piątek, 25 października 2013

#17 Liam cz.3

Witam wszystkich w tym jakże ważnym dla nas dniu. Kto z was już słuchał 'Story Of My Life'? Ja się zakochałam w tej piosence *_* Jak zresztą w każdej innej piosence chłopców <3 Zapraszam na ostatnią część Liasia :)

Ze snu wyrwał mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Nie mógł być to kto inny niż moja kochana przyjaciółka. Alex zawsze miała „świetne” wyczucie czasu.
A: No hej! Opowiadaj co tam się wczoraj działo po tym jak poszłam.
C: No więc…
A: Tylko się streszczaj, bo mam masę roboty. Szczegóły opowiesz mi wieczorem.
C: Nie będę mogła opowiedzieć Ci wieczorem.
A: Dlaczego?
C: Bo przychodzę z Liamem.
A: Co?!
C: Zaprosiłam go. Chyba nie masz nic przeciwko?
A: Żartujesz?! To cudownie! Już widzę miny dziewczyn jak zobaczą was razem.
C: Ale my nie jesteśmy razem, więc nie będzie na co patrzeć.
A: Po pierwsze to JESZCZE nie jesteście razem. Po drugie to na pewno będziesz wyglądać olśniewająco. Po trzecie MUSIMY coś odwalić. W końcu czym byłaby impreza bez naszych odpałów?
C: No dobra. Niech Ci będzie.
A: Do zobaczenia wieczorem.
C: Pa
Miałam jeszcze mnóstwo czasu więc postanowiłam przepierdzieć kilka godzin na kanapie oglądając kreskówki. Około godziny 17 oglądanie misia Yogi przerwał mi dzwonek do drzwi.
C: Kogo niesie o tej godzinie? Jak to ty Alex to wiedz, że nie żyjesz i nie pożyczę Ci żadnych ciuchów. Po tym jak mnie zostawiłaś na pastwę losu wczoraj, nie masz o czym marzyć!
Postanowiłam zwlec się z kanapy i otworzyć drzwi. Gdy otworzyłam je i zobaczyłam kto stoi w moim progu zamarłam. Był to Liam.
C: Sorry. Myślałam, że to Alex. Nie miałeś być o 19?
L: No tak, miłe powitanie. Owszem miałem być później, ale tak sobie pomyślałem… Nie miałabyś ochoty pójść ze mną na spacer?
C: Z chęcią, ale zaczekaj chwilę muszę się przebrać. Wejdź do środka.
Poznałam Liama z moją mamą i skierowaliśmy się w kierunku mojego pokoju. Wzięłam ciuchy kupione wczoraj i poszłam się przebrać do łazienki. Gdy wróciłam Liam oglądał moje zdjęcia powieszone na ścianie.
L: Znasz chyba Alex od bardzo dawna.
C: Odkąd skończyłyśmy 6 lat. Niestety musisz uzbroić się w cierpliwość, bo muszę jeszcze ułożyć włosy i inne pierdoły.
L: Nie musisz. Tak wyglądasz ślicznie.
C: Mówisz tak tylko dlatego, że chcesz żebyśmy szybciej wyszli.
Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać prostownicy. Przeszukałam całą szafę, ale nie znalazłam jej. Z nerwów nie mogłam się skupić i pomyśleć gdzie mogę ją znaleźć. Wkurzona zaczęłam przetrzepywać cały pokój. Nagle poczułam ręce Liama na moich biodrach.
L: Spokojnie. Wszystko będzie dobrze.
C: Puść mnie! Jak nie znajdę tej pieprzonej prostownicy to nie zrobię sobie ładnej fryzury, będę wyglądała jak maszkara i nie będziesz chciał się ze mną pokazać!
Wydarłam się wkurzona. Chłopak od razu podniósł ręce w geście kapitulacji.
L: Okres się zbliża.
C: Zamknij się kretynie. Jeszcze raz taki komentarz i pożałujesz małpo wredna.
L: Sorry. Nie mogłem się powstrzymać. Tak śmiesznie wyglądasz jak się wkurzasz.
C: Wybaczam. A teraz nie stój jak słup tylko pomóż mi znaleźć to gówno.
L: Nie musisz nic robić z włosami.
C: Nie wkurzaj mnie. Tym razem tak szybko Ci nie wybaczę.
L: Daj rękę.
C: Po co?
Nim się obejrzałam Liam chwycił delikatnie moją rękę, wyjął z kieszeni swoich spodni piękny  miętowy pierścionek z różą i założył mi go.
L: Ślicznie się denerwujesz.
Chłopak zarobił zdrowego kopniaka w nogę. Skrzywił twarz w grymasie bólu.
C: Mówiłam żebyś mnie nie irytował.
L: I tak warto było.
C: Dziękuję. Ten pierścionek jest śliczny.
L: Może chodźmy już? Zostało nam mało czasu.
C: Dobra
Ubrałam się, porwałam tylko torebkę i wyszliśmy. Liam zaprowadził mnie do parku. Szliśmy właśnie piękną alejką pośród drzew gdy zobaczyłam całującą się parę. Nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie to, że dość dobrze znałam tego chłopaka. Kiedyś mi się podobał, ale zakończył naszą znajomość zanim ją na dobre zaczęliśmy. Wysłał mi tylko sms-a „Wybacz, ale mam kogoś na oku. Mój kumpel powie Ci więcej. Przepraszam”. Byłam w nim zakochana po uszy, cały czas robił mi nadzieje, a na koniec zostawił tłumacząc się inna. To naprawdę bolało. Na samo wspomnienie po moim policzku spłynęła łza. Nie umknęło to uwadze Liama. Zauważył na co patrzę. Na szczęście nie zadawał zbędnych pytań. Jedynie przytulił i wyszeptał mi do ucha „Nikt