czwartek, 27 czerwca 2013

#4 Harry cz.3

Z okazji nadchodzących wakacji kolejna i już ostatnia część Harrego. Mam nadzieję, że wam się spodoba :) Razem z Wreduchą mamy do was wielką prośbę. Jeśli ktokolwiek czytał jakikolwiek nasz post, niech zostawi w komentarzu chociaż uśmieszek na znak swojej obecności. To dla nas na serio ważne :)


Wstałam i pojechałam za Zaynem. Za mną jechał Harry, a na samym końcu Sophie. Chłopcy wjechali na teren snowparku, a ja usiadłam inteligentnie tuż pod jedną z hop. Odwróciłam się i próbowałam znaleźć wzrokiem koleżankę. Gdy ją zauważyłam zamarłam. Sophie jechała prosto na hopę pod która się znajdowałam.
C: Sophie jedziesz na hopę!
S: No co ty?!
C: Skręcaj!
S: Skręciłabym. Gdybym tylko umiała! Aaaaaaaaaaaa!
C: Aaaaaaaaaaa!
Po chwili Sophie wjechała na hopę i z wielkim JEBUDUB wylądowała na mnie.
C: 10 punktów za lot, ale lądowanie jeszcze poćwicz. Ała! Moje plecy. Zejdź ze mnie, bo mi cycki gnieciesz i będę wklęsła jak Martha.
S: Aż tak źle nie będzie. Chyba…
Przyjaciółka łaskawie zeszła ze mnie i usiadła obok. Zaczęłyśmy się przyglądać jak chłopcy jeżdżą. Wow! Byli niesamowici! Ja bym tam nawet nie weszła. Nie każdy ma tak zimną krew jak Sophie i z pełną świadomością i brakiem jakichkolwiek umiejętności próbuje latać.
C: Przyznaj, że Zayn jest niezły.
S: Pod jakim względem?
C: No ogólnie. Jest przystojny, fajnie jeździ. Jest trochę chamski, ale gadał to wszystko żeby wkurzyć Harrego, więc w sumie to go lubię.
S: Czeba się z nim umówić na basen i zobaczyć, czy ma klatę.
C: Na pewno ma. Co oznacza, że…
S: Jest idealny
Z: 10 minut przerwy!
H: Hej! Jak się siedzi?
C: Po za tym, że mnie plecy bolą, bo jakiś debil na mnie wleciał i mokro mi w dupę to całkiem nieźle.
S: Harry. Mam do Ciebie sprawę.
[tego tutaj Carolin nie słyszy, bo Harry i Sophie odchodzą kawałek]
S: Mamy problem. Carolin chyba się podoba Zayn. Cały czas o nim gada i się gapi…
H: No to mamy większy problem, bo on raczej nie przepuści takiej okazji. Ten kretyn zwany potocznie Zaynem też cały czas o niej gada. Właśnie dlatego mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia.
S: Kontynuuj
H: Odwrócisz uwagę Zayna od Carolin podrywając go, a ja w tym czasie będę spokojnie sobie jeździł nie martwiąc się, że ten dupek zabiera mi sprzed nosa dziewczynę. No i możesz jeszcze coś miłego o mnie wspomnieć przy Carolin.
S: I co ja mam niby zrobić? Przecież jemu podoba się Carolin.
H: Zrób cokolwiek. Jemu nie zależy tak naprawdę na Carolin. A już na pewno nie zależy mu tak jak mnie. On chce ją tylko rozkochać i podnieść swoją samoocenę. Proszę pomóż mi. Nie chcę jej stracić.
S: Już mnie prawie przekonałeś swoim jęczeniem, ale co ja będę z tego miała?
H: Murzyna przez 2 dni.
S: No nie wiem.
H: Tydzień
S: Dwa i zrobię co każesz
H: Niech będzie, ale masz go pocałować.
[tutaj już Carolin słyszy wszystko]
Patrzyłam na Sophie flirtującą z Zaynem. Nie mam pojęcia co ją naszło. Obserwowałam jak się całują, kiedy podszedł do mnie Harry.
C: Co tam ciekawego Ci Sophie mówiła?
H: W sumie to nic ciekawego. Mówiła mi o swoich paznokciach które trzyma w słoiku po dżemie. Zayn wcześniej opowiadał, że łapie swoje bąki do pustego słoika. Nie sądzisz, że do siebie pasują?
C: Kreatywniejszego pomysłu nie miałeś?
H: Nie, ale teraz mam.
Podniosłam pytająco brew. Harry uśmiechnął się szeroko i zbliżył do mnie obejmując moją talię. Po chwili poczułam słodkie usta loczka. Przyciągnęłam go do siebie chcąc przedłużyć pocałunek. Nie miałam najmniejszej ochoty go kończyć. Staliśmy tak chyba minutę. To była zdecydowanie najlepsza minuta w moim życiu.
H: Ko...
C: Ja Ciebie też
H: To znaczy, że zgadzasz się...
Przerwałam mu pocałunkiem.
H: Rozmumiem, że odpowiedź brzmi tak.
Nagle usłyszałam śmiech Sophie.
S: Słyszeliście go?
Z: Chciałem tylko twój numer to tak wiele?
S: No chyba buta. Na wszystko trzeba sobie zapracować. Możesz zacząć od bycia moim murzynem.
H: Powodzenia stary. Na pocieszenie to Ci powiem, że obydwoje siedzimy w tym gównie.
S: Zapomniałam. Harry znaj moją dobroć. Zwalniam cię z obowiązków murzyna. Mam nowego, ale będzie zabawa!
Z: Od czego zacząć łaskawco?
S: Możesz zanieść moją i Carolin deski do samochodu. Harry tobie też zanieść?
H: Jeśli łaska.
Z: Jak ja mam niby wziąć 4 deski na raz?!
S: Normalnie! Harry jakoś dawał radę. No chyba, że nie masz jaj i nie potrafisz
Z: Ja nie mam jaj?! Dajcie mi te deski
H: Spróbuj tylko porysować
S: Już gotowy? Idziemy!
Z: Więcej tego nie było?!
S: Masz jeszcze mój kask. Za narzekanie
Z: Ale kotku...
S: A teraz będziesz niósł jeszcze mnie. Trzeba było nie marudzić.
Sophie wlazła mu na plecy zadowolona.
S: Zayn rusz się! Chcę wrócić do domu na noc.
Obserwowałam z Harrym całą sytuację z rozbawieniem.
H: Ciekawe kiedy się podda?
C: Jeśli mu zależy to się nie podda. A ty kiedy byś się poddał?
H: Jeśli chodzi o Ciebie…
Chłopak zbliżył się do mnie i oparł swoje czoło.
H: to nigdy
Zmniejszył odległość złączając nasz usta w pocałunku. Słyszałam krzyki Sophie.
S: Zayn! Szybciej! Trzymaj tępo!
Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na Sophie wybijającą rytm na głowie chłopaka.
S: Raz, dwa, lewa! Idzie sobie żołnierz i piosenkę śpiewa. Lewa! Lewa!

Może jednak nie żałuję, że zdecydowałam się nauczyć jeździć na desce?

poniedziałek, 24 czerwca 2013

#3 Louis

Mistrzowie kuchni
Takie, jednoczęściowe opowiadanko o obiedzie. Mam nadzieję, że się spodoba/wreducha
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Weszłam do domu cała w skowronkach i ruszyłam w stronę salonu. Zdziwiona spojrzałam na rozwalonego na kanapie Louisa.
-Gdzie jest obiad ?-zapytałam zdziwiona. Spojrzał na mnie z jeszcze większym zdziwieniem i rozwalił kolejnego zombiaka, który biegał po ekranie.
-Też chciałbym wiedzieć.-odparł.
-ŻE CO ? Przecież miałeś coś ugotować!-warknęłam.
-Nie, to TY miałaś coś upichcić!- wyłączył konsolę i zdenerwowany walnął joystickiem o poduszkę, po czym tupnął nogą. Wyglądał jak naburmuszony dzieciak. Gdyby nie powaga sytuacji, wybuchłabym śmiechem, a tak to byłam cała czerwona i wyłupiałam oczy, bo ja jestem dyskretną osobą i NA PEWNO nie skapnął się, że chce mi się śmiać. 
-Pamiętam, że mówiłam ci rano, żebyś zrobił coś na obiad.-przypomniałam.
-Nieprawda ! To ja to TOBIE mówiłem, chyba coś ci się śniło.- odparł, a ja zamilkłam, przypominając sobie, że kiedy mówiłam to Louiemu po domu latały jednorożce. Wcześniej nie zwróciłam uwagi na ten mały szczegół, ale teraz wydał mi się dziwnie istotny.
-Ehem, to nie zmienia stanu rzeczy, bo ja przyrządzam jedzenie od... dzisiaj rano, więc teraz twoja kolej. Tak się  napracowałam nad śniadaniem.
-No fakt. Ruszyłaś dupę, żeby podejść do lodówki, wyjąć mleko i nalać je do miski z płatkami. Ja to bym nie dał rady.-dogryzł mi. Wow, sam fakt, że powiedział "dupa" mnie zdziwił.
-No wiem, chociaż według mnie jesteś wspaniałym kucharzem. Nikt jak ty nie potrafi ugotować marchewki na surowo.
-No, tak, jednak ty jesteś lepsza kochanie. Tylko zawodowi kucharze umieją spalić wodę, to nie lada wyczyn.
-Wiesz, co ? Zachowujesz się jak bachor. Ja NIGDY bym się z tobą nie droczyła, na błędach trzeba się uczyć a nie he wspominać i ta woda nie była spalona, może troszkę.
-Ja zachowuję się jak bachor ?
-Oj przepraszam, jak wyjątkowo dziecinny bachor. Lepiej ?
-Nie bądź taka do przodu, bo cię z tyłu zabraknie.
-Mi nic nie musi zabraknąć, za to ty masz taki wielki zad, że można by go troszkę zmniejszyć, uciąć, przypalić...
-Nic ci nie odpowiada.  Jestem za brzydki, nie umiem gotować, dziecinnie się zachowuję, co jeszcze?
-Trochę za dużo marudzisz i masz fobię na punkcie pasków, marchewek, szelek, własnej dupy...
-Widocznie nie jestem twoim idealnym księciem...-dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że nasze słowa raniły nas nawzajem mocniej niż czyny. Spojrzałam w jego cudowne smutne oczy, które zawsze emanują radością, które tak kocham, w te piękne głodne oczy.Loading... Głodne ?BRRRRRRRR, przerwał nam wielki hałas. Spojrzeliśmy na swoje brzuchy i wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Jednak po chwili nasz wzrok skierował się na drzwi. Otworzyłam je i moim oczom ukazał się Niall. W ręku miał 3 pudełka...
-Przyniosłem wam pizzę...-zaczął. Rzuciliśmy się mu (o ile to możliwe) na szyję.
-Rany dzięki.-odebrałam puda i zajrzałam do jednego. Moim oczom ukazał się piękny widok pustego pudełka. Loading...pustego ?
-Niall ?-zapytał Lou, który zobaczył nędzny obrazek.
-Ale zgłodniałem. W drugim opakowaniu jest chyba kawałek...-Spojrzeliśmy na siebie z Boo.
-Mój!-krzyknęliśmy rzucając się na pudełko.




niedziela, 23 czerwca 2013

#2 Harry cz.2

Czy tylko ja nie mogę się doczekać wakacji? Odliczanie do końca roku szkolnego uważam za rozpoczęte :) /Caroline
Dopisek od Wreduchy : Nie tylko ty :)
--------------------------------------------------------------------------

C: Dobra. Ogarnijcie się. Wszyscy idziemy do kolejki zanim to ciacho nam zwieje.
H: Ja mam się ogarnąć? Powiedz to tej agresywnej dziewczynce obok mnie.
S: Ja agresywna? Gdyby nie to, że mam przypiętą deskę już byś nie żył
C: Ale ty nie masz przypiętej deski
H: O nie!
Sophie rzuciła się na Harrego i wywaliła go w zaspę. Chłopak miał pecha i trafił twarzą w śnieg. Moja przyjaciółka nie mogła tego nie wykorzystać i za każdym razem kiedy próbował wstać pchała mu głowę w zaspę.
S: Żryj gruz Cyganie!!!
C: Sophie nie krzycz tak, bo ktoś wezwie ochronę.
H: Tym lepiej dla mnie. Zabiorą ją i będę bezpieczniejszy.
Harry odchylił głowę i spojrzał na dziewczynę. Sophie posłała mu mordercze spojrzenie po którym chłopak posłusznie się odwrócił i sam sobie wsadził twarz w śnieg.
S: Paczaj jak sobie murzynka wytresowałam!
C: Super, ale zaraz to ciacho nam ucieknie i będę nici z zakładu, bo nie będziemy wiedziały jak jeździ.
S: No dobra. Już wstaje.
C: Harry…
H: Nie bijcie mnie!
C: Harry ogarnij się i wstawaj.
S: Jak nie ruszysz szanownego tyłka to ci tam wsadze ciupagę.
H: Kolejna? Nie no. Carolin co ty się z klubem ciupagodupowsadzaczy przyjaźnisz?
C: Nie, ale moim najlepszym przyjacielem jest frajer, który boi się ciupagi i myśli, że moje przyjaciółki mu amputują jaja
Wyciągnęłam rękę do przyjaciela. Chwycił ją i zaczął się podnosić, kiedy nagle pociągnął mnie w dół i znalazłam się w śniegu.
C: Teraz to przegiąłeś! Poczujesz mój gniew gównomóżdżku!
Chciałam się rzucić na Harrego jednak nie miałam siły na ruszenie mojego leniwego dupska, a chłopak już uciekał, więc znalazłam inny sposób. Chwyciłam do ręki uformowaną kulkę śniegu i zamachnęłam się w kierunku loczka.
S: Woo Hoo! Oberwał!
Harry zbliżał się w naszym kierunku z rękoma podniesionymi w geście obronnym. Nie zważając na to, że chłopak miał całą mordę w śniegu uformowałam kulkę ze śniegu i rzuciłam w jego kierunku. Niestety tym razem nie trafiłam w Harrego. Śnieżka przeleciała nad jego głową i poleciała w głąb kolejki. Gdy Harry stał tuż obok nas Sophie zaoferowała się, że pomoże mu strzepać śnieg i po chwili naparzała go mokrą rękawiczką po ryju. Dobrze, że się głośno śmiała, bo dzięki temu zagłuszała krzyki Harrego i nikt jeszcze nie wezwał ochrony. Patrzyłam się na przyjaciół kiedy nagle zobaczyłam jak ciacho z kolejki idzie w naszą stronę. Nie było by w tym nic złego gdyby nie to, że był wkurzony, a na głowie miał prawdopodobnie moją śnieżkę. Spojrzałam na Harrego i krzyknęłam.
C: Harry ty bezmózgu!  Po co rzucałeś tą kulką w tłum ludzi w kolejce. Zachowujesz się jak Neandertal! Widzisz co narobiłeś?
Przystojniak na szczęście  usłyszał moje krzyki  i spojrzał groźnie na Harrego. Mój przyjaciel chyba go nie zauważył, bo wciąż patrzył na mnie z miną WTF?!
Z: Taki z ciebie hardcore? Zobaczymy co umiesz. Pewnie nic i tylko chciałeś się popisać przed dziewczynami. Która Ci się podoba? Ta blondynka z niebieskimi oczmi? Zgadłem?
H: Ja nic nie umiem?!
Z: Tak. Ty nic nie umiesz
H: No to się zdziwisz. Dziewczyny jedziemy na górę! Żarty się skończyły. Żaden farbowany macho nie będzie mi mówił, że nic nie potrafię i się tylko popisuję.
Chłopcy spojrzeli na siebie groźnie i skierowali się w stronę kolejki. Ruszyłyśmy za nimi. Tym razem powstrzymałyśmy się od śmiechu. Zaczęłyśmy się bać o Harrego. Wziął tą całą sytuację na poważnie i na pewno nie ustąpi.
C: Idziemy jutro na zakupy
S: Mnie pasuje, ale po co? Wczoraj przecież byłyśmy
C: Wiem, ale nie kupiłam nic na pogrzeb Harrego.
S: Nie dramatyzuj!
C: Ja nie dramatyzuję. Harry nawet jeśli jest lepszy od tego chłopaka to będzie go chciał pokonać z jak największą klasą. Pamiętasz jak próbował stanąć na jednej ręce, bo uznał, że stanie na dwóch nie jest wystarczająco efektowne?
S: Pamiętam i to aż za dobrze. Wyglądał jakby go walec drogowy przejechał. Auć!
C: Mam nadzieję, że nie wpadnie na pomysł nauki latania, albo coś w tym stylu.
S: Aż tak źle chyba nie będzie
H: Ej ty! Tak. Do Ciebie mówię kretynie. Jedziemy do snowparku.
Z: Mam na imię Zayn, a nie kretyn.






