja nie chciałem tego powiedzieć
C: Ale to powiedziałeś
L: Zrobiłem to z nerwów. Nie chciałem Cie zranić. Miałem wtedy coś innego na myśli
C: Louis, nie rozmawiajmy o tym. Nie chce sie znowu z Tobą kłócić. Najlepiej sie zamknij zanim znowu coś palniesz
L: Przepraszam. Rozumiem, że możesz mi nie wybaczyć, ale chciałem żebyś wiedziała, że żałuje tego co zrobiłem.
Chłopak na chwile przystanął i nieśmiało podniósł głowę. Spojrzał na mnie i niepewnie wyciągnął rękę z kwiatami w moją stronę.
L: To dla Ciebie, ale jak nie chcesz to nie musisz tego brać...nie muszą Ci sie podobać...i...
Rozbawiona przerwałam jego nerwową paplaninę.
C: Dawaj to zielsko zanim sie rozmyślę
Louis najpierw spojrzał na mnie jak na wariatke, a zaraz potem uśmiechnął się chyba najszerzej jak potrafił i dał mi bukiecik moich ulubionych kwiatów
C: Skąd ty wziąłeś te chwasty?
Uśmiech na twarzy chłopaka zastąpiła zawiedziona mina. Po chwili spojrzał na mnie zakłopotany
L: Myślałem, że...
Wybuchłam śmiechem. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam go tak zestresowanego. Co mu sie stało? Gdzie ta łajza co zamiast kwiatów dawała mi gałązke, bo 'chciał być oryginalny', a tak na prawdę to nie znalazł nic innego?
C: Żartowałam z tymi chwastami. Są piękne. Dziękuje
Louis odetchnął z ulgą. Aż tak sie mnie bał? Uśmiechnęłam się do niego i stanęłam na palcach, by móc mu podziękować cmoknięciem w policzek. Po chwili zorientowałam sie co zrobiłam. Może nie powinnam była tego robić? Wszelkie wątpliwości rozwiała ręka chłopaka na mojej talii. Mały, dla wielu nic nie znaczący gest, a dla mnie? Uczucie szczęścia i bliskości. Po raz pierwszy tak bardzo się cieszyłam, że mam go przy sobie. Głupia kłótnia, a zmieniła tak wiele. Kilka zdań, a jednak przez nie znienawidziłam najbliższą osobę.
L: Może pójdziemy na rollercoaster?
C: Dobra, ale jak sie zrzygam to będzie na Ciebie
L: Ale tym razem uśmiechniesz się do kamery jak będę kręcił Twoje pawie
C: Jesteś głupkiem
L: I za to właśnie mnie kochasz
Usiedliśmy obok siebie i czekaliśmy aż kolejka ruszy. Po chwili już pędziliśmy z zawrotną szybkością wisząc głowami w dół. Dawno sie tak dobrze nia bawiłam. Może dlatego zdecydowaliśmy, że przejedziemy się po raz drugi, i trzeci...


L: ALE FAZA!!! WIDZE GWIAZDKI
C: Ja pierdziele...przypomnij mi następnym razem, że jak będziesz mówił 'będzie fajnie'-mam Ci nie wierzyć
L: Przecież było spoko. Czego sie czepiasz? O! Patrz! Nad tamtym facetem latają nagie aniołki
C: Owszem. Pierwsze pięć razy było spoko...ale o kolejnej piątce wolałabym sie nie wypowiadać
L: Spokojnie. Na pewno posprzątają twoje bełty i jutro nie będzie po nich śladu
C: Ewentualnie nasze zdjęcia zawisną pod nagłówkiem 'NIE WPUSZCZAĆ'
Straciłam równowage potykając sie o własną noge. Louis złapał mnie w ostatniej chwili
L: No dobra. To co teraz robimy? Może wata cukrowa?
C: Jasne. Świetny pomysł. A potem kolejna seria kolejki górskiej
L: Ok. Zrozumiałem. Coś spokojnego żebyśmy mogli ochłonąć. Odpada kamikadze, samochody, huśtawki, kula na wodzie...
C: Zostaje już tylko basen z piłkami...albo ławka po prawej. To gdzie idziemy?
L: Zdecydowanie basen. Ławka jest dla frajerów
Pokierowaliśmy sie do basenu. Już miałam rzucić się do basenu kiedy za ramie szarpnął mnie jakiś facet w koszulce z logiem parku rozrywki.
F: A ty dokąd? Nie widzisz tej tabliczki? Do 10 roku życia
L: Może jednak dałoby się jakoś nagiąć te przepisy?
F: Czy ja wyglądam na kogoś kto nagina przepisy?
W duchu modliłam się żeby Lou nie odpowiadał, ale na próżno. Po kilkunastu minutach kłótni  Louisa z pracownikami wesołego miasteczka staliśmy pod bramą. Niestety z tej zewnętrznej strony. Jedno jest pewne. Szybko nas tam nie wpuszczą. Spojrzałam na naburmuszonego chłopaka mamroczącego pod nosem wszystkie znane mu obelgi. Wyglądał komicznie. Jak pięciolatek. Na samą myśl sie zaśmiałam
L: Co Cie tak śmieszy?
C: Ty
L: Wiem, że znowu zawaliłem. Nie musisz mi przypominać.
C: Pan Bulwers powraca
L: Nie bulwersuje sie. Po prostu jestem wkurzony. Znowu mi się nie udało
C: Jest coś co Ci sie udało. Zaimponowałeś mi. Nie sądziłam, że aż tak Ci zależy na naszej przyjaźni. Przepraszam, że byłam dla Ciebie taka wredna. To jak? Idziemy do parku?


L: Możemy iść
Po kilku minutach spacerowaliśmy parkowymi alejkami. Nagle chłopak przerzucił mnie przez swoje ramie i pobiegł w nieznanym mi kierunku. Podekscytowanie Louisa zaczęło mnie niepokoić kiedy w oddali zauważyłam fontanne. Lou podbiegł do niej i zaśmiał sie szyderczo. 


L: Mówiłem, że nie chce być Twoim przyjacielem. To prawda. Chce być kimś więcej i chce żebyś patrzyła na mnie tak jak inne dziewczyny. Chce Ci sie podobać. Czy teraz wszystko rozumiesz, czy mam Ci to przeliterować?
C: No nie wiem
L: Byłaby szansa żebyśmy się umówili, ale niekoniecznie jako przyjaciele?
C: No nie wiem
L: Chcesz być mokra?
C: Ok. Zrozumiałam, a czy mógłbyś mnie postawić łaskawco?
L: No nie wiem XD
Chłopak postawił mnie na ziemi, jednak nadal miał nade mną przewage, bo stałam plecami do fontanny i mógł mnie do niej w każdej chwili wepchnąć. Zbliżyłam się do niego oplatając jego szyje rękoma. Kiedy dzieliło nas kilka centymetrów uśmiechnęłam się do Louisa zachęcająco. Chłopak objął mnie w talii i przybliżył się do mnie. Z każdym kolejnym ruchem coraz bardziej zbliżaliśmy się do wody, aż w końcu straciliśmy równowage i CHLUP. Oboje leżeliśmy w fontannie. Niedorozwój zwany potocznie Louisem spojrzał na mnie zakłopotany.
L: Przepraszam ja...ja...nie chciałem. Tak jakoś wyszło i...
C:  Grr...zamknij sie i mnie wreszcie pocałuj!!!
Nim się obejrzałam, poczułam na ustach słodki pocałunek.
L: Czyli, że oficjalnie jesteśmy razem?
C: No...
L: Proooooszę. Spróbujmy
Chłopak klęknął, złożył ręce jak do modlitwy i jęczał coś do mnie, ale go nie słuchałam, bo bardziej mnie w tej chwili martwiła wzrastająca liczba gapiów
C: Uspokój sie, ludzie patrzą
L: Nie wstane dopóki sie nie zgodzisz
C: Louis wstawaj. Nie rób przedstawienia
Słowa podziałały odwrotnie, bo Lou położył sie na brzuchu i złapał za moje stopy błagając o szanse. Cholerny szantażysta. Musieliśmy robić niezłą sensacje, bo niektórzy ludzie robili zdjęcia. Czy oni na prawdę nigdy nie widzieli dziewczyny w stroju miss mokrego podkoszulka i jęczącego chłopaka?
C: Dobra. Możemy spróbować
L: Dziękuje, dziękuje, dziękuje
C: Spokojnie. Zgodziłam sie być Twoją dziewczyną, a nie z Tobą zamieszkać.
L:  Wszystko w swoim czasie. Nigdy nie spotkałem kogoś tak wyjątkowego jak ty
C: A ja spotkałam już 2 którzy mówili tak samo
Louis uśmiechnął się
L: Do trzech razy sztuka. 

piątek, 6 grudnia 2013

#20 Louis

Witam wszystkich :) Jak wam mijają Mikołajki? Jakieś fajne prezenty? Pewnie większość z was dostała "Midnight Memories". Ja też mam dla was prezent. Z okazji nadchodzących świąt dodaję świątecznego imagina, którego pisałam dość dawno, więc jak go teraz czytam wydaje mi się dziwny, ale to wam zostawiam ocenę. Zapraszam :)

