piątek, 25 października 2013

#17 Liam cz.3

Witam wszystkich w tym jakże ważnym dla nas dniu. Kto z was już słuchał 'Story Of My Life'? Ja się zakochałam w tej piosence *_* Jak zresztą w każdej innej piosence chłopców <3 Zapraszam na ostatnią część Liasia :)

Ze snu wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Nie mógł być to kto inny niż moja kochana przyjaciółka. Alex zawsze miała „świetne” wyczucie czasu.
A: No hej! Opowiadaj co tam się wczoraj działo po tym jak poszłam.
C: No więc…
A: Tylko się streszczaj, bo mam masę roboty. Szczegóły opowiesz mi wieczorem.
C: Nie będę mogła opowiedzieć Ci wieczorem.
A: Dlaczego?
C: Bo przychodzę z Liamem.
A: Co?!
C: Zaprosiłam go. Chyba nie masz nic przeciwko?
A: Żartujesz?! To cudownie! Już widzę miny dziewczyn jak zobaczą was razem.
C: Ale my nie jesteśmy razem, więc nie będzie na co patrzeć.
A: Po pierwsze to JESZCZE nie jesteście razem. Po drugie to na pewno będziesz wyglądać olśniewająco. Po trzecie MUSIMY coś odwalić. W końcu czym byłaby impreza bez naszych odpałów?
C: No dobra. Niech Ci będzie.
A: Do zobaczenia wieczorem.
C: Pa
Miałam jeszcze mnóstwo czasu więc postanowiłam przepierdzieć kilka godzin na kanapie oglądając kreskówki. Około godziny 17 oglądanie misia Yogi przerwał mi dzwonek do drzwi.
C: Kogo niesie o tej godzinie? Jak to ty Alex to wiedz, że nie żyjesz i nie pożyczę Ci żadnych ciuchów. Po tym jak mnie zostawiłaś na pastwę losu wczoraj, nie masz o czym marzyć!
Postanowiłam zwlec się z kanapy i otworzyć drzwi. Gdy otworzyłam je i zobaczyłam kto stoi w moim progu zamarłam. Był to Liam.
C: Sorry. Myślałam, że to Alex. Nie miałeś być o 19?
L: No tak, miłe powitanie. Owszem miałem być później, ale tak sobie pomyślałem… Nie miałabyś ochoty pójść ze mną na spacer?
C: Z chęcią, ale zaczekaj chwilę muszę się przebrać. Wejdź do środka.
Poznałam Liama z moją mamą i skierowaliśmy się w kierunku mojego pokoju. Wzięłam ciuchy kupione wczoraj i poszłam się przebrać do łazienki. Gdy wróciłam Liam oglądał moje zdjęcia powieszone na ścianie.
L: Znasz chyba Alex od bardzo dawna.
C: Odkąd skończyłyśmy 6 lat. Niestety musisz uzbroić się w cierpliwość, bo muszę jeszcze ułożyć włosy i inne pierdoły.
L: Nie musisz. Tak wyglądasz ślicznie.
C: Mówisz tak tylko dlatego, że chcesz żebyśmy szybciej wyszli.
Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać prostownicy. Przeszukałam całą szafę, ale nie znalazłam jej. Z nerwów nie mogłam się skupić i pomyśleć gdzie mogę ją znaleźć. Wkurzona zaczęłam przetrzepywać cały pokój. Nagle poczułam ręce Liama na moich biodrach.
L: Spokojnie. Wszystko będzie dobrze.
C: Puść mnie! Jak nie znajdę tej pieprzonej prostownicy to nie zrobię sobie ładnej fryzury, będę wyglądała jak maszkara i nie będziesz chciał się ze mną pokazać!
Wydarłam się wkurzona. Chłopak od razu podniósł ręce w geście kapitulacji.
L: Okres się zbliża.
C: Zamknij się kretynie. Jeszcze raz taki komentarz i pożałujesz małpo wredna.
L: Sorry. Nie mogłem się powstrzymać. Tak śmiesznie wyglądasz jak się wkurzasz.
C: Wybaczam. A teraz nie stój jak słup tylko pomóż mi znaleźć to gówno.
L: Nie musisz nic robić z włosami.
C: Nie wkurzaj mnie. Tym razem tak szybko Ci nie wybaczę.
L: Daj rękę.
C: Po co?
Nim się obejrzałam Liam chwycił delikatnie moją rękę, wyjął z kieszeni swoich spodni piękny  miętowy pierścionek z różą i założył mi go.
L: Ślicznie się denerwujesz.
Chłopak zarobił zdrowego kopniaka w nogę. Skrzywił twarz w grymasie bólu.
C: Mówiłam żebyś mnie nie irytował.
L: I tak warto było.
C: Dziękuję. Ten pierścionek jest śliczny.
L: Może chodźmy już? Zostało nam mało czasu.
C: Dobra
Ubrałam się, porwałam tylko torebkę i wyszliśmy. Liam zaprowadził mnie do parku. Szliśmy właśnie piękną alejką pośród drzew gdy zobaczyłam całującą się parę. Nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie to, że dość dobrze znałam tego chłopaka. Kiedyś mi się podobał, ale zakończył naszą znajomość zanim ją na dobre zaczęliśmy. Wysłał mi tylko sms-a „Wybacz, ale mam kogoś na oku. Mój kumpel powie Ci więcej. Przepraszam”. Byłam w nim zakochana po uszy, cały czas robił mi nadzieje, a na koniec zostawił tłumacząc się inna. To naprawdę bolało. Na samo wspomnienie po moim policzku spłynęła łza. Nie umknęło to uwadze Liama. Zauważył na co patrzę. Na szczęście nie zadawał zbędnych