piątek, 21 czerwca 2013

#1 Harry cz.1

Pierwsza część Harrego. Będą jeszcze dwie, ale nie wiem kiedy je wstawię. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Może imagin niezbyt wakacyjny, ale przynajmniej nie jest smutny. Miłego czytania :)   /Caroline



Po ilu próbach można się poddać? Zresztą nie ważne. Harry i tak nie pozwoli mi się poddać. Tym bardziej, że to ja wymyśliłam sobie, że się nauczę jeździć na snowboardzie. Idzie mi beznadziejnie. Na szczęście nie tylko mi, bo Sophie radzi sobie podobnie do mnie. Jesteśmy stworzone do tego sportu! 720 na brzuchu i body carving to tylko niewielka część naszych umiejętności. Tylka ja potrafię upaść siedząc. Trochę jak Chuck Norris. Właśnie zjechaliśmy i zmęczeni planowaliśmy sobie zrobić przerwę, gdy nagle w kolejce stanął śliczny snowboardzista. Pociągnęłam koleżankę w kierunku kolejki.
S: Czy ciebie posrało? Nogi mi wrosły w tą deskę. Nigdzie z tobą nie jadę. Przypomnij mi następnym razem jak będziesz mówić „będzie fajnie”, żebym Ci nie wierzyła.
C: Ok. Nie to nie. Widzisz ile tam śniegu?
S: Gdzie? Tam? Nie widzę ten przystojny chłopak mi zasłania.
C: Tam obok tego ciacha na desce. Właśnie miałam zamiar się pogapić, ale jak ty nie chcesz i wolisz się ponudzić sama, bo Harry pewnie już wyrywa jakieś dziewczyny to ok. Nie będę Ci stawać na drodze.
S: O Boże! Jaki śliczny! W sumie to nie jestem taka mega zmęczona. Dam radę jeszcze jeździć.
C: Ale wiesz, że on jest mój?
S: No chyba ty!
C: Weź sobie loczka.
S: Nie chcę tej łajzy. Sama go sobie weź.
C: Ja też go nie chcę. Z resztą kto by go chciał?
H: Ekhem!!! Ja tu stoję!
S: Pff… Nikt by go nie chciał. Kogo kręcą tacy frajerzy?
C: No, a ten chłopak pewnie zajebiście jeździ na desce.
S: No i na pewno robi jakieś fajne tricki których Harry nie zrobi.
H: Ja nie zrobię?!
C: O cześć Harry!
S: Tak. Ty nie zrobisz
H: O co się założymy?
S: Jak się okaże, że jesteś lepszy od tego ciacha to przekupię Carolin żeby gdzieś z tobą wyszła, a jak przegrasz to będziesz moim murzynem i będziesz mi usługiwał.
H: Stoi.
S: Stoi. Carolin przecinasz.
C: Sorry. Zagapiłam się. Coś się stało?
S: Nie. Tylko założyłam się z Harrym. Twierdzi, że jest lepszy od tego ciacha
C: Nie skomentuję z grzeczności. A jaka nagroda?
H: Jak wygram to idę z to…
S: Idzie z Tomem na lody, a jak przegra to będzie robił za murzyna. Właśnie to Harry chciałeś powiedzieć.
C: Dobrze wymyśliłaś. Nie mogę już się doczekać wieczornego masażu i relaksującej kąpieli z bąbelkami. Harry pamiętaj, że nie znoszę zapachu fiołków. Wolę pomarańcze
H: Bardzo śmieszne. Naprawdę.
C: Bardzo śmieszne. Bardzo śmieszne
H: Wewewewewewewewewew
C: Wewewewewewewew
S: Wewewewewewewe
H: Sophie co ty odwalasz?


S: No co? Jak wszyscy to ja też!



Hey Hi Hello :)

Hejka :) Razem z Wreduchą (boże jak to brzmi...) witamy was na naszym wspólnym nowym blogu :) Będziemy tu dodawać nasze opowiadania, czyli tak zwane imaginy o One Direction. Prawdopodobnie będą to one shooty, a nie opowiadania długością i fabułą przypominające telenowelę brazylijską. Mamy nadzieję, że z chęcią będziecie czytali nasze wypociny :)