Spokojnie leżałam i słuchałam muzyki. Było sobotnie grudniowe popołudnie i nie chciało mi się nigdzie ruszać mojego leniwego tłustego tyłka. Miałam zamiar dokończyć ten dzień w ciszy i spokoju. Zrobiłam sobie gorącą czekoladę, okryłam się moim ulubionym kocem i delektowałam się świątecznymi piosenkami. Uwielbiam święta! To chyba moja ulubiona część roku. Po jakimś czasie wstałam i usiadłam na parapecie. Wyglądałam za okno. Właśnie padał śnieg. Patrzyłam jak płatki tańczą na wietrze. Opatuliłam  się mocniej kocem i uśmiechnęłam sama do siebie na myśl o nadchodzących świętach. Przymknęłam oczy i próbowałam wyobrazić sobie tegoroczną choinkę, prezenty i inne pierdoły, które są nieodłączną cząstką świat. W tle brzmiało „All I want for christmas is you”. Leciał akurat refren, gdy nagle usłyszałam huk otwieranych drzwi. W progu stał Louis z otwartymi ramionami i prół dziób.
L: ALL I WANT FOR CHRISTMAS IS YOU BABY!!!
C: Głośniej się nie dało?!
L: Próbowałem, ale nie. Głośniej już nie umiem.
Louis podszedł do mnie i usiadł na parapecie naprzeciwko mnie. Po minucie znudziło mu się gapienie za okno i zaczął mnie łaskotać po stopie. Krzyczałam żeby mnie zostawił jednak gdy to nie poskutkowało zaczęłam wierzgać nogami we wszystkie strony. Louis chcąc uniknąć kopa w twarz przechylił się w bok, czego skutkiem był upadek z parapetu. Nie wiele myśląc zaczęłam się śmiać z chłopaka. Boo Bear chciał się chyba zemścić i pociągnął mnie za nogę. Zrobił to tak  niefortunnie, że zamiast roztrzaskać się na zimnej podłodze, spadłam na jego umięśnione, obolałe od upadku ciało.
C: Brawo Louis! Gratuluję inteligencji!
L: Nie komentuj tylko złaź ze mnie, bo mi wbijasz kolano tam gdzie nie trzeba.
Łaskawie zeszłam z Lou uśmiechając się od ucha do ucha. Louis wstał popatrzył na mnie i uśmiechnął się cwaniacko. Po chwili przerzucił mnie przez ramie i zbiegł ze mną po schodach.
C: Co ty odwalasz?!
L: Zabieram na spacer!
C: A nie możesz kulturalnie, jak normalny człowiek podejść i zapytać, czy mam ochotę, zamiast porywać mnie i zachowywać się jak Tarzan?!
L: NAJAZD DZIECI DZICZY!!!
C: Jesteś nienormalny.
L: Wiem, ale takiego mnie kochasz.
Louis odstawił mnie na ziemie i zaczął się ubierać. Po chwili zrobiłam to samo. Gdy została mi tylko czapka Lou wyjął zza placów 2 czapki Mikołaja. Jedną naciągnął na moją głowę, a drugą na swój pusty łeb. Uśmiechnęłam się do niego i pociągnęłam w stronę drzwi wyjściowych. Chciałam wiedzieć gdzie idziemy, więc podczas drogi postanowiłam zapytać Lou o kierunek.
C: Gdzie idziemy?
L: Dowiesz się w swoim czasie.
Zrobiłam maślane oczka i minę kota ze Shreka.
C: No proooooszę.
Louis popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
L: Nie powiem Ci.
C: FOCH!
Odwróciłam się  tyłem do chłopaka.
C: Z przytupem! I z pół obrotu!
Louis zaśmiał się.
L: Kochanie ty nie umiesz półobrotu.
C: To patrz, że umiem!
L: Może lepiej nie próbuj. Już dzisiaj próbowałaś latać.
C: Trzeba było mnie nie ciągnąć jak siedziałam na tym parapecie. Sam zawiniłeś! Nieważne. I tak mam focha
Chłopak spojrzał na mnie, uśmiechnął się i złożył krótkiego buziaka na moim policzku.
L: Mówiłem już, że Cię kocham?
Spojrzałam na chłopaka. Nie mogłam się dłużej na niego gniewać. Nie umiałam. Jego urok osobisty działał na mnie zbyt silnie. Wyglądał tak uroczo. No, bo która dziewczyna potrafiłaby się obrazić na przystojnego uśmiechniętego chłopaka w czapce Mikołaja? Ja nie umiałam. Nagle chłopak stanął.
C: Już? To jest Twój cel? Chciałeś mnie zabrać na przystanek autobusowy?!
L: Widzę, że mózg zostawiłaś w innych spodniach. Pomyślałem, że nie masz ochoty na kilkogodzinny spacer i wolisz podjechać na miejsce autobusem. No chyba, że wolisz iść paręnaście kilometrów przez ten mróz.
C: Jednak się skuszę na transport miejski.
L: O! Właśnie jedzie nasz!

Louis złapał mnie za biodra i pociągnął w dół. Nim się obejrzałam siedziałam na jego kolanach wtulona w ciepły tors chłopaka. Było mi zimno. Chłopak chyba to zauważył, bo owinął mnie swoim szalikiem i objął ramieniem. Mimo tego, że dzień spędziłam baaaardzo aktywnie (czyt. Opierdzielanie się w domu) byłam zmęczona. Przytuliłam się mocniej do chłopaka i wsłuchałam w rytm jego serca i wyrównany spokojny oddech. Po chwili znalazłam się w objęciach Morfeusza. Spało mi się bardzo dobrze. Było mi bardzo wygodnie na kolanach Louisa. Nie sądziłam, że można zasnąć w głośnym autobusie, pełnym ludzi i trzęsącym się niemiłosiernie. Cóż, jak widać wszystko jest możliwe. Ze snu wyrwał mnie cichy głos Louisa.
L: Księżniczko! Wstawaj! Jesteśmy na miejscu.
Otworzyłam oczy. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to różnica między miejscem w którym się znajdowałam, a miejscem w którym zasnęłam.
C: Lou? Gdzie my do cholery jesteśmy i dlaczego ja nie pamiętam jak wychodziłam z autobusu?
L: Zasnęłaś w autobusie i spałaś tak słodko, że nie miałem serca Cię budzić.
C: Czy ty zdurniałeś do reszty?! Nie mogłeś mnie po prostu obudzić?! Potrafię sama dojść na nogach!!!
L: Oj tam oj tam
Zeskoczyłam z chłopaka i rozejrzałam się dookoła. Byliśmy w moim ulubionym miejscu. Na starym mieście. 


Kochałam to miejsce. Szczególnie przed świętami kiedy wszystko było ślicznie oświetlone i ozdobione, a na rynku był jarmark świąteczny. Prócz ludzi w cholerę można było tam znaleźć stoisko z owocami w czekoladzie, czyli moją słabość. Mogłabym tam stać godzinami i połykać w całości wszystko co mi wpadnie w ręce. Zaczęłam skakać jak jakieś nadpobudliwe dziecko.
C: Patrz! Nie tu! Tam! Owoce w czekoladzie! Chodź! Szybciej! Rusz się!
Louis udawał, że nie wie o co mi chodzi i rozglądał się we wszystkie strony. Zaczęłam szarpać jego rękę i jęczeć jak dziecko niedorozwinięte umysłowo.
C: Louis? Louis? A wiesz gdzie ja idę? Idę do bankomatu, żeby wypłacić forsę i iść kupić nam owoce w czekoladzie.
Nie mogłam już dłużej wytrzymać tej presji i popędziłam w stronę bankomatu. Plan starego miasta znałam na pamięć, a drogę do bankomatu powiedziałabym bezbłędnie obudzona o 2 w nocy. Po 10 minutach podeszłam do Boo Beara z dwoma jabłkami w czekoladzie. Wręczyłam mu jedno.


C: Proszę
L: Dziękuję, ale…
C: Nie marudź!
L: Ale…
C: Chcesz, żebym strzeliła focha?
L: Nie, ale…
C: No właśnie. Nie gadaj tyle tylko jedz!
Louis zamknął się wreszcie i zaczął konsumpcję najpyszniejszego, najlepszego, najowocniejszego, najczekoladowszego, najfajniejszego, najświąteczniejszego i wszystko co naj posiłku. Gdy skończyłam jeść Louis popatrzył na mnie.
L: Jesteś brudna
C: Gdzie?
L: Tutaj
Mówiąc to dźgnął mnie w brzuch i zaczął uciekać.
C: Poczujesz mój gniew nędzna poczwaro!!!
Chciałam pobiec za nim jednak moje plany pokrzyżował lód pode mną na którym oczywiście musiałam się poślizgnąć. Zaczęłam machać rękoma na wszystkie strony dla utrzymania równowagi jednak nie dało to żadnych rezultatów i po chwili leżałam na ziemi. Mój kochany chłopak nie mógł normalnie jak cywilizowany człowiek podejść i pomóc mi wstać tylko stał i się śmiał jak hiena. Po chwili on też leżał na ziemi. Wtedy ja zaczęłam się śmiać.
C: Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie.
Gdy wstaliśmy postanowiliśmy jeszcze przejść się ostatni raz po starym mieście. Spokojnie spacerowaliśmy trzymając się za ręce. Nagle usłyszałam dobrze znaną mi melodię. Było to Last Christmas. Lou chyba też to usłyszał, bo spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
L: Czy mogę prosić panią do tańca?
C: Ależ oczywiście
 Tańczyliśmy wtuleni w siebie na środku ulicy. Raz się żyje. Daliśmy się ponieść chwili i myślę, że wyszło nam to na dobre.

Stwierdzam, że imagin jest beznadziejny...Za niedługo dodam kolejną część imagina o Lou i może napiszę coś o Niallu. Kto wie, może mnie natchnie :)

niedziela, 1 grudnia 2013

#19 Louis cz.2

Hejka wszystkim :) Do czego to doszło...przez was zarywam noce!!!  Miałam zamiar zaczekać chociaż 2 dni na dodanie kolejnej części, ale zmotywowana jednym jedynym chociaż dla mnie i tak bardzo wiele znaczącym komentarzem dodają ją właśnie teraz, czyli dzisiaj, a właściwie jutro XD. Jakoś muszę wam wynagrodzić tak długą nieobecność, prawda? Zapraszam na kolejną część :)


Dlaczego on musi być taki uparty? Nie może sam posprzątać i do cholery jasnej się cofnąć? Nie dociera do niego, że staram się nie patrzeć na niego w taki sposób jak inne dziewczyny, ale to się samo narzuca? Nie moja wina, że jest taki przystojny. Chyba każda dziewczyna zaśliniłaby mu podłogę na moim miejscu. Nasze usta dzieliły już  tylko centymetry. Ta podstępna małpa mnie szantażowała. Albo mu pomogę, albo mnie znowu pocałuje i stworzy jeszcze większy problem niż do tej pory. Spojrzałam na uśmiechniętego przyjaciela. Powoli się do mnie przybliżał z coraz większym uśmiechem na ustach. Gdy brunet już przymykał oczy wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i odchyliłam się unikając pocałunku. Louis nieświadomy mojego ruchu chwycił mnie w talii i z zachłannością wjechał ustami w ścianę. Niestety zrobił to tak niefortunnie, że uderzył o nią. Zdezorientowany złapał się za nos. Nie mogłam wytrzymać. Zaczęłam się zwijać ze śmiechu. Szkolne ciacho po nieudanym pocałunku ze ścianą. Szkoda, że tego nie nagrałam. Louis spojrzał na mnie zawiedzionym wzrokiem. Chyba zrobiło mu się głupio, ale cóż. Sam wymyślił taką karę, więc niech cierpi. Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie. Louis popatrzył na mnie zawstydzony sytuacją sprzed kilku sekund.
L: To ja może już zacznę sprzątać. Chyba sobie poradzę sam.
C: No dobra. Znaj moją dobroć. Pomogę Ci
L: Nie mogłaś tak od razu?
C: Nie. Tak jest o wiele zabawniej. Nie codziennie widzi się przyjaciela całującego ścianę. Jestem pod wrażeniem. Byłeś taki czuły. Nic tylko pozazdrościć twojej wybrance. Dziwi mnie tylko jedna rzecz. Chłopcy chyba nie lubią takich płaskich
L: Nie komentuj. Najlepiej o tym zapomnij. To się nie wydarzyło
C: A jak wytłumaczysz ślady błyszczyka na ścianie?
L: ha ha ha Bardzo śmieszne. Wyobraź sobie, że mam jeszcze resztki honoru i się nie maluje
C: Na serio? Te rumieńce też masz na co dzień?
L: Ja się nie rumienie.
C: Nie. Ty wcale nie jesteś zawstydzony, że Cię przyłapałam na flircie ze ścianą. Ty tylko nabierasz czerwonego koloru na policzkach z radości która Cię wypełnia po tym pocałunku. Mam rację?
L: Możemy zmienić temat? Może zaczniemy sprzątać?
C: Ok. To ja Cię podopinguje
L: Miałaś mi pomóc.
C: No wiem. Właśnie mam zamiar pomóc kibicując Ci. Bez motywacji pójdzie wolniej
L: Dziękuję łaskawco. Może jeszcze mi powiesz, że sobie usiądziesz i się pogapisz na postęp pracy?
C: Jak ty mnie dobrze znasz. Koniec gadania początek sprzątania. No już! Ruszaj się!
L: Może jeszcze przynieść szanownej pani coś do picia?
C: Hmm…w sumie…Czemu nie?
C: Mniej lenienia się, więcej sprzątania!!! Dajesz Louis! Uda Ci się! Wierzę w Ciebie!                                 
L: Możesz z łaski swojej przestać? To trochę irytujące
C: Naprawdę? Nie wiedziałam. A wiesz co jest jeszcze irytujące? Jak za wszelką cenę próbuje nie patrzeć na Ciebie jak inne dziewczyny, a ty mi to skutecznie i świadomie utrudniasz!!! Zrozum, że nie chce Cię lubić za wygląd i za to ile dziewczyn na Ciebie leci. Chce nadal Cię lubić za to, że jesteś moim przyjacielem. Chce Cię po prostu szanować. Nie chce dołączyć do grona dziewczyn które Cię „kochają” tylko za wygląd, a nie za to kim jesteś. One w ogóle Cię nie znają. Nie chce się zachowywać jak one. Tak trudno to zrozumieć? Nie chce się w Tobie zakochać. Nie w moim najlepszym przyjacielu
L: Może już nie chce być Twoim przyjacielem?! Może nie chce żebyś nadal mnie widziała jako kilkuletnie dziecko?! Może ja właśnie chce żebyś mnie traktowała tak jak inne dziewczyny?!
C: Teraz to przegiąłeś. Następnym razem zamiast do mnie to idź poproś o pomoc którąś z dziewczyn które lubią Cię „za charakter” i które w cale nie widzą w Tobie kolejnego ciacha którym będzie się można pochwalić przed koleżankami. ŻEGNAM

Prawie, że wybiegłam z domu mojego "przyjaciela". Nie chciałam być tam ani chwili dłużej. Louis wołał żebym zaczekała i, że "nie to miał na myśli, ale byłam zbyt zła, żeby chcociaż na niego spojrzeć. Nigdy więcej nie zaprzyjaźnie sie z chłopakiem. Jednak nie ma czegoś takiego jak przyjaźń damsko męska. Jak on mógł tak powiedzieć?! Ja starałam sie go szanować, a on mi wyjeżdża z tekstem, że woli te puste lalunie ode mnie. Nie chce być moim przyjacielem, to nie. Łaski bez. Prosić go nie będę. Żałuje, że zmarnowałam na niego tyle czasu. Mogłam w tym czasie zaprzyjaźnić sie z jakąś dziewczyną, mieć dużo znajomych, ale nie, bo ja cały czas poświęcałam JEMU. Jaka ja byłam naiwna. Naprawdę myślałam, że zawsze mu wystarczy nasza przyjaźń? Przecież to logiczne, że jego wysokość książe krainy zwanej męska duma i ego potrzebuje oklasków, a nie przyjaciółki. Debil ze mnie. Przeraża mnie jedna rzecz. Co ja teraz zrobie? Nie moge wiecznie go unikać. Mogę go ignorować, ale nie da się unikać sąsiada, kolegi z klasy i co gorsza ławki. Jakby tego było mało, nie mam po za nim nikogo komu mogłabym się zwierzyć. Chociaż? Nieeee...to głupi pomysł. Chyba do końca mnie pogrzało...ale w sumie...nie mam nic do stracenia. O kim mowa? O mojej uroczej siostrzyczce...niestety...chciałam mieć starszego brata, ale rodzice obdarowali mnie siostrą...do tego bliźniaczką. Po za nazwiskiem i miejscem zamieszkania nie łączy nas chyba nic. Co prawda chodzimy razem do szkoły, a nawet klasy, ale wszystko robimy osobno. Szczerze mówiąc to chyba Lou znał mnie lepiej niż moja własna siostra. Nie. To głupi pomysł. Równie dobrze mogłabym podejść do przechodnia na ulicy i zacząć z nim gadać. Wyszło by na to samo. Dwie rozmawiające zupełnie sobie obce osoby. Weszłam do domu po cichu z zamiarem przemknięcia się do swojego pokoju niezauważona przez nikogo. Los mi jednak nie dopisał, bo w korytarzu stała moja kochana siostrzyczka szczebiocąc z radością do telefonu. No tak, gadała ze swoim chłopakiem...Myślałam, że puści mnie wolno jednak gdy mnie zobaczyła. Pożegnała sie z Ianem i odłożyła telefon nie spuszczając ze mnie wzroku. Pokierowałam sie w stronę schodów, ale drogę zagrodziła mi Agnes.
A: Kilka minut temu dzwonił Louis. Zostawiłaś u niego telefon...i ciuchy
C: No to zaczynam zbierać na nowy, a ciuchy jakoś odżałuje
A: Nie łatwiej do niego pójść?
C: Nie
A: Okeeeyyy. To sie zaczyna robić dziwne. Wiem, że jesteś leniwa, ale żeby aż tak? Nie powinnaś teraz do niego pobiec pod pretekstem zabrania swoich własności?
C: Nie. Obejdzie sie bez nich. Przecież to tylko telefon i kilka szmat
A: Kim jesteś i co zrobiłaś z moją siostrą?
C: Masz do mnie jakąś konkretną sprawę? Nie chce mi sie tu sterczeć. Mam lepsze zajęcia
A: No dobra. Koniec zabawy. Co sie stało?
C: Nic
A: Nie jestem głupia. Z grzeczności tego nie komentuj
C: Nie mam zamiaru
A: Byłam na zakupach
C: Zyskałaś moją uwagę. Mòw dalej
A: Kupiłam lody
Rzuciłam się do biegu. Wpadłam do kuchni i przeszukałam całą zamrażarke w poszukiwaniu mrożonej rozkoszy.
C: Kto ostatni ten wylizuje pudełko!!!
A: Wzięłam 2 pudełka
C: Co Cie ugryzło w dupe?
A: Nic. Ian miał wpaść, ale nie może, więc jedno zostało bez właściciela.
C: Może jednak ten dzień nie jest taki zjebany?
A: Oglądamy Step Up?
C: Czy ty mi czytasz w myślach, czy jednak mamy więcej wspólnego niż nam sie zdaje?
A: Chyba to pierwsze
Usiadłyśmy razem kanapie w salonie i włączyłyśmy film. Świetnie sie bawiłyśmy pożerając lody i śliniąc sie na widok umięśnionych tancerzy. Pierwszy raz poczułam, że Agnes na prawdę jest moją siostrą. Nigdy nie czułam sie przy niej tak swobodnie.
A: Chciałabym mieć taki brzuch jak Natalie...
C: Jedz, nie pierdol
A: Masz racje
Dziewczyna wepchnęła sobie łyżke stołową lodów do buzi.
A: O patrz! Moose i Camille!!! Jejku...jacy oni są słodcy
Moja towarzyszka szczerzyła się na widok pary przyjaciół. Nagle moja złość przybrała na sile. Aby ją ostudzić wepchnęłam sobie wielką porcje deseru do buzi
C: Nigdy więcej nie odezwe sie do tego dupka.
A: O kim ty mówisz?
C: O tym kretynie przez którego zmarnowałam kilka lat
A: Chyba nie mówisz o Lou
C: Jeśli chcesz mieć wszystkie części ciała na swoim miejscu to nie wypowiadaj jego imienia przy mnie
A: Co sie stało? Przecież wy sie nigdy nie kłócicie
C: Jak widać kiedyś musi być ten pierwszy raz
A: Oby ostatni
C: O to sie nie martw. Więcej sie do niego nie odezwe, więc nie będzie powodu
A: Nie przesadzaj. Nie może być aż tak źle
C: Powiedział, że woli żebym nie traktowała go jak przyjaciela tylko jak inne dziewczyny. Myślę, że to wystarczająco
A: Żartujesz sobie
C: Niestety nie
A: Wiem, że nie chcesz tego słyszeć, ale nie przejmuj sie nim. Moge sie założyć, że szybko pożałuje tych słów.
C: Szybciej niż ja zaczęłam żałować, że go znam?
A: Wiem, że go teraz nie chcesz znać i to rozumiem, ale...myślę, że on nie chciał Cie zranić
C: Może nie chciał, ale to zrobił. Koniec tematu. Mam zamiar go wymazać z pamięci, życia itd.
A: Btw...czemu masz na sobie jego ciuchy?
C: Musiałaś to powiedzieć...
A: Ja tylko zauważyłam fakt
C: Ide sie przebrać
Wstałam leniwie i powlekłam sie po schodach na górę. Gdy weszłam do sypialni, widok zwalił mnie z nóg. Przypomniałam sobie jak dekorowałam z NIM mój pokój naszymi wspólnymi zdjęciami.


 Czym prędzej zamknęłam drzwi nie chcąc więcej torturować samej siebie i zbiegłam po schodach do salonu
C: Agneeeeeess!!!
A: Cooooooo?!
C: Moge od cb pożyczyć coś do ubrania?
A: Nie masz własnych ciuchów?
C: Mam, ale są w szafie
A: I w związku z tym....
C: Szafa jest w moim pokoju
A: A w pokoju są zdjęcia, jego rzeczy itd. Rozumiem. Za dużo wspomnień
C: Powoli zaczynam wierzyć, że jesteśmy siostrami...albo raczej klonami
A: Może chcesz sie zamienić ze mną pokojami na kilka dni? Ochłonęłabyś troche.
C: Jesteś wielka!!!
A: Po tym pudle lodów będę jeszcze większa.
C: Więcej mojej siostrzyczki? To mi się podoba
A: Tobie może tak, ale mi nie.Chciałabym sie mieścić w drzwiach
C: Zawsze możesz mieszkać w ogrodzie.
A: Tak, a ty będziesz mi codziennie rzucać jedzenie z okna w obawie przed zeżarciem rodziców. A do szkoły będziesz mnie toczyć
C: Po kim my jesteśmy takie kreatywne?
A: Nwm i chyba nie chce wiedzieć.
C: O patrz!!! Moose i Camille się całują!!!


A: No widzisz. Im się udało. Są razem, pogodzili się
C: Ale ja sie z tym pacanem nie pogodze. Nie chce go widzieć
A: Masz racje. Jest debilem, że Cie tak potraktował
M: O kim mówicie?
C: O! Mama! Co ty tu robisz?
M: Przyszłam do własnego domu po pracy. To takie dziwne?
A: Nieee. Długo tu jesteś
M: Wystarczająco długo, żeby sie dowiedzieć, że stało sie coś ważnego. Z niewiadomego powodu gadacie ze sobą. Nie żeby mnie to jakoś bardzo dziwiło, aleee....nie gadacie ze sb za często. A po za tym gadacie o jakimś chłopaku....Czekam na wyjaśnienia
A: Po prostu potrzebowałyśmy babskiego wieczoru w środku dnia i akurat sie na siebie natknęłyśmy
M: To jest ta mniej waża sprawa. Wracajæc do tematu chłopców
C&A: MAMO!!!
M: No co? Przystojny chociaż? Ja w waszym wieku...
C: Błagam przestań...
M: Za mną oglądały się same ciasteczka. Nie to co te dzisiejsze...z zewnątrz ciacho, a w środku zakalec
A: Pamiętaj żeby nigdy nie przyprowadzać chłopaka kiedy rodzice są w domu. Chyba, że Ci brakuje wrażeń
M: Przesadzasz moja droga. Wszyscy moi znajomi mówią, że jestem cool.
C: Taaaa...twoi znajomi...
M: Nie tylko moi znajomi mnie lubią. Louis też się chyba nie skarżył, prawda?
A: Może przeniesiemy naszą impreze na górę? Do mnie?
C: Jestem za
Wstałyśmy z kanapy i przeniosłyśmy się do pokoju Agnes. Będąc na schodach słyszałyśmy jeszcze krzyki naszej mamy
M: Powiedziałam coś nie tak? Dziewczynki!!! Porozmawiajmy!
Poszłyśmy do pokoju Agnes.


Dopiero gdy zamknęłyśmy drzwi nie słyszałyśmy jak nasza rodzicielka zdzierała gardło na darmo. 
Rzuciłyśmy się na łóżko i zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Nawet nie zauważyłyśmy jak z godziny 17 stała się 1 w nocy. Wspólnie stwierdziłyśmy, że powinnyśmy się położyć spać. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Mimo całej tej szopki z Louisem nie zaliczam tego dnia do niudanych. Dzięki Lou po wielu latach odkryłam w mojej siostrze przyjaciółkę. Nie miałam pojęcia, że mamy ze sobą tyle wspólnego.
Rano obudziło mnie czyjeś dźganie w żebra.
C: Kimkolwiek jesteś, idź sobie i daj mi spać
I: Kimkolwiek jesteś? To już nawet własnego chłopaka nie poznajesz?
C: Człowieku, ja Cie nie znam, albo przynajmniej nie pamiętam
I: No to sobie przypomnisz.
Chłopak zaczął się do mnie przybliżać
C: Agneeeees!!! Chodź tu!!! Twój chłopak sie do mnie przystawia, a ja nie ręcze za siebie jak nie przestanie
Agnes wpadła do pokoju z zaspaną, ale jakże zdziwioną miną.
A: Co ty tu robisz?
I: yyy...wygląda na to, że napastuje Twoją siostre, ale to nie tak. Ja Ci to wszystko wyjaśnie. Bo ja chciałem Ci zrobić niespodziankę i Cie obudzić, ale z niewiadomego powodu w Twoim łóżku zastałem twojego klona i...głupio wyszło
C&A: Klona? Pff...my jesteśmy swoimi przeciwieństwami. To widać na pierwszy rzut oka
I: Jaaasne. Dlatego gadacie to samo w tym samym czasie. To przecież zupełnie normalne
A: A możesz mi wyjaśnić jak ty tu wlazłeś? W nocy zamykałam wszystkie okna
I: Twoja mama mnie wpuściła
A: O boże...powiedz, że to tylko zły sen
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wciągnęłam na siebie bluze i pognałam otworzyć z nadzieją, że był to nowy listonosz, który moim zdaniem był podejrzanie młody i przystojny jak na listonosza. Z radością otworzyłam drzwi, jednak mój zapał znikł kiedy zobaczyłam kto stoi przede mną. Gość nie spełniał tylko jednego z moich oczekiwań. Mianowicie nie był listonoszem. Przede mną stał mój były przyjaciel. Powiedziałam tylko-Nie ma nikogo w domu-i zatrzasnęłam drzwi zanim niemilewidziany gość zdołał wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk. Nie zdążyłam zrobić kroku, bo natręt zapukał do drzwi. Otworzyłam i ze sztucznym uśmiechem odprawiłam go słowami "Niestety pomylił pan adresy. Tu nie burdel. Tu dziwek, ani innych dziewczyn które patrzą tylko na pana wygląd pan nie znajdzie" i zatrzasnęłam drzwi przed nosem chłopaka. Nie zdążyłam się odwrócić, a chłopak zaczął walić pięścią w drzwi. Postanowiłam to zignorować, lecz zanim zdążyłam wyjść z holu, Agnes otworzyła drzwi i oniemiała.
L: Agnes, proszę, wpuść mnie. Ja muszę jej to wytłumaczyć. To nie miało tak zabrzmieć
C: Agnes powiedz panu, że pomylił adresy. Nie wiem, czy głuchy, czy głupi, że nie rozumie za pierwszym razem
Nie chciałam patrzeć na tego kretyna więc wyszłam z pomieszczenia. Co on sobie myślał? Że mu wybacze? Chyba sobie ze mnie kpi. Chociażby miał tam stać cały dzień, nie wpuszczę go.
                                                     ***
No to wykrakałam...siedzi pod drzwiami 4 godziny i czeka aż do niego wyjde. Chciałby... Żeby było śmieszniej moja matka go popiera i namawia mnie żebym go wysłuchała. Czy oni wszyscy poszaleli? Nie będę słuchać jego wywodów. Już dość się nasłuchałam.
                                                   ***
Miałam racje. Wszystkich pojednało. Nawet Agnes wzięła jego stronę po tygodniu. Co się stało? Po za tym, że kilka razy dziennie przyłaził pod nasz dom- na szczęście dał sobie już spokój z siedzeniem i czekaniem na wycieraczce- przysyłał mi tyle sms-ów, których oczywiście nie czytałam i dzwonił tyle razy dziennie, że mój telefon nie był w stanie już dłużej wytrzymać i szlag go trafił. Mój jakże do tej pory spokojny dzień przerwał dzwonek telefonu Agnes.
A: Louis dzwoni. Weź z nim pogadaj. Widać, że mu zależy
C: Ale mi już nie. Niech poczuje jak to jest kiedy ty sie starasz, a ktoś to olewa
Dziewczyna odebrała i włączyła na tryb głośno mówiący, żebym słyszała co ta ofiara mówi
A: Cześć Lou. Co tam u cb? Chciałeś coś konkretnego?
L: Chciałem pogadać z Caroline. Możesz ją przekonać żeby ze mną porozmawiała? Stoję przed drzwiami
A: Caroline...
Pokazałam siostrze na migi, żeby się zamknęła
L: Tak. Wiem, że jej nie ma, albo jest obłożnie i zakaźnie chora, a nie chcesz żebym sie zaraził. Wymyśliłaś już jakąś nową wymówke?
A: yyy...nie. Przekaże jej, że dzwoniłeś.
L: Dzięki
Agnes rozłączyła się i popatrzała na mnie proszącym wzrokiem.
A: Wiem, że mu nie wybaczysz, ale chociaż zejdź na dół i go wysłuchaj. Niech sie nie męczy na darmo
C: Ok, ale robie to tylko i wyłącznie dla Cb
Wyszłm z pokoju siostry i zeszłam na dół. Otworzyłam frontowe drzwi i tak jak myślałam, zobaczyłam przed nimi Louisa. Chłopak uśmiechnął się do mnie zadowolony ze swojego sukcesu. Naiwny...nie wie co go czeka.

Co czeka Lou? Czy Caroline mu wybaczy? Co Louis chce wytłumaczyć dziewczynie? O tym  następnej części ;)