nie jest wart Twoich łez, a jeśli ktoś jest to Cię nigdy do płaczu nie doprowadzi”. Byłam mu wdzięczna. Chwycił mnie za rękę i poszliśmy dalej. Nim się obejrzeliśmy wybiła 19. Zaczęliśmy się kierować w stronę  domu mojej przyjaciółki. Na szczęście nie było daleko i podróż zajęła nam całe 15 minut. Gdy weszliśmy do środka Alex przywitała nas gorąco i zaprowadziła do salonu gdzie bawili się wszyscy goście. Dziewczyny na widok mojego towarzysza obśliniły Alex całą podłogę. Oczy prawie im wyszły na wierzch. Nie powiem schlebiało mi to. Miałam wrażenie, że Liam nie za bardzo się przejął moimi koleżankami. Obawiałam się tylko o jedno. Dominica. Moja zmora i wróg numer 1. Nie znosiłam jej. Zawsze musiała wygrać. Kiedy widziała, że jakiś chłopak mi się podoba od razu zaczynała go podrywać. Wredna małpa. Nagle z moich rozmyślań wyrwała mnie wcześniej wspomniana postać, która jak gdyby nigdy nic stanęła pomiędzy mną i Liamem. Posłałam jej mordercze spojrzenie, ona tylko uśmiechnęła się szyderczo i wróciła do robienia słodkich minek i trzepotania sztucznymi rzęskami przed chłopakiem. Postanowiłam, że po raz pierwszy nie będę się przejmować i zaszaleję. Poszłam do Alex. Po chwili już tańczyłyśmy nie zważając na nic. Gdy zabierałyśmy się do włażenia na stół i odtańczenia Macareny poczułam, że ktoś mnie przerzuca przez ramię i niesie na zewnątrz. No tak. Moi genialni koledzy. Dobrze, że Alex nie ma dużego kosza na śmieci, bo w szkole próbowali mnie już tam wsadzić. Moi wspaniali koledzy zamknęli mnie tym razem w ogrodzie. Postanowiłam nie walić w drzwi. Zaskoczyłam ich swoją pomysłowością i weszłam przez balkon. Jednak są głupsi niż myślałam i nie sprawdzili czy wszystkie okna są pozamykane. Kretyni. Na górze spotkałam Liama. Powiedział, że ma propozycję nie do odrzucenia i chce pogadać, więc zaprowadziłam go do pokoju Alex.
L: Alex powiedziała mi dlaczego nie lubisz Dominici. I pomyślałem, że może chciałabyś ją wkurzyć?
C: Jeszcze się pytasz?! Przejdź do rzeczy
L: Udawaj, że się we mnie zakochałaś. Jak nas zobaczy razem to się tak wścieknie, że jej żyłka pęknie
C: Mamy udawać parę?
L: No tak. Masz coś przeciwko?
C: Nie. Wszystko ok.
L: Chodź już.
Liam posłał mi jeden z jego pięknych szczerych uśmiechów. Nie mogłam się powstrzymać od odwzajemnienia go. Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy do salonu, gdzie wszyscy aktualnie tańczyli wolnego. Postanowiliśmy jako "para” dołączyć do nich. Chłopak złapał mnie delikatnie w talii, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję. Przez chwile pomyślałam, że on robi to tylko dla pokazówki, ale nie miałam zamiaru zaprzątać sobie tym głowy i postanowiłam cieszyć się chwilą. Gdy spojrzałam na Dominice cała niepewność uszła jak powietrze z pękniętego balona. Dziewczyna kipiała ze złości. Odwróciłam głowę i spotkałam się ze spojrzeniem chłopaka. Miałam zamiar dobić Dominice. Przymknęłam powieki i w tym samym momencie poczułam na ustach delikatny pocałunek. Gdy oderwaliśmy się od siebie spojrzałam na uśmiechniętego chłopaka. Był taki uroczy. Po chwili przypomniałam sobie o moim wrogu. Odwróciłam się i ujrzałam wściekły wzrok Dominici, a po chwili usłyszałam trzask drzwi i już jej nie było. Świetnie się bawiłam tego wieczoru. Uwielbiam zaszaleć z przyjaciółmi. Kilka minut przed północą wszyscy wyszliśmy do ogrodu, by mieć lepszy widok na kolorowe fajerwerki. Zaczęło się odliczanie.
Wszyscy: 10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, 3, 2, 1
I nagle poczułam jak chłopak odwraca mnie w swoją stronę i delikatnie całuje.
W: Szczęśliwego Nowego Roku!!!
Staliśmy tak i się całowaliśmy, a nad naszymi głowami wybuchały piękne sztuczne ognie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
C: Szczęśliwego Nowego Roku
L: Mnie już nic do szczęścia nie potrzeba.
C: Dominica już poszła. Nie musisz udawać, że się we mnie zakochałeś.
L: Ale ja nie udaję. Naprawdę mi się podobasz.
Po tym wyznaniu zamurowało mnie. Nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
L: Po Twoim ciągłym gapieniu się na mnie wnioskuję, że nie odwzajemniasz moich uczuć. Cóż… ja już sobie pójdę. Może jeszcze wpadnę do Dominici? Nie masz nic przeciwko prawda?
Chłopak uśmiechnął się po czym mrugnął do mnie.
C: Jesteś głupkiem.
L: Ale Twoim.

I po raz trzeci zatonęliśmy w pocałunku


To zdjęcie jest tak głupie, że aż śmieszne XD

1 komentarz: