czwartek, 26 września 2013

#14 Harry

 Siemka :) Dawno nic nie wstawiałam, ale niestety nie wińcie mnie o lenistwo. Moja nieobecność spowodowana była brakiem weny i nawałem prac domowych oraz sprawdzianów. W najbliższym czasie niestety mam dużo pracy, ale postaram się coś napisać. Jestem mega podjarana. Jeszcze wam nie mówiłam, ale jeśli wszystko pójdzie ok to w listopadzie jadę na wymianę do Hiszpani i oficjalnie jest szansa na moją wycieczkę do Londynu!!! Nie będę już was nudzić, bo nie mam dzisiaj nic ważnego do przekazania. Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy przeczytali poprzedniego posta. Myślałam, że nikt go nie przeczyta, a tu jednak taka niespodzianka :) Zapraszam na takie przesłodzone, króciutkie opowiadanko o lokowatym :) 
P.S. Przepraszam za nadużywanie ":)"

Kurna! Nie wiem co robić. A nie. Sorry za pomyłkę. Wiem co powinienem teraz zrobić. Przestać się gapić i ogarnąć ślinotok. Chciałbym nie patrzeć, ale nie mogę. To jest silniejsze ode mnie. Dlaczego ona musi być taka piękna? Jest dość szczupła i niewysoka, ale to nie figura podoba mi się w niej najbardziej. Oczarowała mnie swoimi pięknymi niebieskimi oczami. Mógłbym patrzeć w nie godzinami gdyby nie to, że cały czas nieśmiało spuszcza wzrok. Nie zdaje sobie sprawy ze swojej urody. Nie jeden chłopak dałby się poćwiartować za taką dziewczynę, ale ona dalej uważa, że nie jest ładna. Czasem ze swoją nieśmiałością i brakiem wiary w siebie jest niemożliwa.

Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know you're beautiful!

Jest jedyna w swoim rodzaju. Nie powtarzalna. Ma swój własny styl. Lubi łączyć różne style. Z jednej strony uwielbia pastelowe kolory, ale czarnym nie pogardzi. Najbardziej charakterystyczne połączenie? Dużo by wymieniać, ale moim ulubionym jest luźna bluza w pastelowym odcieniu, rurki i baleriny. Tylko ona potrafi założyć sukienkę i znoszone Converse i wyglądać perfekcyjnie.  Jej styl jest odwzorowaniem jej charakteru. W sukience wygląda delikatnie i dziewczęco, ale trampki dodają jaj czegoś z szaleństwa i dobrej zabawy.

You’re so London your own style, your own style

Mówię o mojej przyjaciółce. Podoba mi się od bardzo dawna. Pamiętam to jakby było wczoraj. Wróć. To było wczoraj. No więc historia mojego uczucia rozpoczyna się tak. Dawno, dawno temu… no może nie tak dawno, bo 2 tygodnie temu przybiegła do mnie zdyszana Carolin.
C: Paczaj co mam!!!
H: Balonik z niespodzianką?
C: Nie!
H: Batona czekoladowego?
C: Nie!
H: Wypiłaś za dużo denaturatu z włóczykijem i teraz się wszystkim jarasz?
C: Nie, nie i jeszcze raz nie! Pamiętasz jak nasi rodzice nie chcieli nam powiedzieć gdzie jedziemy w wakacje?
H: Nie. Nie pamiętam, ale pamiętam jak się w zimę wyglebałaś przed tym chłopakiem co Ci się podoba. Jak on tam miał… Shane? To było dobre!
C: To wcale nie było śmieszne. Leżałam mu tuż pod nogami. Ośmieszyłam się przed nim i przez to nigdy się ze mną nie umówi.
H: Nie przez to kochanie się z tobą nie umówi. Po prostu nie jesteś w jego typie. On woli… jakby to delikatnie ująć…takie szmaty.
C: Mówiłam już, że potrafisz podnieść człowieka na duchu?
H: Być może. Nie wiem, ale pamiętam jak mówiłaś, że…
C: Harry dość! Wracając do tematu. Moja mama właśnie powiedziała mi gdzie jedziemy w wakacje.
H: I? Taka sensacja?
C: Harry! Jedziemy na obóz językowy do Paryża! Razem!
H: Fajnie
C: Nie cieszysz się?
H: Cieszę, ale nie nawdychałem się tyle koki co ty i moja męska duma nie pozwala mi na skakanie jak debil z radości.
Carolin była zauroczona Paryżem od kiedy pamiętam. Wciąż tylko słyszałem „Miasto miłości to…Miasto miłości tamto”. A nie. Przepraszam. Czasem bełkotała też coś o stolicy mody, ale wtedy w ogóle nie słuchałem. Do wyjazdu zostało kilka dni. Czas minął nieubłagalnie szybko. W dniu wyjazdu pojechaliśmy z naszymi bagażami na miejsce zbiórki. Oczywiście bagaż Carolin ważył z tonę, ale ona dalej dzielnie ciągnęła uradowana walizkę do autokaru. Chyba nie zauważyła, że stoję obok i ciągnę z nią walizkę, bo jak już wszystkie klamoty były spakowane do autokaru to pochwaliła się przede mną, że sobie sama doskonale dała rade i nie potrzebnie się martwiłem. Dlaczego dziewczyny są takie naiwne? No tak. Zapomniałem. Gdyby nie były naiwne nigdy nie pokochałyby takich dupków jak ja, więc nie powinienem narzekać. Podróż minęła nam szybko i miło. Poznaliśmy kilka nowych osób w autokarze, ale prawdziwa integracja miała miejsce dopiero w hotelu jak dojechaliśmy na miejsce.
Pokój dzieliłem z dwoma chłopakami. Byli naprawdę spoko. Od razu znaleźliśmy wspólny język. Jednym z tematów były dziewczyny.
H: Ja idę do Carolin. Miłego rozpakowywania życzę.
W: Idź idź do tej swojej dziewczyny. Pewnie już tęskni.
H: To nie jest moja dziewczyna.
W: Ale chciałbyś, żeby była.
H: Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nic więcej.
W: Na pewno Ci się podoba, ale jesteś tchórzem i na 100% nie pocałujesz jej dzisiaj na wieży Eiffla.
H: Ja nie pocałuję?
W: Tak ty.
H: Zrobię to!
Wieczorem mieliśmy się wybrać na wycieczkę na wieżę Eiffla. Po kolacji zdążyłem jeszcze skoczyć do pokoju, przebrać się w inne ciuchy i doprowadzić do stanu używalności. Efekt nie był taki zły. Jednak w porównaniu do niej byłem niczym. Carolin założyła letnią, zwiewną sukienkę, brązowe rzymianki/baleriny (wybieraj) i małą torebkę. Wyglądała zjawiskowo. Nasz hotel nie był bardzo oddalony od wieży, więc szybko znaleźliśmy się u celu wyprawy. Wjechaliśmy na szczyt. Przewodniczka mówiła coś, ale nikt jej nie słuchał. No bo kto w naszym wieku słucha w muzeach przewodników i stosuje się do ich zasad? Kogo to obchodzi? Carolin stała przy barierce i podziwiała nocną panoramę Paryża.
W: No stary! Do dzieła!
Will stanął obok mnie i zaśmiał się.
W: Może stchórzyłeś?
H: Nie. Zrobię to teraz. Patrz!
Powoli zaczynałem podchodzić do dziewczyny.
H: Dasz radę Harry! Uda Ci się! Wdech wydech
Stanąłem obok przyjaciółki opierając się o barierkę. Spojrzałem na nią.
C: Piękny widok
H: Mój też niczego sobie.
C: Przecież patrzymy na to samo.
H: Nie. Ja patrzyłem na coś piękniejszego niż Paryż.
W tej chwili złapałem ją jedną ręką w tali, a drugą odgarnąłem włosy z jej twarzy. Przysunąłem dłonią jej policzek i gdy nasze usta prawie się stykały wyszeptałem „Na Ciebie”. Gdy wypowiedziałem to nasze usta złączyły się. Ten pocałunek był cudowny. Mimo, że nie jesteśmy parą był pełen uczucia. To było coś niesamowitego! Na samo wspomnienie czuję smak jej błyszczyka na ustach. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, spojrzeli w oczy i uśmiechnęli. Wtedy zrozumiałem, że to ona jest wszystkim czego potrzebuję, czego pragnę. Zdałem sobie sprawę, że się zakochałem.

We saw Paris when we kissed, when we kissed
I remember the taste of your lipstick




czwartek, 19 września 2013

Where We Are Tour

Cześć! Mam do was bardzo ważną sprawę. Pamiętacie akcje #PolandNeedsTMHTour ? Głupie pytanie...jasne, że pamiętacie! Była przez 3 dni w trends!!! To dla nas wielki sukces. Zapewne już wiecie, że zostały ogłoszone nowe daty koncertów 1D. Niestety na liście nie ma Polski. Zróbmy wszystko żeby chłopcy przyjechali do naszego kraju. Powtórzmy styczniowe akcje. Sprawmy żeby chłopcy zobaczyli #PolandNeedsWWATour. Sprawmy, żeby chłopcy zobaczyli, że nam zależy. Pokarzmy, że Polish Directioners się nie poddają i trwają do końca. Jeśli to czytacie, proszę przekarzcie to dalej w jakikolwiek sposób. I najważniejsze. NIE TRAĆMY NADZIEJI!!!

środa, 18 września 2013

#13 Louis

Hejka!!! Musiałam coś wstawić na bloga z tej wyjątkowej okazji. Wiem, że Niall miał urodziny, a ja nic nie wstawiłam i tak samo było w przypadku Liama, ale jakoś nie umiem pisać "na życzenie". Piszę co mi przyjdzie do głowy, wiec bez hejtów proszę. Pewnie zastanawiacie się jaka to okazja. Już wyjaśniam. Właśnie "rozmawiacie" z szczęśliwą posiadaczką nowej oficjalnej biografii 1D. Obiecałam, że jak przeczytam to napiszę, czy warto. Moja opinia po przeczytaniu 1/5, czyli rozdziału o Harrym jest taka. BIEGIEM DO EMPIKU!!! Fakt. Książka nie jest super tania, bo kosztuje 5 dych, ale moim zdaniem warto. Akcja "przekonywanie Sosi" jest w trakcie realizacji, wiec nadal możecie ją przekonywać komentarzami za które z góry dziękuję. To by było na tyle. Miłego czytania xx


Cześć. Mam na imię Louis i mam 16 lat. Pewnie myślicie sobie, że jestem w kwiecie wieku, przede mną całe życie itd. Otóż nie. Mój czas dobiega końca. Brzmi jakbym chciał skoczyć z mostu z powodu złamanego serca, ale niestety znowu jesteście w błędzie jeśli tak myślicie. Nie mam zamiaru popełnić samobójstwa, a już tym bardziej z powodu jakiegoś tam zauroczenia. Kiedyś pewnie uznałbym to za wystarczający powód do odebrania sobie życia jednak jakiś czas temu nauczyłem się, że życie to najcenniejszy dar, który należy wykorzystać . Co wywołało u mnie taką zmianę? Choroba. Jestem chory na białaczkę. Dowiedziałem się o tym dawno i oczywiście rozpocząłem leczenie, lecz choroba postępuje za szybko i w moim przypadku nie da się już nic zrobić. Jedyne co mogę to wykorzystać czas jaki mi pozostał najlepiej jak potrafię. Nie chce się użalać nad swoim losem i oczekiwać na ostateczny koniec. Wolę zachowywać się tak jakbym miał przed sobą całe życie. Staram się nie myśleć o braku czasu na realizowanie marzeń, o tym ile rzeczy mnie ominie. Myślę jedynie o tym co się dzieje aktualnie. Żyję chwilą, bo wszystko inne jest niepewne.
Miesiąc temu do domu obok wprowadziła się śliczna dziewczyna w moim wieku. Strasznie mi się spodobała, ale byłem zbyt tchórzliwy, żeby do nie zagadać. Wiele razy próbowałem do niej iść i się przedstawić pod pretekstem chęci poznania nowych sąsiadów, ale na nic się to nie zdało. Tydzień po przeprowadzce Caroline zaczęła pomagać w kwiaciarni niedaleko parku. Przychodziłem tam codziennie i kupowałem kwiaty, które dawałem później mamie. Również codziennie próbowałem zaprosić moją wybrankę na randkę, lecz byłem zbyt nieśmiały, żeby chociaż się do niej odezwać. Przełom nastąpił kilka godzin temu, kiedy wpadłem na genialny pomysł. Napisałem na kartce
„Bardzo mi się spodobałaś i chciałbym Cię lepiej poznać. Spotkajmy się jutro w parku o 12:00. To ja codziennie Cię nachodzę w pracy i bezczelnie wypatruje z okna ;) Louis xx”
I pognałem do kwiaciarni. Kupiłem róże i poszedłem pod jej dom. Przyczepiłem liścik do kwiatu i położyłem pod drzwiami. Uśmiechnięty wróciłem do domu i wypatrywałem z okna dziewczyny. Po jakimś czasie zobaczyłem jak Caroline podchodzi do drzwi i podnosi zostawione przeze mnie kwiaty i wiadomość. Dziewczyna przeczytała ją, spojrzała na moje okno i promiennie się uśmiechnęła. Chyba mi się poszczęściło. Czyżby Caroline odwzajemniała moje uczucia? Czy uda mi się ją uszczęśliwić? Okaże się za jakiś czas…
(Louis pisze coś w rodzaju pamiętnika w formie listów. Matka Louisa pokazuje to Caroline)
Odłożyłam zeszyt na łóżko Louisa i z niedowierzaniem popatrzyłam na jego zapłakaną matkę. Opadłam bezsilnie na łóżko. Po pierwsze, Louis mnie kocha. Po drugie, ja jego też, a po trzecie to nie zdążyliśmy sobie tego nawet powiedzieć prosto w oczy. Tak po prostu mnie opuścił. Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Po chwili namysłu doszłam do wniosku, że nie mogę tu dłużej siedzieć. Sprawia mi to zbyt wiele bólu. Zerwałam się z miejsca i wybiegłam z domu chłopaka. Poczułam jak potykam się o coś i upadam, a po chwili czuję, że ktoś mnie trzyma w żelaznym uścisku…
L: Już spokojnie Caroline. To tylko film
C: Jasne! Bądź spokojna jak chłopak którego kochasz nie żyje i…Co ty tu robisz?!
L: Chyba za bardzo się wczułaś w fabułę. A więc…ja żyje, ty też, nie jestem chory i mam się bardzo dobrze, ale co do Ciebie to mam wątpliwości.
C: Nigdy więcej dramatów! Nigdy!!! Jak jeszcze raz coś takiego wybierzesz…
L: Kotku…to ty wybierałaś film.
C: Mogłeś mnie powstrzymać!
L: Myślisz, że nie próbowałem?! Dobra. Nieważne. Włączam coś normalnego
C: NEVER SAY NEVER!!!
L: Powiedziałem „coś normalnego”.
C: Piraci z Karaibów!
L: Oglądaliśmy to wczoraj
C: Już wiem. „Gdzie jest Nemo?”
L: Miałem na myśli „Paranormal Activity”, ale to też jest dobre
C: Albo nie…obejrzymy „Zmierzch”, albo na przykład…
L: Jeszcze jedno słowo i puszczę Titanica
C: Świetny pomysł!
L: No nie wiem. Ostatnio jak oglądaliśmy to się położyłaś na dywanie i krzyczałaś „Jack! Come back!”
C: Mam Ci przypomnieć jak się za mną chowałeś jak oglądaliśmy „Inni”?
L: Ja się nie bałem> Ja tylko chciałem się do Ciebie przytulić, a miejsce za twoimi plecami było takie wygodne…
C: Oj tam oj tam…chodź do mnie mój tchórzu
L: Chodź do mnie moja kochana spazmatyczko
Przytuliłam się do chłopaka  najmocniej jak potrafiłam.
C: Nigdy mnie nie zostawiaj!
L: Nigdy Cię nie opuszczę. Jak możesz tak myśleć? Nawet jeśli Edward mnie przemieni i Jacob będzie próbował mnie dopaść, ja ucieknę na Latającym Holendrze, znajdę Nemo, zostanę bliźniakiem Biebera to zawsze będę przy Tobie. Zapamiętaj to sobie. Jestem jak smród w butach. Mnie się nie pozbędziesz
C: Kocham Cię
L: Ja ciebie też
Louis uśmiechnął się i skradł mi całusa
L: Ale i tak oglądamy to co ja chce!


niedziela, 15 września 2013

Niespodziewanka :)

Siemka :) Dzisiaj tak nietypowo, bo dodaje opowiadanie mojej koleżanki, która za Chiny ludowe i demokratyczne nie chce prowadzić ze mną bloga. Opowiadanie nie jest o 1D, ale i tak jest zajebiste :) Zachęćcie Zosie komentarzami do zmienienia zdania i prowadzenia ze mną bloga. Nie poprawiałam błędów, bo nie miałam za dużo czasu, ale na pewno zrozumiecie o co chodzi :) Miłego czytania życzę :*


 - to chyba najgorszy film jaki kiedykolwiek widziałem. - powoedział nagle jason -o, stary w pełni cię popieram. To nie ma sensu. On jej mówi, że jest wampirem i prawdopodobnie ją zabije, a ona zamiast uciekać jeszcze się z nim caluję.- odpowiedziała mu sophie. - ciiiiii- syknął ktoś z rzędu nad nimi. Ucichli na chwile, jednak po paru minutach znowu zaczęli rozmowę. -a tak poza tym, to bella jest brzydka.- pwiedział Jason. - w przeciwieństwie do alex, którą od dwóch lat próbujesz poderwać.- odparła sarkastycznie sophie. - zobaczysz, jeszcze kiedyś będziemy razem. - Taa, jasne. Po tym jak ją probowałeś podrywać na tekst o lutownicy?? Nie sądzę. - cisza.- znowu przerwał im ktoś z tylnego rzędu. Tym razem głos był inny. Taki chrapliwy. Jakby nie należał do człowieka. Obejżeli się i wtedy zaczęły sie dziać naprawdę dziwne rzeczy. Drobna staruszka, która ich uciszała teraz unosila się pare metrów nad ziemią. Z tym, że nie była już drobną staruszką. Teraz przypominała raczej stwora z jakiegoś horroru. Wyglądała jak wielki nietoperz. Dosłownie. Miała skrzydła zakończone ostrymi szponami, pożółkłe kły i nieprporcjonalnie małe ciało. - ty też widzisz tą latającął babę?- zapytał jason. - chciałabym powiedzieć, że nie. Stwór zasyszał gniewnie. Już chciał się na nich rzucić, kiedy nagle rozleciał się w pył. Gdy złote drobinki opadły zobaczyli nastolatka z mieczem w ręku. Wiem co sobie myślcie "po co mu miecz? Nie Łatwiej by było załatwić tego potwora serią z M16". Później dowiecie się, że to nie jest takie proste. - już, spadamy stąd. - krzykną do nich. - co to...- zapytała sophie. - erynia!- odpowiedział szybko.- to nie był jedny potwór tutaj. Moi przyjaciele się nimi zajmą, a my musimy uciekać! Szybko!- jakby na potwierdzenie jego słów kolejny demon wyłonił się z tłumu spanikowanych ludzi. Tym razem była to kobieta- wąż. Na szczęście jeszcze ich nie zauważył. Jeszcze. Znając ich fart nad głową któregoś z nich zaraz zapali się wielki neon z napisem " TU JESTEM. MNE ZJEDZ PIERWSZEGO!!!!" Nieznajomym ruchem ręki kazał schować się im za fotelami. Posłusznie wykonali jego polecenia, a on przycupną obok nich - dlaczego mamy ci ufać?- spytał podejżliwe Jason. - J. on właśnie uratował nam życie. Do tego chce pomoc nam sie stad wydostać. Naprawdę masz jeszcze jakieś wątpliwości? - dzięki.- odezwał się nieznajomy.- a teraz trzeba stąd pryskać. Plan jest taki: idziemy do wyjścia. Starajcię się wtopić w tłum. Gdy tylko się wydostaniemy biegiem na plaże. Tam czekamy na reszte. Jakieś pytania? - nie- odpowiedzieli zgodnie. - No to jazda.- powiedział wstając z podłogi. Sophie i Jason poszli za nim. O dziwo wszystko poszło zgodnie z planem i po paru minutach biegu znalieźli sie na nadmorskim bulwarze. Stanęli pod jakimś pomnikiem. - dobra co tu się dzieje?- zaczęła przesłuchanie sophie. - to dość skomplikowane. Pewnie mi nie uwieżycie. - do rzeczy!!- pośpieszyć go Jason. - więc, Nazywam się Nico. Jestem półbogiem. - czym? - herosem. No wiecie jak tezeusz, herkules, odyseusz... Moim ojcem jest hades. Wy też nie jesteście zwykłymi śmiertelnikami. - skąd wiesz? - te potwory was ścigały. To znaczy, że musiały wyczuć wasz zapach. - widzisz Jason. Mówiłam ci, że ten twój nowy dezorodant śmierdzi. - Chodziło mi raczej o pólboski zapach. Ale wracając, to w kinie to był dopiero początek. Na świecie są miliony potworów. Musicie się nauczyć, jak z nimi walczyć. Od teraz macie w życiu jeden cel: przeżyć. - brzmi zachęcająco- stwierdziła sarkastycznie sophie. - to nie żarty. Bez treningu zginiecie. - Nie wierze mu. To brzmi jak z jakiegoś filmu lub książki.- stwierdził Jason. - spójrz, masz dyzlekcję i lekkie ADHD. - skąd wiesz? - nie znasz jednego ze swoich rodziców, prawda? - skąd wiesz? - to dlatego, że jest bogiem. - nie prawda. Mój ojciec zgniął w wypadku samochodowym kiedy miałem pól roku!- zaprotestował Jason.- mam nawet jego zdjęcia. Napewno nie był jakimś bogiem. - Jason, spokojnie.- wtrąciła się sophie.- narazie musimy mu zaufać. Ja mu wierze. Nie miałby... - cicho.- przerwał jej Nico. - co jest?- spytała szeptem. Uciszył ją tylko gestem. Nagle z za budynku wyleciał kilkumetrowy, Czarny ptak. - PADNIJ!!!!!- wrzasną Nico. Momentalnie przywarli do ziemi. Niestety Nico nie zdążył. Potwór porwał go w swoje wielkie szpony i odleciał. - NICO!!!- Usłyszeli damski głos. Momentalnie obrócilam się w stronę z której dochodził. Zobaczyli trójkę nastolatków, 2 dziewczyny i jednego chlopaka, trochę starszych od nich. Mieli na oko 16 lat. Biegli w ich stronę. - co się stało?- spytał chłopak. Wyglądał jak miś padna na sterydach. Byłdośc napakowany, ale twarz miał dziecinną. - też chciałabym wiedzieć.- odpowiedziała mu sophie. - ptak stymfalijski.- stwierdziła dziewczyna. - to już po nim- dodała druga i wybuchła płaczem. Chłopak podszedł do niej i obiłą ramieniem. - już spokojnie.- zaczął ją uspokajać.- uratujemy go. - jak? - jeszcze nie wiem, ale coś wymyśle. Narazie musimy wracać. - Frank, jest jeszcze jedna sprawa.- powiedziała druga dziewczyna i wskazała na nas. - a No tak.- mrukną.- Nico już wam powiedział co i jak?- zwrócił się do nas. - mniejwiecej. - No dobra, przynajmniej to mamy z głowy. Więc ja jestem Frank a to są Hazel i megan- wskazał na dziewczyny.- reszty dowiecie się na miejscu. Przeszukał kieszenie i wyjął z nich mały złoty krążek. - gdzie jedziemy?- spytała nerwowo sophie - do Obozu Herosów.- odpowiedział Frank z uśmiechem na ustach, rzucając drachmę w powietrze.