pytań. Jedynie przytulił i wyszeptał mi do ucha „Nikt nie jest wart Twoich łez, a jeśli ktoś jest to Cię nigdy do płaczu nie doprowadzi”. Byłam mu wdzięczna. Chwycił mnie za rękę i poszliśmy dalej. Nim się obejrzeliśmy wybiła 19. Zaczęliśmy się kierować w stronę  domu mojej przyjaciółki. Na szczęście nie było daleko i podróż zajęła nam całe 15 minut. Gdy weszliśmy do środka Alex przywitała nas gorąco i zaprowadziła do salonu gdzie bawili się wszyscy goście. Dziewczyny na widok mojego towarzysza obśliniły Alex całą podłogę. Oczy prawie im wyszły na wierzch. Nie powiem schlebiało mi to. Miałam wrażenie, że Liam nie za bardzo się przejął moimi koleżankami. Obawiałam się tylko o jedno. Dominica. Moja zmora i wróg numer 1. Nie znosiłam jej. Zawsze musiała wygrać. Kiedy widziała, że jakiś chłopak mi się podoba od razu zaczynała go podrywać. Wredna małpa. Nagle z moich rozmyślań wyrwała mnie wcześniej wspomniana postać, która jak gdyby nigdy nic stanęła pomiędzy mną i Liamem. Posłałam jej mordercze spojrzenie, ona tylko uśmiechnęła się szyderczo i wróciła do robienia słodkich minek i trzepotania sztucznymi rzęskami przed chłopakiem. Postanowiłam, że po raz pierwszy nie będę się przejmować i zaszaleję. Poszłam do Alex. Po chwili już tańczyłyśmy nie zważając na nic. Gdy zabierałyśmy się do włażenia na stół i odtańczenia Macareny poczułam, że ktoś mnie przerzuca przez ramię i niesie na zewnątrz. No tak. Moi genialni koledzy. Dobrze, że Alex nie ma dużego kosza na śmieci, bo w szkole próbowali mnie już tam wsadzić. Moi wspaniali koledzy zamknęli mnie tym razem w ogrodzie. Postanowiłam nie walić w drzwi. Zaskoczyłam ich swoją pomysłowością i weszłam przez balkon. Jednak są głupsi niż myślałam i nie sprawdzili czy wszystkie okna są pozamykane. Kretyni. Na górze spotkałam Liama. Powiedział, że ma propozycję nie do odrzucenia i chce pogadać, więc zaprowadziłam go do pokoju Alex.
L: Alex powiedziała mi dlaczego nie lubisz Dominici. I pomyślałem, że może chciałabyś ją wkurzyć?
C: Jeszcze się pytasz?! Przejdź do rzeczy
L: Udawaj, że się we mnie zakochałaś. Jak nas zobaczy razem to się tak wścieknie, że jej żyłka pęknie
C: Mamy udawać parę?
L: No tak. Masz coś przeciwko?
C: Nie. Wszystko ok.
L: Chodź już.
Liam posłał mi jeden z jego pięknych szczerych uśmiechów. Nie mogłam się powstrzymać od odwzajemnienia go. Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy do salonu, gdzie wszyscy aktualnie tańczyli wolnego. Postanowiliśmy jako "para” dołączyć do nich. Chłopak złapał mnie delikatnie w talii, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję. Przez chwile pomyślałam, że on robi to tylko dla pokazówki, ale nie miałam zamiaru zaprzątać sobie tym głowy i postanowiłam cieszyć się chwilą. Gdy spojrzałam na Dominice cała niepewność uszła jak powietrze z pękniętego balona. Dziewczyna kipiała ze złości. Odwróciłam głowę i spotkałam się ze spojrzeniem chłopaka. Miałam zamiar dobić Dominice. Przymknęłam powieki i w tym samym momencie poczułam na ustach delikatny pocałunek. Gdy oderwaliśmy się od siebie spojrzałam na uśmiechniętego chłopaka. Był taki uroczy. Po chwili przypomniałam sobie o moim wrogu. Odwróciłam się i ujrzałam wściekły wzrok Dominici, a po chwili usłyszałam trzask drzwi i już jej nie było. Świetnie się bawiłam tego wieczoru. Uwielbiam zaszaleć z przyjaciółmi. Kilka minut przed północą wszyscy wyszliśmy do ogrodu, by mieć lepszy widok na kolorowe fajerwerki. Zaczęło się odliczanie.
Wszyscy: 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1
I nagle poczułam jak chłopak odwraca mnie w swoją stronę i delikatnie całuje.
W: Szczęśliwego Nowego Roku!!!
Staliśmy tak i się całowaliśmy, a nad naszymi głowami wybuchały piękne sztuczne ognie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
C: Szczęśliwego Nowego Roku
L: Mnie już nic do szczęścia nie potrzeba.
C: Dominica już poszła. Nie musisz udawać, że się we mnie zakochałeś.
L: Ale ja nie udaję. Naprawdę mi się podobasz.
Po tym wyznaniu zamurowało mnie. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
L: Po Twoim ciągłym gapieniu się na mnie wnioskuję, że nie odwzajemniasz moich uczuć. Cóż… ja już sobie pójdę. Może jeszcze wpadnę do Dominici? Nie masz nic przeciwko prawda?
Chłopak uśmiechnął się po czym mrugnął do mnie.
C: Jesteś głupkiem.
L: Ale Twoim.

I po raz trzeci zatonęliśmy w pocałunku


To zdjęcie jest tak głupie, że aż śmieszne XD

środa, 23 października 2013

Londyn

Cześć wszystkim :) Jestem świeżo po powrocie z Londynu, więc chciałam od razu podzielić się z wami moimi przemyśleniami (albo raczej odczuciami, bo żeby myśleć trzeba mieć mózg, a on już dawno uciekł ze zdrowym rozsądkiem). Prawdopodobnie większość uzna, że ten post jet beznadziejny i go nie przeczyta jednak mam nadzieję, że okaże się on przydatny i ciekawy chociaż części z was. W każdym razie...zapraszam ^^

Jak już wspominałam kilka godzin temu wróciłam z mojego byłego miasta marzeń. Czemu byłego? To długa historia, ale będzie ją łatwiej streścić jak będziecie znać ją od początku. No więc...moja historia o miłości do Londynu o dziwo nie zaczyna się wraz z poznaniem 1D, ale...uwaga uwaga...proszę o werble....CHER LLOYD!!! Niedługo po tym, albo nawet bardzo niedługo, bo zaledwie kilka miesięcy po poznaniu 1D poznałam Cher. Było to pod koniec roku 2011, albo na początku 2012...nie pamiętam dokładnej daty. W każdym razie zobaczyłam jej teledysk do piosenki With Ur Love (jak ktoś nie widział to odsyłam tutaj -->
With Ur Love). Oczarował mnie widok tych pastelowych baloników w kształcie serduszek bla bla bla...a w tle Tower Bridge, Gherkin itd. Widziałam też wiele innych teledysków z Londynem w roli głównej jak np One Thing, albo teledysków które nwm czemu, ale kojarzyły mi się z Londynem (np Heart Skips A Beat). Myślę, że one w dużej mierze wpłynęły na to jak postrzegałam to miasto. Myślałam, że wszystko wygląda tak jak w filmach których (uwierzcie mi na słowo, że nie skończyło się na Love Actually, Notting Hill i innych angielskich komediach z Hugh Grant'em w roli głównej) obejrzałam sporo. Sama już nie wiem czy spodziewałam się, że na ulicach będzie łaził tłum uśmiechniętych ludzi pod przywództwem Cher, w powietrzu będą latały baloniki które wyglądają jak wyciągnięte z bajki o poniaczach (czyt. My Little Pony, czy jakoś tak to szło), z lotniska odbierze mnie sam Harry Styles, a jak będę jechać metrem do hotelu to tuż przy stacji zobacze Olly'ego Mursa tańczącego na wielkiej winylowej płycie...nie wiem...nie mam pojęcia. Londyn z niewiadomego powodu był dla mnie Atlantydą. Marzyłam żeby do niego przyjechać, a co było jak już spełniłam to marzenie?
WIELKIE ROZCZAROWANIE
Pierwszego dnia powiedziałam, że 'im dłużej tu jestem tym szybciej chcę wrócić do Polski', potem na szczęście się przyzwyczaiłam. Do czego? Długo by wymieniać, ale podam kilka przykładów
1. Architektura  i styl w którym utrzymują domy (kibel w ogródku to tylko część nowinek technicznych UK)
2. Gust (o tym się nie dyskutuje, ale bawełniane skarpetki do sandałów w Polsce są niczym w porównaniu do bawełnianych kolorowych skarpetek do lakierowanych butów na obcasie w Wlk. Brytanii)
3. Tłuuuuumy ludzi w centrum, nie tylko miejscowych, ale i turystów (nie mieszkam w małym mieście, więc wiem co to jest tłum na ulicy, znam sytuacje kiedy trzeba 'przepuścić' kilka autobusów, bo nie było miejsca, żeby wsiąść, wiem jakie to wkurzające kiedy nie działa bramka w metrze, a ludzie za Tb się wkurzają, że długo stoisz i nie przechodzisz...), ale to co tam było przeszło moje wszelkie oczekiwania...
4. Kolejki do WEJŚCIA do niektórych sklepów (nie żartuje i myślę, że jest to dobry przykład na to ile tam jest ludzi)
5. Zaniedbanie tego jak coś/ktoś wygląda, chodzi mi o to jak np dbają o domy, ogrody, siebie itp. itd., bo niestety widać, że mają kasę, ale nie wiem, czy nie mają chęci, czasu, czy może braku pomysłu, ale w każdym razie brakuje im czegoś do tego, żeby to wszystko miało ład i skład
6. Śmieci na ulicach (co z tego, że na bramie do Buckingham Palace są złote zdobienia jak pod nią leżą puszki po coli?!)
7. Ceny

Pomijając moje narzekanie-nie byłabym sobą jakbym tego nie napisała-to jest parę rzeczy które mi się spodobało w Londynie i jego mieszkańcach
1. Transport (mimo tłumów na ulicach metro jest mniej zaludnione niż Warszawskie, a o autobusach to nawet nie wspomnę, bo jeżdżą często i jest ich dużo)
2. Wiele ciekawych miejsc można zobaczyć za darmo (teraz tego może nie doceniacie, ale jakbyście pojechały i zobaczyły ceny...np za wstęp do kościoła)
3. Obsługa sklepowa. Prawdopodobnie ten podpunkt jest dla was dziwny, ale mówi się trudno...Chodzi mi o to, że w Polsce jeszcze chyba nie spotkałam się żeby pani w sklepie pytała się mnie jeszcze zanim do niego weszłam jak mi mija dzień, czy mi w czymś pomóc itd. Nie mówię, że w Polsce nie ma sklepów w których tak jest, ale jest tego zdecydowanie mniej niż w UK. Czemu tak mi się to podoba? Czasem zdarzało mi się, że np szukałam czegoś w sklepie, ale nie mogłam znaleźć. Raczej należę do tych wstydliwych osób, które zrobią wszystko żeby tylko nie musieć się odezwać, ale czasem, tak jak np w tym przypadku, nie ma wyjścia i trzeba o coś zapytać kogoś z obsługi sklepu...powiedzcie mi tylko kogo mam zapytać jak w sklepie jest tylko jedna pani za kasą, a przed nią ciągnie się sznur ludzi?! Zdarzało się też tak, że taka szanowna pani ruszała swoje 4 litery tylko jak do sklepu wchodził jakiś dorosły. Czasami takie szanowne panie nie traktują mnie poważnie tylko dlatego, że nie pomyślały o tym, że planuję im zostawić kilka stów na perfumy dla mamy, a myślą sobie od razu, że przyszłam pooglądać, bo przecież mam tylko X lat i moje kosmetyki ograniczają się do tego co dodają do gazet. Nie lubie jak mnie napadają, ale też nie lubię jak chce coś kupić, ale nie jestem pewna ceny, czy czegokolwiek, a nie ma kogo zapytać. Myślę, że to z czym spotkałam się w tamtejszych sklepach było idealne.
4. Ładne parki (takie zielone z drzewkami, nie chodzi mi o płaszcze)
5. Dużo sklepów których nie ma w Polsce, albo są, ale w bardzo małej skali, albo są zaledwie pierwiastkiem tego co w UK. Mam na myśli sklepy takie jak Hollister, Gap, Topshop, Forever 21, Primark, American Apparel, Urban Outfitters, Oasis, Superdrug, Boots i wiele wiele innych.
6. Ceny

Może zauważyliście, ale umieściłam punkt ceny po obu stronach medalu. Czemu? Bo tak jak chyba wszędzie są tam rzeczy które opłaca się kupować i są tam również rzeczy na które nie warto zwracać uwagi. Co opłaca się tam kupować? Przede wszystkim ciuchy, ciuchy i jeszcze raz ciuchy. Pomijając wszystkim znanego z bardzo niskich cen Primarka (na którego też uważajcie, bo nie wszystko jest tam aż tak tanie jak się wydaje, nie wszystko kosztuje tak mało i możecie łatwo wpaść w szał zakupowy i wyjść z torbą pełną ciuchów o łącznej wartości 500zł) można też znaleźć parę fajnych i nie tak bardzo drogich sklepów (nie mówię, że tanich). ALE uwaga na rzeczy które nie są w promocji w sklepach które są w Polsce. Wczoraj byłam w Hollisterze, łaziłam, łaziłam, aż wreszcie znalazłam mega fajną kurtkę, kosztowała ona 99 funtów, czyli 495 zł, miałam cichą nadzieję, że kurtka kosztuje 9 funtów, więc jeszcze raz spojrzałam na cenę i wiecie co zobaczyłam? Na metce oprócz ceny w funtach, euro, dolarach itp. była również cena w zł i wiecie co się okazało? Że kurtka w Polsce jest o 100 zł tańsza niż w UK przeliczając na zł, czyli w języku normalnych ludzi bardziej opłacało by się kupić ją w Polsce (z punktu widzenia osoby która przyjechała do UK na zakupy) niż w Wlk. Brytanii. Ponieważ jestem wielką fanką Conversów chciałam sobie tam kupić kolejną parę. Prawdopodobnie jestem dla większości kolejną próżną osobą, która polubiłą te buty dopiero jak wszyscy zaczęli je nosić, ale cóż...ja swoje wiem. Myślałam też nad kupnem Martensów, ale moje rozmyślania przerwały jakieś dziwne impulsy docierające do mojego pseudo mózgu w Topshopie kiedy to ujrzałam Conversy droższe niż w Polsce o kilkadziesiąt zł. Martensy są droższe o równo 100 zł niż w Polsce. Jeśli nie ma promocji nie warto kupować tam jakiś droższych marek-taki z tego wniosek. Jakby tego było mało drogie jest jedzenie i transport, a bez tego nie da się tam niestety przetrwać :/ To by było na tyle o zakupach

Prawdopodobnie większość Directionerek chciałaby tam pojechać tylko ze względu na to, że UK jest miejscem kultu 1D. Co ja na to? Moim zdaniem nie warto. Z tego co wiem to nie ma tam sklepu 1D World, jest pełno jakiś beznadziejnych gadżetów w innych sklepach, ale moim zdaniem bez sensu jest kupować jakiś dupny zestaw do makijażu 'One Thing' zawierający kredkę do oczu z napisem UAN, sraczkowatą paletę cieni do oczu i nie pamiętam co jeszcze za 100 zł...Jeśli jedziecie na koncert chłopców do UK albo Irlandii to ok. Jak najbardziej jestem z wami, bo też bym chciała, ale jeśli jedziecie do Londynu 'bo One Direction..." to nie jedźcie, bo jedyne  co tam jest z nimi pseudo związane oprócz sterty dziadostwa to reklama Our Moment na Big Red Bus. Mogę wstawić zdjęcie jak tak bardzo chcecie zobaczyć. Nando's też nie jest warte tyle co myślicie. Postarajcie się nabrać trochę dystansu do tego wszystkiego, bo w takim tempie to będziecie chciały spojrzeć na te same budynki co kiedyś patrzało 1D, albo będziecie zwiedzać kible z których babcia syna ciotki matki wójka stryjka zięcia bratowa siostry ojca Niall'a skorzystała kiedyś tam. CHILL OUT

Podsumowując...Londyn już nie kojarzy mi się ani trochę z Cher, 1D, Jessie J, Olly'm Murs'em itd. Kojarzy mi się z tłocznym, zaśmieconym miastem. Kiedyś Harry Styles powiedział, że jego ulubione miasta to Tokio, Londyn i chyba LA. Nie byłam w LA i Tokio, ale po tym co widziałam jestem w stanie powiedzieć tylko jedno 'Gdzie ty masz oczy?!' Przez 5 dni próbowałam spojrzeć na to miasto z jak najjaśniejszej strony. Myślę np, że pogoda nie jest taka zła jak ludzie mówią, ale przez ten czas nie udało mi się ogarnąć jak on może być zakochany w tym mieście?! Mam 3 teorie na ten temat
1) Nie był jeszcze w Polsce. Mówię to zupełnie serio. W Warszawie można jeść z chodnika w porównaniu do Londynu i miasto też nie jest brzydkie.
2) Zobaczył to miasto z innej perspektywy niż ja. On tam mieszka i podejrzewam, że jego dom jest w jednej z bogatszych dzielnic, czyli takiej czystszej, bardziej zadbanej itd. Być może się mylę, bo nie wykluczam opcji, że był tam kiedyś zanim poszedł do X Factor. Jeśli tak było to...
3) Jak duża część anglików nie ma za grosz gustu. Już czuję ten zapach świeżych hejtów...