wtorek, 10 września 2013

#12 Harry

Cześć :) Przybywam do was z nowym imaginem o Harrym. Można go potraktować jak czwartą część imagina mojego pierwszego partowca, ale nie trzeba. Może już zauważyliście, ale prowadzę bloga sama. Wreducha zrezygnowała :( To są te złe wieści, a dobre są takie, że byłam na This is us i z dumą mogę powiedzieć, że to najlepszy film jaki kiedykolwiek widziałam. Serdecznie polecam go i jeśli jeszcze nie go nie widziałyście to nie siedzieć i czytać tylko biec do kina na pierwszy seans!!! Za niedługo powinnam dostać najnowszą biografię 1D, więc jak już przeczytam to napiszę, czy warto było namawiać babcię na jej kupno XD Podejrzewam, że będzie fajna, ale nie wiem, czy lepsza od Siły Marzeń. Swoją drogą, czy tylko ja się wzruszam czytając Siłę Marzeń i oglądając filmiki chłopców z X Factora? No dobra. Koniec nudzenia. Zapraszam na opowiadanie :*

H: Współczuję Ci. Sophie jest straszna
Z: Ta…dzięki.
H: Mam szczęście, że Carolin nie jest aż tak wymagająca jak Sophie. Mam luz. Całuję kiedy chce, przytulam kiedy chce, obejmuje kiedy chce…
S: Czego mu tam współczujesz?
H: Ja? Ja mu…zazdroszczę tak wspaniałej dziewczyny jak ty
C: Doprawdy? Skoro Ci się podobają zasady w związku według Sophie nie ma sprawy. Ja to akceptuję i postaram się zmienić. Masz rację Harry. Masz za dużo luzu. Od dzisiaj ja tu rządzę
H: Ale…
C: Coś mówiłeś?
H: Ja? Ja mówiłem, że ….że….że absolutnie się z Tobą zgadzam kochanie.
C: No ja mam nadzieję…
H: Uf…mało brakowało…
Z: Niezła akcja. Właśnie widzę, że masz luzu w cholerę.
H: Nie będzie tak źle…chyba…
Z: Chcesz się poddać?
H: JA?! Posrało Cię? Kocham Carolin i zrobię wszystko żeby tylko z nią być. Nawet jeśli mam jej usługiwać
Z: No tak, ale jak ona będzie się wzorowała na Sophie to ja Ci współczuję
H: Carolin ma podobne sposoby do Sophie, więc nie musi brać nauk. A po za tym już wiele razy byłem murzynem obydwu na raz i przeżyłem, więc tym razem też dam radę.
Z: Byłeś murzynem, ale nie musiałeś błagać, żeby Cię chociaż przytuliła podczas masażu stóp i oglądania romansidła na raz.
H: Aż tak źle?
Z: Założę się, że się poddasz i nie wytrzymasz tak całego dnia.
H: Pff…co to dla mnie.
S: ZAYN!!! Gdzie jest mój deser?
Z: Wybacz. Królowa wyzywa…
S: Co tam pyskujesz? Pamiętaj, że za każdą minutę spóźnienia masz karę w postaci dnia męczeństwa!
Z: Już idę kochanie!
H: Będę się za Ciebie modlił
C: HARRY!
H: Zaczyna się… Masaż stóp, pleców, czy może ramion?
C: Nie tym razem. Chociaż? Pomyślę nad tym jeszcze.
H: Po co mnie wołałaś?
C: Oglądamy film.
H: Brzmi nawet niestrasznie. Wręcz zachęcająco. Chwila…co oglądamy?
C: Horror, czyli tak jak lubisz
H: Ok…co zrobiłaś z Carolin dziwna poczwaro?
C: Ale to ja. Twoja dziewczyna
H: W takim razie czego się naćpałaś?
C: Niczego. Po prostu jestem łaskawa mój kochany murzynku.
H: Awww…jaka ty słodka. Aż nie mogę się nadziwić. Nigdy nie byłaś dla mnie miła bez powodu. To zaczyna się robić podejrzane.
C: Mówiłam już jak bardzo Cię kocham?
H: Nie dotykaj mnie bliżej niezidentyfikowany obiekcie. Kim jesteś i co zrobiłaś z moją Carolin?
C: Oj Harry, Harry. Ty chyba nigdy nie dorośniesz…Idź mi przynieś owoce w czekoladzie!
H: Carolin! Wróciłaś! To jednak byłaś ty! Już lecę. Nie ruszaj się stąd!
C: Nie mam nawet zamiaru
 Usiadłam obok Sophie przykrywając się ulubionym czerwonym kocem. Przytuliłam się do przyjaciółki i zaciągnęłam zapachem koca. Pachniał jak zawsze płynem do płukania. Nie wiem dlaczego, ale kocham ten zapach. Po chwili zobaczyłam loczka idącego w naszą stronę z talerzem pełnym owoców w czekoladzie i drugą rękę schowaną za plecami. Chłopak tańczył dziwnie i śpiewał, a raczej darł się na cały dom.
H: Ready or not? Here I come! Where you at? The night is young!
Chłopak położył talerz na stole, podszedł do mnie i wyciągnął zza pleców bukiet róż. Wręczył mi go z uśmiechem przyklejonym do ust.
C: Skąd masz te kwiaty?
H: yyy…
C: To są te co dałeś mi wczoraj?
H: No więc…
C: Przyznaj się. Wyciągnąłeś je z wazonu
H: A mówiłem już jak bardzo Cię kocham?
C: A mówiłam Ci już, że jesteś debilem?
H: Nie licząc tych 100 razy dziennie to nie.
C: Chodź tu frajerze.
H: Nie ugryziesz mnie?
C: Nie. Nie ugryzę. Ja Cię połknę w całości idioto.
H: Przynajmniej będzie bezboleśnie Chłopak uśmiechnął się i złożył soczysty pocałunek na moich ustach.
S: Nie wiem jakim cudem, ale wyglądacie uroczo. A teraz uwaga powiem to tylko ten jedyny raz. Nie wiem czy mi to przejdzie przez usta, ale spróbuję.
C i H: Dajesz!
S: Chcę mieć takiego chłopaka jak Harry!
C: Ok…to było dziwne…
S: Ja to powiedziałam na głos?
H: Tak
Z: Mówisz masz.
Zayn zbliżył się do Sophie i pocałował ją. Po chwili oderwali się od siebie. Sophie wyrwała mi z rąk bukiet i spoliczkowała nim Zayna.
Z: Ej! Za co to?
S: Za to, że mnie pocałowałeś bez mojej zgody. Uderzyła go jeszcze raz po twarzy kwiatami.
Z: Ała! A to za co było? S: Za to, że tak krótko (się całowali). Uśmiechnęła się do niego, a po chwili pocałowała zaskoczonego chłopaka. Zayn spojrzał na nią oszołomiony.
S: A to dlatego, że Cię kocham
H: To może my im nie będziemy przeszkadzać i włączymy wreszcie ten horror?
C: No to się nie gap jak wół w malowane wrota tylko rusz się i włącz.
H: A o czym jest film?
C: O wampirze, który zakochał się w śmiertelniczce. Pomijając wątek miłosny film jest na prawdę bardzo straszny. Sama nie odważyłabym się go obejrzeć, ale wtulona w mojego silnego, umięśnionego chłopaka się nie boję. Dlatego masz oglądać ze mną
H: Nie kojarzę tego...
C: Nie gadaj tyle tylko włączaj. Płyta leży przed tobą.
H: Gdzie? Jedyny film o wampirach jaki tu widzę to...o nie...Zmierzch? Serio?
C: Niespodziewanka! A tak dla uściślenia to nie jest Zmierzch tylko Księżyc w nowiu. Tutaj jest więcej Jacoba i...
S i C: JEGO BOSKIEJ KLATY!!!
Z: A zapowiadało się tak miło...
S: A teraz zaskoczymy was po raz drugi.
C: Dzisiaj oglądamy wszystkie części w których Jacob występuje bez koszulki!
S: Jak dla mnie to mógłby w ogóle nie zakładać tej koszulki...
H: Z tego szczęścia aż chce mi się skakać. Z mostu. Prosto pod pociąg.
Z: Z ust mi to wyjąłeś Włączyłyśmy film i wtulone w ukochanych zaczęłyśmy oglądać.
Po kilkunastu minutach zaczęła się jedna z naszych ulubionych scen o nazwie "Jacob świeci klatą". Z wrażenia otworzyłam buzię. Nie uległo to uwadze loczka który wykorzystał sytuację i wepchnął mi do otwartej buzi truskawkę w czekoladzie.
H: Widzę kochanie, że Ci aż ślinka cieknie na widok tych truskawek. Smacznego kotku!
S: Całkiem smakowite te truskawki. Lepsze nawet od tego śniegu i szyszek.
Z: Widzę, że ty też zgłodniałaś słońce Zayn wepchnął do buzi Sophie kawałek melona w czekoladzie.
Harry był zafascynowany widokiem arcyciekawego filmu i po kilku minutach bawił się moimi włosami i wszystkim co miał w zasięgu rąk. Nie przeszkadzało mi to do póki nie zaczął łaskotać mnie jeżdżąc nosem po moim policzku.
C: Harry! Nie przeszkadzaj mi! Nie widzisz, że oglądam?!
H: Problem polega na tym, że widzę CO oglądasz.
C: Nie żartuje sobie. Chyba nie jesteś zazdrosny?!
H: Ja? Pff...ja zazdrosny? Skąd ten pomysł?
C: Oj Harry... Chodź tu mój ty najprzystojniejszy, najmądrzejszy, najsłodszy chłopaku o najpiękniejszym kaloryferku na klacie w historii klat.
H: Zapomniałaś jeszcze, że posiadam coś co jest bezwzględnie lepsze od wszystkich klat razem wziętych.
C: No tak. Przepraszam mój chłopaku o pięknych zielonych oczach, kręconych włosach i dołeczkach.
H: Chodziło mi o to, że mam najpiękniejszą dziewczynę na świecie i jestem z nią szczęśliwy jak nikt inny, ale twoja wersja nie jest zła.
 Spojrzałam na wesołego chłopaka i pocałowałam go krótko szepcząc "Słodki jesteś". Resztę wieczoru spędziliśmy rozmawiając i śmiejąc się razem. Razem z Sophie olałyśmy klatę Jacoba i skupiłyśmy się na wcale nie gorszych klatach naszych ukochanych. Zdecydowanie był to najlepszy wieczór filmowy jaki mogłam sobie wymarzyć.