Możliwe, że część z was po przeczytaniu tego posta uzna mnie za obłąkaną, ale cóż...taka moja opinia, więc możecie się z nią nie zgadzać, ale nie wypowiadajcie się, jeśli nie wiecie o czym mówię. Nie byłyście, nie widziałyście, więc tak na prawdę nie macie pojęcia o czym mówię. Jeśli widziałyście i się ze mną nie zgadzacie to jak najbardziej zachęcam do wyrażenia swojej opini na ten temat. Komentarze mile widziane. Nawet hejty :)





czwartek, 17 października 2013

#16 Liam cz.2

Hejka :) Znalazłam parę minut na dodanie kolejnej części opowiadanka. Trzecią część i ostatnią już część dodam jak wrócę z Londynu. Mam nadzieję, że wam się spodoba i pozostawicie po sobie komentarze :)

Wtedy uświadomiłam sobie, że pomyliłam przyjaciółkę z nieznajomym przystojniakiem i zamiast spać przytulając się do Alex, gniotłam biednego chłopaka. Było mi tak wstyd. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Od razu zaczęłam go nerwowo przepraszać.
C: Przepraszam Cię. Jest mi tak głupio. W ramach przeprosin zapraszam na pizzę, chociaż pewnie nie chcesz ze mną nigdzie iść.
A: ha ha Nie no lepsze niż ten film. Fajna komedia. Powinnaś scenariusze pisać. Ha ha
C: Jak się zaraz nie zamkniesz to będzie horror z Tobą w roli ofiary.
L: Nic się nie stało. Tylko się przytuliłaś. Było całkiem miło i chętnie przyjmę Twoje zaproszenie. A tak na marginesie to jestem Liam.
Chłopak posłał mi piękny uśmiech.
C: Ja jestem Carolin, a ta debilka to Alex.
A: Ej! To było nie miłe!
Przyjaciółka udała, że strzela focha. Po chwili we trójkę wybuchliśmy śmiechem i zaczęliśmy się kierować w stronę pizzerii. Gdy nasze spotkanie dobiegało końca zrobiło mi się smutno. Chyba polubiłam Liama trochę za bardzo. Kilka godzin wystarczyło, aby stwierdzić, że Liam jest po prostu idealny. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Alex.
A: O Boże! Zapomniałam, że miałam dziś zostać z bratem w domu. Mama mnie zabije! Przepraszam was, ale muszę lecieć. Obiecuję Ci, że pójdziemy jutro na te obiecane zakupy.
C: Miałam kupić coś na Sylwestra.
A: Kupisz następnym razem.
C: Sylwester jest jutro geniuszu!
L: Może ja Ci pomogę? Chętnie połażę z Tobą po sklepach i obiecuję, że nie będę marudzić.
C: hm… No w sumie czemu nie?
A: Dobra. Ja lecę. Pa! Miłej zabawy!
Chłopak nadstawił ramię i posłał mi zachęcający uśmiech. Nieśmiało złapałam go, odwzajemniłam uśmiech i powoli ruszyliśmy w stronę pierwszego sklepu. Miałam wrażenie, że nasze poszukiwania trwają wieczność. Przymierzałam wszystko co mi wpadło w ręce: bluzki, bluzy, swetry, spodnie, spódnice, sukienki, szaliki. Liam w porównaniu do mnie zachowywał spokój i uważnie przyglądał się ubraniom. Po trzech godzinach straciłam nadzieję na znalezienie czegokolwiek i postanowiłam poinformować Liama o zamiarze powrotu do domu. Gdy podeszłam, aby mu podziękować za pomoc  zauważyłam, że chłopak uśmiecha się patrząc na znalezione przez niego ubrania.
L: Przymierz to.
Posłałam mu błagalne spojrzenie.
L: No proooszę.
Chciałam postawić na swoim, ale nie mogłam się oprzeć ślicznemu chłopakowi klęczącemu i robiącemu minę kota ze Shreka.
C: Ok
Skierowaliśmy się w kierunku przymierzalni. Gdy znaleźliśmy wolną weszłam do niej pozostawiając chłopaka przed drzwiami. Nie byłam przekonana do zestawu wybranego przez Liama, lecz nie chcąc robić chłopakowi przykrości założyłam go niepewnie i nie przeglądając się w lustrze wyszłam zaprezentować się towarzyszowi. Chłopak stanął jak oczarowany. Nic nie powiedział tylko szeroko się uśmiechnął. Następnie zrobił krok w moją stronę, złapał mnie i delikatnie obrócił w stronę lustra. Zaniemówiłam. Z ust Liama usłyszałam jedynie ciche „Idealnie”. Musiałam mu przyznać rację. Mimo, że ubrania były skromne wyglądały zjawiskowo. Biała koszula z czarnym okrągłym kołnierzykiem i czarne rurki wysmuklające sylwetkę. Efekt wykańczały moje długie włosy opadające na ramiona. Krzyknęłam tylko „Kupuję” i wbiegłam do przymierzalni. Przebrałam się w ekspresowym tempie i opuściłam pomieszczenie . Wybiegając z przymierzalni staranowałam drzwiami mojego nowego znajomego, lecz on widząc moje podekscytowanie pokiwał tylko głową  ze śmiechem. Gdy wyszliśmy z naszymi „zdobyczami” zaczęliśmy się kierować w stronę przystanku autobusowego. Okazało się, że Liam mieszka bardzo niedaleko mnie, więc wracaliśmy razem. Droga powrotna minęła nam bardzo przyjemnie. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się, że chłopak przeprowadził się kilka dni temu i będziemy chodzić razem do szkoły. Jesteśmy w tym samym wieku, więc może nawet będziemy w jednej klasie. Gdy dotarliśmy pod drzwi mojego domu postanowiłam podziękować mu za miło spędzony dzień. Odwróciłam głowę by spojrzeć na niego i wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Miał takie piękne oczy. Zatraciłam się w jego spojrzeniu. Było hipnotyzujące. Jego pełne radości oczy same się prosiły aby w nie patrzeć. Po chwili musiałam jednak przerwać.
C: Jeszcze raz przepraszam za to co zrobiłam w kinie i dziękuję za miło spędzony czas.
L: Na prawdę nic się nie stało. Też się świetnie bawiłem. Masz jakieś plany na jutrzejszy wieczór?
C: Idę na imprezę do Alex, ale myślę, że moglibyśmy iść razem.
L: Nie będę sprawiał kłopotu?
C: No co ty! Jestem więcej niż pewna, że będziesz tam mile widziany.
L: Ok. O której mam po ciebie przyjść?
C: 19:30

Na pożegnanie pocałowałam go w policzek i jeszcze raz podziękowałam. Liam odpowiedział mi jedynie najpiękniejszym uśmiechem jaki do tej pory widziałam. Pomachałam mu jeszcze i weszłam do domu. Gdy zamknęłam drzwi osunęłam się po nich robiąc wielkiego banana lecz po chwili podbiegłam do okna, by ostatni raz spojrzeć na przystojniaka. Chłopak szedł żwawo uśmiechając się i odwracając co chwilę głowę w kierunku mojego domu. Gdy straciłam Liama z pola widzenia wzięłam torbę z zakupami i poszłam do mojego pokoju je rozpakować. Gdy zajrzałam do torby natknęłam się natknęłam się na małą, złożoną na pół karteczkę. Rozłożyłam papierek i odczytałam szereg cyfr. Domyśliłam się kto mi to wrzucił. Na odwrocie pisało jeszcze „Mam nadzieję, że się odezwiesz. Liam xx”. Na samą myśl o chłopaku na mojej twarzy zagościł uśmiech. Wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość do mojego nowego znajomego. Długo nie musiałam czekać na odpowiedź. Cały wieczór spędziłam na wspominaniu kończącego się dnia który zdecydowanie zaliczam do udanych. Z nadmiaru wrażeń i zmęczenia zasnęłam.



czwartek, 10 października 2013

#15 Liam

Cześć wszystkim!!! Przepraszam, że mnie tak długo nie było, ale obowiązki szkolne wzywają :/ Dodaję pierwszą część imagina o o naszym kochanym Daddy Direction. To mój pierwszy imagin jaki kiedykolwiek napisałam, więc proszę się nie czepiać, bo było to rok temu. Wraz z przybyciem ogłaszam, że znowu mnie przez jakiś czas nie będzie. Za tydzień wybieram się na kilka dni do Londynu, więc nie wiem kiedy uda mi się dodać nowego posta. Postaram się dodać drugą część jeszcze przed wyjazdem, ale nic nie obiecuję. Może coś napiszę...Jeszcze nie wiem, ale jak będę miała wenę i czas to obiecuję, że napiszę coś nowego. Życzę miłego czytania :)