środa, 4 września 2013

#11 Harry cz.3

Hejka :) Jak minęły pierwsze dni szkoły? Wiem, głupie pytanie. Nie tylko wy z bólem wstajecie rano z łóżka i przez pół dnia wyglądacie i zachowujecie sie jak zombi. Jeśli ewna mnie nie opuści to będę teraz trochę częściej pisać. Na razie mam sporo czasu, bo nie zaczęły się jeszcze moje wszystkie zajęcia dodatkowe, a uwierzcie mi na słowo, jest tego duuuuuuużo. Przybywam do was z ostatnią częścią Harolda. Wiem, że jest bardzo krótka, ale nie miałam pomysłu na nic dłuższego i nie chciałam komplikować tego imagina. Pisząc pierwszą część nie sądziłam, że skończy się na 3 częściach, więc bądźcie wyrozumiali. Nie miałam jakiś mega pomysłów na resztę części. Użyłam w tym imaginie fragment jednego z moich ulubionych filmów-3MSC. Jak ktoś nie oglądał to serdecznie polecam. Ok. To już chyba wszystko : D

Po godzinie drogi byliśmy w moim rodzinnym mieście. Im bliżej byliśmy domu Caroline, tym bardziej sie bałem. Co jeśli mnie odrzuci? Co jeśli nie wybaczy mi 3 lat milczenia i udawania, że sie nie znamy? Nie przeżyje kolejnej porażki. Może jadnak lepiej nie próbować? W porównaniu do sytuacji sprzed kilku lat, nie mam nic do stracenia, ale jednak teraz jest trudniej. Moje rozmyślania przerwał głos Lou
L: Jesteśmy
H: Masz jakiś plan?
L: Zrób coś romantycznego, przeproś za to, że sie nie odzywałeś, a potem powiedz, że nadal ją kochasz
H: To wszystko? Jesteś pewien, że podziała?
L: Jeśli będziesz szczery i powiesz jej, że Ci zależy to szansa jest duża

                      CAROLINE
S: Caroline? Możesz mi wytłumaczyć co na Twoim tarasie robi jakiś chłopak?
C: Prawdopodobnie pomylił adres. Idź spać
S: Pójdę spać zaraz po tym jak wyjaśnisz mi czemu u Ciebie w ogrodzie stoi mega ciacho i zapala to serce ze świeczek.
C: Jakie serce?!
S: No to na tarasie
Leniwie zwlekłam się z łóżka i poczłapałam (XD to takie dziwne słowo) do okna. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Pod moimi oknami stał Harry, a obok niego było mnóstwo świeczek układających się w kształt serca. Zbiegłam po schodach na dół i wybiegłam do ogrodu. Wpadłam w ramiona Harrego prawie go przewracając.
C: Kocham Cię. Nie zostawiaj mnie. Proszę
H: Też Cie kocham. Już Cie nie zostawie, czy tego chcesz, czy nie

Nagle w ogrodzie rozbłysły światła i dotarły do nas pierwsze dźwięki Forever Young (oryginalne wykonanie).
H: Zatańczysz?
C: Z Tobą zawsze ;)
Wtuliłam się w Harrego i powoli poruszaliśmy się w rytm piosenki.
C: Jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze. Jestem w siódmym niebie. A ty?
H: Nie. O wiele wyżej. Conajmniej 3 metry nad niebem


P.S. Wiem, że Forever Young nie jest najromantyczniejszą piosenką, ale ja mam do niej mega sentyment. Wstawcie sobie w miejsce piosenki co lubicie :)

poniedziałek, 2 września 2013

#10 Harry cz.2

Hejka :)Czy tylko ja skacze z radości z powodu rozpoczęcia roku szkolnego? Nie tylko? W takim razie na osłodę życia dodaje nową część imagina o Harrym. Jak już mówiłam, nie planowałam zrobić z tego partowca. Jeśli dobrze pójdzie to napiszę jeszcze dwie części. Jedna z nich, będzie kontynuacją tej oto części, a druga niezależna od tej co teraz wstawiam. Będzie inną wersją zakończenia tego opowiadania. Zapraszam na miłą, bądź nie, lekturę. Lepsza taka niż szkolna-taki tam sucharek ;)

 HARRY 
Siedzę w domu i czytam tweety od fanów. Nagle natknąłem się na bardzo ciekawy wpis.
 "H: If we could only have this life for one more day If we could only turn back time Jak zwykle masz racje. Gdybym mogła cofnąć czas byłabym Twoim życiem, Twoim powodem do bycia. Miałeś racje, kochałam Cie i wciąż kocham. Ja już zrozumiałam co straciłam, ale czy ty dasz mi szanse to naprawić? "
 Z ciekawości spojrzałem na autora tweeta. Gdy zobaczyłem kto go napisał, zamarłem. To niemożliwe. To nie może być ona. Tępo patrzyłem w ekran laptopa wciąż nie wierząc w to co zobaczyłem.
 H: LOUIS!!!
L: NIE DRZYJ SIE!!!
H: GDZIE DAŁEŚ KLUCZYKI OD CZOŁGU?!
L: CO?!
H: GUNWO!!!
L: O co chodzi?
H: Przeczytaj ten wpis
L:
 H: If we could only have this life for one more day If we could only turn back time Jak zwykle masz racje. Gdybym mogła cofnąć czas byłabym Twoim życiem, Twoim powodem do bycia. Miałeś racje, kochałam Cie i wciąż kocham. Ja już zrozumiałam co straciłam, ale czy ty dasz mi szanse to naprawić? "
H: Czyli jednak to prawda. Ona to napisała
L: Stary...obudziłeś mnie w środku nocy tylko po to żebym Ci przeczytał jakiegoś pieprzonego tweeta?
H: To nie jest jakiśtam pieprzony tweet. Spójrz na nadawce
Przyjaciel spojrzał na ekran w poszukiwaniu nadawcy. Po chwili wlepiał we mnie zdziwiony wzrok.
L: Ta dziewczyna jest troche podobna do tej Twojej przyjaciółki z dzieciństwa. Jak jej tam było...Caroline? Dobrze pamiętam?
H: Kretynie...to właśnie jest Caroline i jeśli dobrze rozumiem to wreszcie chce dać mi szanse!!!
L: I o to tyle zamieszania? Harry!!! Śniła mi sie piękna brunetka, wysoka, szczupła, ładna figura. No po prostu marzenie. Już miałem do niej zagadać, ale nie, bo ty oczywiście musiałeś mnie obudzić!!!
H: Tak! Musiałem, bo od 3 lat nie myśle o niczym innym oprócz niej i tego co by było jakbym wtedy został. L: No dobra. Może nie kontaktuje najlepiej, ale teraz to wydaje mi sie dziwniejsze od tego czołgu. Czy byłbyś tak łaskawy i wyjaśnisz mi wszystko?
H: Przecież tyle razy mówiłem Ci o Caroline.
L: Jeśli płakanie w mój rękaw pod wpływem procentów zaliczasz do wspominania przyjaciółki, to tak. Mówisz o niej dość często, a konkretnie to po każdej imprezie.
H: Nie chce o tym gadać
L: To po huja mnie budziłeś?! Stary, jak mam Ci pomóc jak ty nigdy na trzeźwo nie chcesz o niej gadać.
H: Powiedzmy, że dała mi kosza
L: Awww...biedny Hazzuś został porzucony. Aż sie wzruszyłem.
Louis udał, że ociera łzy wzruszenia. Zmierzyłem go gniewnym spojrzeniem. Chłopak zrozumiał, że nie czas na żarty i przybrał poważny wyraz twarzy, o ile to możliwe w jego przypadku.
L: Ok. Zamieniam sie w słuch
H: Więc...przyjaźniliśmy sie od zawsze i przyjaźń po tych 16 latach przestała mi wystarczać. Powiedziałem o tym Caroline, ale ona nie chciała o tym słyszeć. Po tym odszedłem z jej życia. Przestaliśmy rozmawiać, więc postanowiłem pójść do xfactor myśląc, że i tak nic mnie nie trzyma w rodzinnym mieście. Nie mam z nią żadnego kontaktu. Czasem mama coś o niej wspomni, ale osobiście nie gadaliśmy od trzech lat.
 L: I to tyle? Poddałeś sie po tym jak za pierwszym razem Ci odmówiła?
H: A co miałem zrobić?
L: Czarować ją urokiem osobistym? Głupimi tekstami? Na tą barmanke podziałało. Dzięki Tobie mamy zniżke. Po raz pierwszy sie ciesze, że jesteś kobieciarzem
H: Ja jestem kobieciarzem?!
L: Tak ty. Pomyślałeś co ona o Tobie myśli jak codziennie widzi Twoje zdjęcia z innymi dziewczynami? No na pewno jest w Tobie po uszy zakochana. Jestem pewien, że od zawsze marzyła o chłopaku, który nawet nie ruszył dupy o nią walczyć tylko przez 3 lata pocieszał sie każdą napotkaną dziewczyną.
 H: Nie pomyślałeś, że dla mnie to też nie jest łatwe?
 L: Jeśli wasza relacja Ci przeszkadza to może wreszcie sie ruszysz i zrobisz cokolwiek żeby to zmienić?!
H: Ale to nie takie proste
L: Życie nie jest proste. Będziesz dalej marudził, czy ogarniesz dupe i coś z tym zrobisz?
H: Ok. Postaram sie wymyśleć jakiś plan
L: Ty lepiej nie myśl, bo od kilku lat nie wychodzi Ci to najlepiej. Zbieraj manatki i ładuj sie do auta!!!
H: Gdzie jedziemy?
L: A jak myślisz?
H: Do monopolowego?
L: Nie pogrążaj sie. Jedziemy do Holmes Chapel
H: Posrało Cie?! O tej godzinie?!
L: Ubierz sie jakoś i za 15 minut widze Cie na przednim siedzeniu mojego auta. Reszte wymyślimy po drodze

 P.S. Przypomniało mi sie. Przepraszam, że jest tu tyle o promilach, ale moja kochana rodzinka robiła imprezę podczas kiedy ja siedziałam i oglądałam film. Było wesoło ;)