Siedziałam w moim pokoju i słuchałam muzyki jednocześnie rozmyślając i użalając się nad sobą. Wraz z misiem na kolanach i kubkiem czekolady patrzyłam w dal uroniając coraz to nowe łzy. Czas leczy rany, lecz potrzeba go dużo, aby nie było nawet małej blizny. Mimo, że wiem iż nie uzyskam odpowiedzi, wciąż pytam: Dlaczego?, Co jest ze mną nie tak? Nie da się zapomnieć z dnia na dzień o osobie o której myślało się codziennie. Wspomnienia bolą. Niepotrzebnie do nich wracam i rozdrapuję rany, lecz nie potrafię przestać. Ciągle żyję przeszłością. Nie umiem zrobić kroku w przód   i zamknąć  tego rozdziału w moim życiu. Może po prostu nie chcę? Moje rozmyślania przerwał telefon. Jak się okazało od przyjaciółki.
A: Hej! Szykuj się. Idziemy do kina. Będę za 15 minut. Pa!
Nie dając mi dojść do słowa rozłączyła się. Prawdopodobnie znała moje zdanie na temat  jej pomysłu i nie chciała słuchać sprzeciwu, dlatego tak szybko skończyła rozmowę. Nie mając na nic ochoty olałam rozkaz koleżanki i wróciłam do poprzedniej czynności. 15 minut później usłyszałam dzwonek do drzwi, jednak wiedząc kto zawitał w moje skromne progi zamiast zwlec się na dół i otworzyć drzwi wydarłam się tylko: Otwarte! Kiedy Alex zobaczyła mnie o mało nie padła.
A: Jeśli masz zamiar tak iść do kina to idziesz 5 metrów za mną!
C: Masz rację zjawiskowo to w tej piżamie nie wyglądam, ale ja się nigdzie nie wybieram.
A: Dlaczego?!
C: Nie mam humoru.
A: Choć! Fajnie będzie. Po filmie połazimy po sklepach. Trzeba kupić coś na jutro ;)
C: No chyba, że tak. Nowym ciuszkom nie odmówię. Tym bardziej, że jutro sylwester i wypada jakoś wyglądać.
Alex w błyskawicznym tempie przeszukała moją szafę w poszukiwaniu czegoś na dzisiejszą okazję. No cóż…było co świętować. Ostatnie zakupy w tym roku. Kiedy doprowadziłyśmy moją osobę do porządku wyszłyśmy z domu kierując się na autobus. Niestety w autobusie było tylko jedno miejsce wolne, a obie chciałyśmy usiąść. Nie obyło się bez przepychanki, lecz po kilku minutach wpadłyśmy na genialny pomysł, aby jedna usiadła na kolanach drugiej. Wypadło na to, że ja mam usiąść na jej kolanach. Ludzie patrzyli się na nas jak na idiotki, ale co tam. Zdążyłyśmy się przyzwyczaić. Po wesołej podróży dotarłyśmy do ogromnego centrum handlowego. Według naszego planu najpierw miałyśmy zaliczyć kino, więc ruszyłyśmy w stronę schodów ruchomych, które zawiozły nas na górę gdzie znajdował się nasz cel. Stojąc w niezbyt dużej kolejce do kasy wybierałyśmy film. Repertuar nie był zbyt ciekawy i do tego jeszcze leciały same filmy akcji… Na jedyną komedię jaką grali zabrakło biletów. Zdecydowałyśmy się w końcu na jakiś film akcji o niezbyt zachęcającym tytule. Gdy zakupiłyśmy już bilety poszłyśmy zrobić zapasy jedzenia, a potem na salę. Alex dała mi bilet i kazała szukać miejsca. Po kilku minutach odnalazłam nasze fotele i okazało się, że siedzę pomiędzy przyjaciółką, a jakimś nieznanym chłopakiem. Gdy usadowiłyśmy się wygodnie postanowiłam przyjrzeć się mojemu sąsiadowi. Miał brązowe niezbyt długie włosy i piękne czekoladowe oczy. Był na prawdę przystojny. Po jego wyglądzie można było wywnioskować również, że ma niezły styl. Chłopak świetnie dobrał koszulę w kratę do spodni, a cały efekt wykańczały białe Conversy. Mówiąc w skrócie, nieznajomy wyglądał nieziemsko. Byłam tak zajęta lustrowaniem go od stóp, aż po czubek głowy, że nie pomyślałam, że on może to zauważyć. I jak na nieszczęście spojrzał w moją stronę. Szybko obróciłam głowę w nadziei, że tego nie zauważył, lecz kątem oka widziałam jak patrzy się w moja stronę i delikatnie uśmiecha. Wyglądał tak słodko… Ogarnij się! Nawet go nie znasz, a już o nim fantazjujesz! Definitywny koniec z facetami! Niestety całe zdarzenie nie uległo uwadze Alex, która na szczęście oszczędziła mi komentarzy i tylko posłała mi znaczący uśmiech na który odpowiedziałam morderczym spojrzeniem. Film okazał się kompletną porażką.  Ludzie byli tak zainteresowani rozwojem akcji, że wyszli. Na sali zostałam tylko ja, moja kochana przyjaciółka i przystojniak. Ja również nie chciałam tracić czasu, więc zdecydowałam się wtulić w towarzyszkę i uciąć sobie krótką drzemkę . Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Przytuliłam się i zamknęłam oczy. Trochę dziwne wydawało się, że moja przyjaciółka pachnie męskimi perfumami, ale postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy. Znając Alex i jej pomysły… Kilka minut później odpłynęłam już daleko w krainę snu. Obudziło mnie delikatne szturchanie. Otworzyłam leniwie oczy i nad sobą zobaczyłam zwijającą się ze śmiechu Alex. Po chwili zastanowienia odezwałam się.
C: Z czego się tak śmiejesz?
A: Ha ha Z niczego. Ha ha

C: Chwila…jeśli ty stoisz nade mną to czyja ręka mnie obejmuje i na kim ja le…O Bożę!